Urząd Komunikacji Elektronicznej przygotowuje się do przeprowadzenia aukcji na dystrybucję częstotliwości, które posłużą do budowy sieci 5G w Polsce. Marek Zagórski, minister cyfryzacji, szacuje, że wpływy do budżetu z tego tytułu mogą wynieść nawet od 4 do 5 mld zł. Kwota ta jest dużo wyższa od szacunków UKE, które ograniczały się do 1,5 mld zł.
Wprowadzenie sieci 5G oznacza dla operatorów spore inwestycje. I nie chodzi tutaj jedynie o wydatki związane z rozbudową obecnej infrastruktury telekomunikacyjnej. Telekomy muszą jeszcze wykupić rezerwacje na korzystanie z nowych kanałów radiowych. W pierwszym etapie będą to częstotliwości z zakresu od 3480 MHz do 3800 MHz. UKE podzieliło to pasmo na 4 bloki, każdy o szerokości 80 MHz. Testy przeprowadzone przez Orange są obiecujące. Taka konfiguracja sieci 5G już dziś pozwala na pobieranie danych z prędkością około 800 – 900 Mbit/s. Przy czym później, po agregacji nowych częstotliwości z pasmami LTE, będzie można przekroczyć magiczny 1 Gbit/s.
Różne wyceny pasma pod sieci 5G
Pod koniec sierpnia pojawiły się nieoficjalne informacje dotyczące wyceny pasma 3,5 GHz przez UKE. Wstępnie Urząd wycenił je na około 1,5 mld zł. Właśnie mniej-więcej taka kwota została zapisana w budżecie na 2020 rok. Z kolei teraz Marek Zagórski w wypowiedzi dla PAP zdradził, że szacowane przychody do budżetu mogą wynieść nawet 4 – 5 mld zł. Kwota ta wynika m.in. z kwot jakie za podobne częstotliwości zapłacili operatorzy w innych krajach, w tym w Niemczech. Dodatkowo resort uwzględnił “wszystkie czynniki korygujące”. To, ile środków wpłynie do budżetu z tytułu rezerwacji nowych częstotliwości, będzie zależeć od operatorów.
Zastanawiające jest to, że minister cyfryzacji podał kwotę około trzykrotnie wyższą od wcześniejszych szacunków UKE. Jednak musimy pamiętać o tym, że Urząd Komunikacji Elektronicznej wyceniał wspomniane częstotliwości przed wejściem w życie megaustawy. Całkiem możliwe, że obliczenia te nie zakładały podniesienia norm PEM. Dzisiaj znamy już projekt rozporządzenia Ministerstwa Zdrowia, które ma zmienić obowiązujące w Polsce limity. Jeśli zapisy te wejdą w życie w takiej formie, w jakiej są aktualnie proponowane, to automatycznie zwiększy to wartość licytowanych częstotliwości. Dlatego właśnie Marek Zagórski mógł niezobowiązująco zasugerować tak wysokie kwoty.
Źródło: PAP