Amerykański oddział T-Mobile uznał właśnie, że wygrał wyścig związany z 5G. Prawda jest taka, że “magentowy” operator zastosował mały trik, który pozwolił mu na uruchomienie ogólnonarodowej sieci 5G od “wybrzeża do wybrzeża”. Wszystko sprowadza się do tego, że jest to 5G na 600 MHz, które jest jedynie o około 20% szybsze od sieci LTE-Advanced.
5G ma kilka oblicz oraz bardzo zróżnicowane zastosowania. Wiele osób uważa, że nowa generacja sieci komórkowych pozwala przede wszystkim na ultra szybki przesył danych. Jednak 10-krotny wzrost prędkości pobierania danych jest możliwy jedynie po wcześniejszym przydzieleniu nowych pasm częstotliwości. Największy zysk dają tzw. pasma milimetrowe, czyli 26, 28 i 38 GHz. Z kolei stosowanie tak wysokich częstotliwości wiąże się z niewielkimi zasięgami stacji bazowych. Dlatego też nie można z nich korzystać na terenie całego kraju. Żeby sieć 5G mogła dotrzeć do każdego mieszkańca danego kraju, to operatorzy muszą uruchomić ją na tzw. paśmie pokryciowym. Dla amerykańskiego oddziału jest to częstotliwość 600 MHz, która do tej pory była używana na potrzeby sieci LTE.
Ogólnokrajowe 5G od T-Mobile to dobry chwyt marketingowy
Prawda jest taka, że amerykański oddział T-Mobile nie kryje się z tym, czym tak właściwie jest świeżo uruchomiona sieć 5G. Operator od samego początku otwarcie mówił o tym, że chce zapewnić Amerykanom pierwszą ogólnokrajową sieć nowej generacji i użyje do tego celu pasma 600 MHz. Dodatkowo przedstawiciele telekomu przyznawali, że docelowo “magentowa” sieć 5G będzie działać na wszystkich dostępnych pasmach. Dlatego też w najnowszym klipie reklamowym oprócz magentowego przycisku “T-Mobile 5G” pojawił się również “NEW T-Mobile 5G”. Jest to klarowny ukłon w stronę planowanej fuzji z operatorem Sprint.
Po fuzji T-Mobile skorzysta również z 5G uruchomionego przez swojego partnera w paśmie pojemnościowym 2800 MHz. Dodatkowo operator może przymierzać się do uruchomienia w wybranych miejscach nadajników korzystających z pasma milimetrowego. Dzięki temu “magentowe” 5G będzie zarówno ogólnodostępne, jak i szybkie tam, gdzie ta prędkość będzie potrzebna.
Pewnie zastanawiacie się, dlaczego operatorzy uruchomiają 5G na tak niskich częstotliwościach, a nie zostawiają na nich sieci LTE. Głównie chodzi o to, że w niedalekiej przyszłości pojawią się samodzielne sieci nowej generacji (5G Standalone), które zaoferuje również 10-krotnie niższe opóźnienia. Dzięki temu operatorzy będą mogli masowo świadczyć usługi IoT. Z kolei na terenach wiejskich niskie częstotliwości i tak będą wystarczająco wydajne, żeby móc konkurować z łączami miedzianymi.
Źródło: T-Mobile