Rządy poszczególnych państw są z reguły przyjazne nowym technologiom, które przyczyniają się do rozwoju gospodarki. Tak również jest w Polsce. Całe Ministerstwo Cyfryzacji wraz z poparciem Premiera pracuje nad umożliwieniem sprawnego wdrożenia 5G w Polsce. Jednak nie wszystkie ugrupowania polityczne podzielają ten pogląd. Robert Majka (wybrany z listy Kukiz’15) nazywa 5G technologią, która wpłynie na populację Polaków.
Interpelacje poselskie są czasami źródłem dość ciekawych “kwiatków”. Na Facebooku można znaleźć nawet grupę specjalizującą się w tego typu znaleziskach. Jednak nie sądziłem, że któryś z posłów posłuży się argumentami zaczerpniętymi bezpośrednio od ruchu “anty 5G”. Oczywiście można mieć pytania, czy nowa technologia ma negatywny wpływ na zdrowie człowieka. Czy też wątpliwości związane ze zmianami regulacji określających dopuszczalne poziomy natężenia pola elektromagnetycznego. Jednak zanim zabierze się głos w danej sprawie, wypadałoby zapoznać się z tematem, o który się pyta. W końcu 5G nie jest żadną tajną technologią. Jest to po prostu kolejna generacja sieci telefonii komórkowej, która będzie promieniować fale zbliżone do tych, które generują stacje bazowe 4G. Wątpliwości posła Roberta Majki możecie posłuchać na poniższym nagraniu.
Na jakie źródła powołuje się Robert Majka?
Jeśli z jakichś przyczyn nie chciało Wam się oglądać wystąpienia Posła bądź nie zrozumieliście postawionych pytań, to możecie przeczytać je na stronie Sejmu. Robert Majka powołuje się dokładnie na te same materiały, którymi straszyli nas przeciwnicy 5G protestujący w Gliwicach. Cały problem polega na tym, że naukowcy i lekarze obawiający się 5G nie wiedzą jak ta technologia działa. Jeżeli chodzi o aspekty, które mogłyby mieć wpływ na zdrowie człowieka (czyli parametry wytwarzanego pola elektromagnetycznego), to 5G niczym nie różni się pod tym kątem w kwestii innych technologi używanych bezprzewodowej transmisji danych. Tak jak przynajmniej w przypadku pierwszych wdrożeń 5G, które są planowane w Polsce i innych krajach europejskich.
Jak będą działać pierwsze sieci 5G?
W Polsce mówi się obecnie o zaadoptowaniu zakresu częstotliwości od 3400 MHz do 3800 MHz na potrzeby sieci 5G. Obecnie w wielu polskich miastach działają urządzenia nadawczo-odbiorcze, które korzystają z tego pasma. Są to przykładowo nadajniki WiMAX, które miały zrewolucjonizować bezprzewodowy dostęp do internetu. Cóż, technologia ta przegrała z 4G LTE. Jednak jest ona z powodzeniem używana przez wielu lokalnych dostawców internetu. Jakoś nie przypominam sobie, że naukowcy obawiali się stacji nadawczych WiMAX. A często znajdują się one na wysokich obiektach i mają ogromny zasięg. Pewnie wynika to z faktu, że są to dość niskie częstotliwości, do których większość z nas już się mentalnie przyzwyczaiła. W końcu domowe routery Wi-Fi korzystają z jeszcze wyższych pasm. Tzw. nielicencjonowane pasmo 5 GHz kończy się w okolicach 5800 MHz. Kolejne pasmo, które będzie używane w Polsce do 5G, to 700 MHz. Dokładnie to samo, które było używane przez nadajniki telewizji naziemnej.
Naukowcy, którzy mówią o szkodliwości fal elektromagnetycznych, zapominają o jednej bardzo ważnej kwestii. Badania przeprowadzone na szczurach, które pokazały, że fale o bardzo wysokiej częstotliwości mogą wywoływać choroby nowotworowe, polegały na ciągłym narażeniu organizmu żywego na pole o wysokim natężeniu. Takim, które znacznie przekraczało obowiązujące wszędzie normy. Jak do tej pory żadne badania nie pokazały związku pomiędzy polami generowanymi przez stacje bazowe a zachorowaniami na raka i inne choroby.
Co dalej?
W Polsce czeka nas na pewno debata na temat oddziaływań pól elektromagnetycznych na środowisko (w tym zdrowie człowieka). Obecnie obowiązują u nas przepisy, które nie pozwalają na efektywne wdrożenie sieci 5G. Ale w dyskusji na temat tzw. PEM-ów nie chodzi tylko o 5G. Podniesienie obecnych norm przełoży się na lepiej działające sieci 4G LTE. Poprawi to również zasięg starszych technologi. Myli się również ten, kto myśli, że wysokie częstotliwości (w tym wspomniane już 3,6 GHz, ale również i 28 GHz) będą używane na masową skalę. Są to tzw. pasma pojemnościowe, które używane są tam, gdzie istnieje duże zapotrzebowanie na transmisję danych.
Kolejne nieuzasadnione obawy dotyczą anten 5G montowanych w każdej latarni. Szkoda tylko, że osoby krzyczące o domniemanej szkodliwości takiego rozwiązania, nie wiedzą jak ono działa. Chodzi tutaj o kwestię piko-komórek. Mają tworzyć je niewielkie nadajniki z antenami 28 GHz, które będą promieniować niewielką mocą. Nie będą one wyjęte spod prawa i również będą musiały spełniać normy dotyczące generowanych pól. Ich gęste rozmieszczenie wynika z mocnego tłumienia sygnału radiowego o tak wysokiej częstotliwości. Dlatego w miejscach dostępnych dla ludzi generowane pola nie będą przekraczać obowiązujących norm.