Kiedy wściekam się o fragmentację, wszyscy patrzą na mnie, jak na szalonego. Nie rozumiem, dlaczego ludziom jest tak ciężko pojąć, czym skutkuje brak aktualizacji. Możemy pisać artykuły na ten temat, przestrzegać, a i tak użytkownicy myślą swoje. Dopóki nie przekonają się na własnej skórze.
Ostatnio usłyszałem nawet wersję, która mówiła, że lepiej pozostać przy starej wersji systemu, bo aktualizacja do nowej wersji wprowadza nowe błędy. Owszem, ale minie chwilę czasu, zanim ktoś wyprodukuje do tych błędów złośliwy kod. Do tego czasu mogą zostać załatane. Mając stary system mamy stare i niełatane dziury.
Mniej niż jedno na dwadzieścia urządzeń z Androidem łączących się ze sklepem Google Play ma najnowszą wersję systemu operacyjnego od Google’a.
Ostatnio pojawiło się nowe, groźne ransomware na Androida. To właśnie dlatego bębnię tak o tej fragmentacji. Celem ataku ransomware są… właśnie stare urządzenia. Są blokowanie, a atakujący wysyłają żądanie okupu. Mimo to dalej słychać głosy, że przecież nic się nie dzieje, że fragmentacja wpływa na różnorodność rynku. Bujda na resorach. Brak aktualizacji nigdy nie był czymś z punktu widzenia bezpieczeństwa pożądanym. Jedyne, co pozostaje userom na tę chwilę to instalacja ROM-u z nieoficjalnych źródeł, a tak być nie powinno. Urządzenia mają oprogramowanie przygotowane przez producenta i chyba trzeba będzie się pogodzić z tym, że z jakim się urodziły, z takim zostaną do końca używania. Nadal mnóstwo osób korzysta ze smartfonów z systemem Android w wersji 4.x. Okazuje się, że takie urządzenia są podatne na atak za pomocą złośliwego oprogramowania typu ransomware. Osoby, które padają ofiarą takiego ataku, są zmuszane do zapłacenia okupu za odblokowanie dostępu do danych. Nowe ransomware Dogspectus potrafi się zainstalować w tle na urządzeniach z Androidem 4.x po wejściu na stronę internetową z zainfekowaną reklamą uruchamiającą “serię exploitów”.