Nie tylko stacje bazowe korzystają z emisji radiowej. Dodatkowo urządzenia pracujące na różnych częstotliwościach mogą się wzajemnie zakłócać. Dlatego właśnie podczas konferencji WRC (World Radiocommunication Conference) ustalane są nie tylko przydziały poszczególnych częstotliwości, ale również tzw. limity emisji pozapasmowej. W zeszłym tygodniu uczestnicy konferencji przegłosowali limity, które mają zapobiec zakłóceniom pracy radarów meteorologicznych. Jednak organizacje meteorologiczne nie są zadowolone z tych ustaleń i twierdzą, że sieci 5G mogą przeszkodzić w dokładnym przewidywaniu występowania i kierunku huraganów.
Meteorolodzy już od dłuższego czasu ostrzegają przed potencjalnymi problemami, jakie mogą powodować sieci 5G. Przy czym nie chodzi tutaj ani o nasze zdrowie, ani o globalny paraliż systemów prognozujących pogodę. Problem sprowadza się do możliwej degradacji dokładności prognoz wyznaczanych za pomocą specjalistycznych radarów pracujących w paśmie 24 GHz. Według meteorologów mogą być one zakłócane przez sieci 5G, które będą działać w paśmie 26 GHz. Najbardziej liberalne zalecenia mówią tutaj o limicie na poziomie -20 dBW w kanale 200 MHz. Taką wartość rekomenduje przykładowo amerykańska Federalna Komisja Łączności. Z kolei organizacje zrzeszające metrologów chciały zaostrzenia tego poziomu do -42 dBW, a nawet -49 dBW. Przy czym ustanowienie tak niskiego limitu przełożyłoby się na wzrost ceny stacji bazowych 5G.
Większość specjalistów uważa, że sieci 5G nie pogorszą dokładność prognoz pogody
Przedstawiciele krajów zainteresowanych szybkim wdrożeniem sieci nowej generacji oraz firmy telekomunikacyjne proponowały ustanowienie limitu na poziomie od -28 dBW do -33 dBW. Ostatecznie przegłosowano rozwiązanie, które z perspektywy przemysłu telekomunikacyjnego jest kompromisem. Z kolei środowisko meteorologiczne uznaje je za zbyt liberalne
Podczas tegorocznego spotkania WRC przyjęto, że emisja pozapasmowa na częstotliwościach z pasma 24 GHz ma wynosić -33 dBW. Przy czym limit ten będzie obowiązywał do 1 września 2027 roku. Po tym terminie każda nowa stacja bazowa 5G będzie musiała trzymać się limitu na poziomie -39 dBW. W praktyce ograniczenie to będzie dotyczyć jedynie nowego sprzętu, więc operatorzy nie będą musieli wymieniać zainstalowanych wcześniej nadajników.
Radar metrologiczny też jest nadajnikiem mikrofalowym
Radary meteorologiczne, o których tutaj mowa, korzystają ze zjawiska Dopplera. W wielkim skrócie składają się one z nadajnika mikrofalowego, który emituję falę w kierunku atmosfery. Następnie fala ta jest rozpraszana i odbijana przez poszczególne warstwy chmur, krople deszczu oraz płatki śniegu. Jako że obiekty te poruszają się względem anteny radaru, to przy odbiciu następuje niewielkie przestrojenie częstotliwości fali radiowej. Z kolei czuły odbiornik radaru porównuje parametry odbitego sygnału względem wcześniej nadanego sygnału i na podstawie zaobserwowanych różnic meteorolodzy są w stanie obserwować zmiany pogody. Podnoszony tutaj problem sprowadza się do tego, że sygnały pochodzące od stacji bazowych 5G mogą zakłócać pracę radarów, ponieważ będą one w pewnym stopniu interferować z sygnałami używanymi do obserwacji pogody. Jednak nikt do tej pory ze środowisk meteorologicznych nie zbadał odporności radarów na poszczególne zakłócenia.
Cała sprawa zwróciła moją uwagę na kolejny interesujący aspekt. Radary meteorologiczne generują krótkie mikrofalowe sygnały impulsowe o mocy od 100 do 1000 kW. Częstotliwość takiego sygnału jest zbliżone do tej, które będą używane przez sieci 5G typu mmWave. Jakoś nie przypominam sobie, żeby ktoś organizował protesty i buntował się przeciwko ich budowie. Oczywiście większość energii jest promieniowana w stronę nieba. Jednak anteny radarów nie zapewniają idealnej izolacji względem powierzchni ziemi. Dlatego też część tej energii dociera również do miejsc, w których przebywają ludzie.