Mamy wielbicieli Bash, Sh, Tsh i innych dziwnych konsoli, które według ich pasjonatów ułatwiają życie i sprawiają, ze ich ekran jest jeszcze piękniejszy. Nie ma co się oszukiwać. Terminali namnożyło się, jak “mrówków” na polanie. Moim osobistym zdaniem nie powinny one jednak podlegać klasyfikacji, no bo niby jak. Prawda jest taka, że jednemu pasuje prosta, elegancka, mała
konsolka, a inny zadowoli się tylko kobyłą z całą gamą funkcjonalności. Gusta są najróżniejsze. Grunt, aby pasowało userowi. Z tego tytułu nasz dzisiejszy artykuł. Popiszemy trochę o mało popularniej konsoli, a mianowicie o Fish Shell. Zapewne większość z was nigdy go nie widziała na oczy… Ba… pewnie nawet o nim nie słyszeliście. Nie dziwota. Nie należy on do sztampowym terminale świata linuxowego. Jest wręcz mocno undergrooud’owy. Fish Shell jest mocno podobny do Bash i Zsh wbrew pozorom. Ma także strasznie dużo udoskonaleń, co ucieszy tych, co lubią gadżety. To, co pierwsze rzuca się w oczy i może się spodobać – podpowiadanie składni. Każdy to uwielbia, przydaje się i ułatwia życie, nie mówcie, że nie. Nikt nie jest, aż takim hardcorem, aby się tego pozbywać na własne życzenie. Co jest także ciekawe, te które używane są najczęściej w podpowiedzi wyświetlane są jako pierwsze, no bomba! Co jeszcze ciekawego… A no tak… Kolorowanie składni! Ludzie je kochają, doinstalowują, jest fantastyczne, więc wbudowane, jak najbardziej na tak! Mało kto lubi ekran pełni białego maczku na czarnym tle. Można dostać kręćka po przeglądaniu plików z kilkoma tysiącami linii kodu. Chyba, że ktoś lubi ascetyzm, ale z tego co mi wiadomo, to było modne w średniowieczu. Etap umartwiania mamy za sobą. Nowością w porównaniu do innych powłok jest wbudowany język skryptowy z indywidualnymi, specyficznymi cechami. Powiecie pewnie, że po kiego jakiś język, że znów trzeba się będzie uczyć. A no, może od początku. Składnia tego języka, jest dość prosta, więc nauczenie się nie będzie jakimś nie wiadomo jakim wyczynem. Nauczyliście się tyle, to jedno więcej nie zrobi wam różnicy. Jest też wbudowania pomoc, która pokazuje, jak powinno wyglądać dane polecenie. Ci, którzy lubią automat, także znajdą coś dla siebie, bo oto jest możliwość ładowania poleceń z pliku konfiguracyjnego. Mają Bash, albo Zsh coś takiego? No właśnie! A i żeby nie było, że Fish Shell jakoś dyskryminuje inne systemy, bo dyskryminacja to teraz bardzo modne i nadużywane słowo. Nie! Nie! Nie! Shell jest nie tylko na Linuxa. Można go także wrzucić na OS X i Unix. W przypadku programów linuxowych wszystko się da, wystarczy kompilacja. Oczywiście, żeby nie było tak różowo – Fish Shell nie jest kompatybilny z Bash i to odstrasza wielu. Może być jednak miłych wstępem dla osób, które z zaawansowanymi shellami nigdy nie miały do czynienia i na pewno warto zawiesić na nim oko.