Dużo mówi się o niesamowitych prędkościach internetu. Wartości dochodzą już do 50, 250, a nawet 500 Mbps. Ostatnio nawet dane mi było ujrzeć umowę na 1 Gbps. Przy takim prędkościach to tylko łącza kablowe, bo biedne WiFi, nawet na dwóch kanałach nie wyrobi. Jednakże nie o tym dzisiaj będzie. Spotykam się często z użytkownikami, którzy piszą: “Pobierać, jakoś się poobiera, ale jak mam wysłać plik, to jest jakaś tragedia, co się dzieje?”. Pocieszam ich, że nie jest to wina systemu, ani routera, bo takie przypuszczenia nieszczęśnicy mają. Zawsze wtedy zadaje pytanie o umowę, jaką podpisywali z dostawcą. Och jakie zdziwienie rysuje się na ich słodkich buziach. Większość osób nawet nie zdaje sobie sprawy, że sama przystała na takie warunki i podpisali umowę na łącze asymetryczne. Żeby każdy, kto czyta ten artykuł był wtajemniczony o czym mówię wyjaśnijmy może, co jest z tymi łączami.
Łącze symetryczne
Tego rodzaju łącza spodziewalibyśmy się najbardziej i na nie liczymy, ale rzeczywistość jest bardziej brutalna. Tak w lapidarnym skrócie, aby każdy zrozumiał, jest to łącze, które zarówno w downloadzie i uploadzie oferuje takie same przepustowości. Oznacza to, że pobierany dane i wysyłamy z mniej więcej przybliżonymi prędkościami. Większość dostawców jednak nie oferuje tego typu łącz (GTS ma w ofercie takie, nawet go używam z pracy i chyba NASK). Są to łącza bardziej popularne wśród ISP, które świadczą usługi firmom, szczególnie firmom z branży IT. Internet symetryczny jest o wiele lepszym rozwiązaniem, szczególnie dla tym bardziej wymagających userów. Klientowi indywidualnemu ciężko będzie znaleźć takową ofertę dla siebie. Owszem, znajdują się nieliczny, wprowadzający takie rozwiązania, ale cena jest stosunkowo podniesiona i gra może być absolutnie nie warta świeczki. Zdarza się, że mali, lokalni operatorzy świadczą takie usługi w cenie łącz asymetrycznych i u nich można szukać takowych rozwiązań.
Łącze asymetryczne
Najczęściej spotykana oferta na rynku i musimy niestety się z tym pogodzić. Wygląda to na chłopski rozum tak, że przy ściąganiu mamy większą prędkość, niż przy wysyłaniu plików. Jeżeli panowie na infolinii wciskają nam, że dostaniemy u nich 250 Mbps i zapominają dodać, że tylko w jedną stroną, warto dopytać, jaki typ łącza proponują, bo na 90% jest to asymetryczne. Wbrew pozorom, prędkość wysyłania jest ważnym elementem sieci i dlatego warto zwrócić uwagę, jaki upload oferuje nam ISP, a nie później płakać, że nie jesteśmy w stanie babci wysłać filmiku z występu naszego synka w teatrzyku.
Jak sobie zatem radzić?
Może to lapidarne i trywialne rozwiązanie, ale przedewszystkim CZYTAJMY umowy. Dużo problemów wynika z tego, że użytkownicy nieświadomi działania sieci podpisują umowę nie rozumiejąc jej. Jeżeli mamy problem z terminologią warto, albo zapytać konsultanta, albo doczytać w sieci. Lepsze to, niż później lament, bo coś nie działa, jak sobie wymarzyliśmy. Zawsze, zapytajmy, czy prędkość jaką nam chcą zaoferować, to download, czy download i upload, czy łącze jest asymetryczne. Dobrze też zapytać (tak już na marginesie), czy prędkość jest tą gwarantowaną, czy maksymalną możliwą do osiągnięcia. Kruczki w umowach mogą doprować do tego, że zapłacimy za 100 Mbps, a mieć będziemy 1 Mbps, bo ISP zaznaczy sobie, że 100Mbsp to ta maksymalna, ale on będzie świadczył usługę w widełkach 1-100 Mbps i nie może spać poniżej 1.