Z sieciami 5G jest obecnie mały problem. Chodzi oczywiście o ich zasięg. Fakt ten wykorzystał amerykański oddział T-Mobile, który nie ma jeszcze własnej sieci 5G, ale zaczął wytykać błędy konkurencji. W nowej kampanii antyreklamowej przewija się temat braku map zasięgowych sieci 5G amerykańskiego operatora Verizon.
Sieci 5G mogą działać na różnych częstotliwościach. W zasadzie to organizacja 3GPP zdefiniowała pasma 5G w taki sposób, że obejmują one zarówno częstotliwości używane przez obecne sieci 4G LTE, jak i nowe zakresy, które nie były do tej pory wykorzystywane przez operatorów komórkowych. W Polsce i całej Europie pierwsze licytacje na nowe częstotliwości dla sieci 5G dotyczą pasma od 3,4 GHz do 3,8 GHz. Dzięki temu europejskie stacje bazowej nowej generacji będą miały w miarę przyzwoite zasięgi. Z kolei amerykański operator Verizon zdecydował się na uruchomienie komercyjnych usług 5G w pasmach milimetrowym 28 GHz i 39 GHz. Są to bardzo wysokie częstotliwości, które nie radzą sobie z pokonywaniem przeszkód. Dlatego też sieć 5G Verizona składa się z przysłowiowych hotspotów, które oferują bardzo szybkie pobieranie danych, ale mają niewielki zasięg. Problem tylko w tym, że klienci nie wiedzą ile ich jest i gdzie się one znajdują.
T-Mobile uważa, że operatorzy muszą być transparentni w kwestii zasięgu sieci 5G
W Stanach Zjednoczonych obowiązują zupełnie inne zasady gry niż w Polsce. Za oceanem przedstawiciele operatorów skaczą sobie do gardeł i wytykają nawzajem wszystkie możliwe błędy. Zarówno T-Mobile, jak i Verizon nie pozostawili na AT&T suchej nitki, kiedy Ci wprowadzili na smartfonach swoich klientów ikonę 5G E. W zasadzie to cały świat skrytykował to posunięcie. Dotyczy to również Polski. U nas przedstawiciele Playa wyraźnie odcięli się od wszelkich porównań akcji marketingowej 5G Ready do amerykańskiego 5G Evolution. Wróćmy jednak do sedna sprawy.
Amerykański oddział T-Mobile podchodzi do 5G zupełnie inaczej niż AT&T i Verizon. Przedstawiciele magentowego operatora na każdym kroku zaznaczają, że chcą jako pierwsi zbudować ogólnokrajową sieć 5G. Oznacza to, że T-Mobile szykuje się do odpalenia nowego standardu sieci komórkowych w paśmie zasięgowym 600 MHz. Dzięki temu operator uzyska bardzo dobre pokrycie kraju. Jednak taka sieć 5G nie będzie oferować szybkich transferów danych. Oczywiście nie jest to koniec planów T-Mobile.
Kluczem do sukcesu 5G jest wykorzystanie wszystkich pasm częstotliwości
Dobra sieć komórkowa to taka, która w prawidłowy sposób korzysta zarówno z pasm zasięgowych, jak i pojemnościowych. Wbrew pozorom dotyczy to również 5G. Co prawda uruchamiane sieci 5G w pasmach zasięgowych dzisiaj ma mało sensu. Jednak za kilka lat sytuacja się zmieni. Dziś operatorzy budują tak naprawdę sieci 5G NSA, które są sieciami niesamodzielnymi. Oznacza to, że do ich działania jest potrzebna sieć 4G LTE, co generuje dodatkowe opóźnienia. Sytuację poprawią dopiero w pełni samodzielne sieci 5G SA, które zaoferują opóźnienia poniżej 1 ms. Jednak pomimo tego niektórzy operatorzy chcą jak najszybciej uruchomić stacje bazowe 5G na niskich częstotliwościach. Dlaczego? Chodzi oczywiście o marketing. W końcu każdy z operatorów chciałby się pochwalić jak największym zasięgiem nowej technologi. A to z kolei umożliwiają właśnie niskie częstotliwości. Jednak taka strategia jest krótkowzroczna.
Dlatego też operatorzy muszą dbać o dobre wykorzystanie pasm pojemnościowych. Czyli takich, które charakteryzują się szerokimi kanałami przesyłu danych, co pozwala na uzyskiwanie prędkości dużo lepszych niż w sieciach 4G. O ile w Europie operatorzy uzyskują rezerwacje na częstotliwości z nowego pasma pojemnościowego (tzw. pasmo C, czyli 3,5 GHz albo 3,7 GHz), które z perspektywy zasięgu jest nieznacznie gorsze od pasm pojemnościowych LTE (tj. 2100 MHz i 2600 MHz), to w USA wygląda to zupełnie inaczej. Tam jedynym nowym pasmem pojemnościowym jest pasmo milimetrowe 26/38 GHz. Niestety wymaga ono stosowania gęsto rozmieszczonych hotspotów małej mocy. Oznacza to, że operatorzy będą je stosować jedynie w miejscach, gdzie przebywa najwięcej klientów. Dzisiaj nikt nie wyobraża sobie pokrycia na tym paśmie obszaru całego miasta. Dlatego właśnie klienci Verizona, którzy zdecydowali się na zakup usług 5G, mają problem z dostępnością nowej technologi. Z kolei operator nie publikuje map zasięgowych, ponieważ są one mało atrakcyjne. Przynajmniej na razie.
Jakie mapy będą potrzebne przy 5G?
Obecna sytuacja w Stanach Zjednoczonych pokazuje nam, że operatorzy będą mieć problem z przejrzystym prezentowaniem zasięgu swoich nowych usług. Nawet jak któryś z telekomów uruchomi 5G na niskich częstotliwościach i pokryje nową technologią całe miasta, to dla konsumentów będzie to marne pocieszenie. Tak wybudowana sieć 5G będzie po prostu za wolna. Kto wie, być może któryś z operatorów odważy się na pokazanie swoim klientom zarówno map zarówno dla pasm zasięgowych, jak i pojemnościowych. Byłoby to na pewno bardzo interesujące doświadczenie. Jednak nie wszystko jest jeszcze stracone.
W naszej aplikacji mobilnej FIREPROBE Speed Test dla systemu Android znajdziecie dwa rodzaje map. Są nimi mapy zasięgowe (a dokładniej mapy mocy sygnału) oraz mapy prędkości. Aktualnie powstają one dla sieci 4G LTE. Jednak w przyszłości istnieje możliwość rozbudowy ich o sieci 5G. Dane potrzebne do wygenerowania obu map pochodzą z testów wykonanych przez użytkowników.
Mapki zasięgowe
Mapki prędkości
Źródło: T-Mobile, FierceWireless