Internauci mają bardzo dziwną manierę niepłacenia za treści, które opatrzone są prawami autorskimi. Ściągają z sieci gry, filmy, muzykę, książki, ale i aplikacje użytkowe. Dzieje się tak nie od dzisiaj. Dodatkowo kopiują do nich specjalne cracki, które pozwalają na wygenerowanie numeru seryjnego, lub robią z wersji pirackiej niby oryginał. Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda tak, jak powinno, ale nie zawsze tak jest. Zwłaszcza, w przypadku programów do utrzymania bezpieczeństwa w systemie operacyjnym.
Zacznę od małej anegdotki. Byłem wczoraj u swojego dobrego kolegi, który skarżył się, że komputer mu strasznie muli. Kolega nie jest techniczny. Został obdarowany talentami artystycznymi. Wziąłem jego laptopa do ręki, poklikałem trochę. System Windows 7 Ultimate, dużo gier i aplikacji, kilka razy się zawiesił. Zaproponowałem, że sprawdzę mu to antywirusem online. Zrobił dziwną minę. Powiedział, że przecież ma antywirusa. Spytałem, czy z licencją. Stwierdził pewny siebie, że oczywiście, że ściągnął klucz z sieci. Jakbym był bliżej ściany, to pewnie uderzyłbym w nią głową. Bez skomentowania tego (lubię kolegę, nie chciałem być złośliwy) uruchomiłem skaner ESET NOD32 Online. Założyłem się z kolegą, że będzie około 10 zagrożeń (ha, mam taką dziwną manierę, że jeżeli chodzi o ilość wirusów na czyimś komputerze, to zawsze trafiam). Kolega popatrzył na mnie, jakbym mówił coś nienormalnego. Po skanowaniu okazało się, że zagrożeń było 11, a mina kolegi była wręcz bezcenna.
Przed wynikami nawet nie chciał mnie słuchać, że powinien kupić sobie antywirusa, że niech sobie crackuje co chce, ale nie narzędzia do bezpieczeństwa. W przypadku antywirusów w wersjach crackowanych mechanizm wygląda bardzo ciekawie. W przypadku, kiedy crackujemy antywirusa wyłączana jest funkcja inteligentnego wyszukiwania zagrożeń, co oznacza, że większość szkodliwego oprogramowania nie zostanie przez aplikację antywirusową zatrzymane. Ta funkcjonalność bez problemu wykrywa, czy program antywirusowy jest oryginalny, czy piracki. Jest jeszcze jedna sprawa. Kupując antywirus z licencją, otrzymuje się możliwie najbardziej aktualną wersję aplikacji, która od razu przy podłączeniu do sieci pobiera wszystkie najnowsze dane: bazę wirusów, silnik, łatki, dodatki itd.
Licencja na jeden z lepszych programów antywirusowych, czyli ESET NOD32, na jedną stację kosztuje: 99zł / 12 miesięcy bądź 119zł / 24 miesiące. Oczywiście przedłużenia licencji są dużo tańsze. Nie jest to aż tak dużo. Jeżeli kogoś stać na komputer, to może sobie antywirusa dokupić. Myślę, że taką kwotę każdy użytkownik powinien przewidzieć jako dodatkowy wydatek przy kupowaniu sprzętu.