Przeciwnicy sieci komórkowych dopuścili się kolejnych aktów wandalizmu. Tym razem grupy sprzeciwiające się wprowadzeniu technologii 5G są podejrzane o sabotaż oraz podpalenie kilku stacji bazowych w Holandii. Wcześniej do podobnych zdarzeń doszło na terenie Wielkiej Brytanii.
Protesty lokalnych społeczności przeciwko budowie nowych stacji bazowych nie są niczym nowym. Jednak ostatnio coraz częściej dochodzi do sytuacji, w których mamy do czynienia z incydentami sprowadzającymi się do niszczenia mienia. W zasadzie działania przeciwników sieci 5G, które mają miejsce w Wielkiej Brytanii oraz Holandii, można zakwalifikować do czynów stwarzających zagrożenie dla zdrowia i życia. Wiele osób zrezygnowało już z tradycyjnego telefonu, więc dość często telefonia komórkowa jest jedynym sposobem na wezwanie służb ratunkowych. Dodatkowo w czasach pandami każda infrastruktura telekomunikacyjna pomaga w walce z koronawirusem, ponieważ ułatwia ona nam funkcjonowanie, kiedy siedzimy w domach. Dlatego dzisiaj, jeszcze bardziej niż kiedykolwiek, trudno jest zrozumieć ostatnie akty wandalizmu.
Sprawą podpaleń stacji bazowych w Holandii zajął się urząd NCTV
Na stronie NCTV, czyli Krajowego Koordynatora ds. Bezpieczeństwa i Przeciwdziałania Terroryzmowi, pojawił się komunikat dotyczących ostatnich incydentów dotyczących stacji bazowych. Przy czym mówimy tutaj o działaniach, które kwalifikują się od sabotażu do podpaleń. Aktualnie służby monitorują sytuację i pozostają w stałym kontakcie z policją i dostawcami usług telekomunikacyjnych. Z kolei holenderskie media wspominają o atakach na przynajmniej 4 stacje bazowe. W przypadku jednego z nich sprawcy pozostawili po sobie napis “F*** 5G”.
Warto tutaj wspomnieć, że wdrażanie sieci 5G w Holandii wygląda podobnie jak w Polsce. Tamtejsi operatorzy czekają na czerwcową aukcję, po której zyskają dostęp do nowych częstotliwości. Do tej pory na terenie Holandii przeprowadzane są testy pozwalające na ocenę wydajności nowych rozwiązań.
Również WHO zwraca uwagę na to, że sieci 5G i koronawirus nie mają ze sobą nic wspólnego. Po pierwsze mamy tutaj do czynienia z zachorowaniami w krajach, gdzie nie działa nowa generacja sieci komórkowych. Po drugie wirusy przenoszą się drogą kropelkową, a nie za pomocą fal radiowych.
Przeczytaj również: WHO: sieci 5G NIE powodują koronawirusa