Wiele osób zastanawia się teraz nad tym, czy Huawei wstrzyma prace nad Hongmeng OS i wróci do Androida. Wydawałoby się, że po ostatnich deklaracjach Donalda Trumpa, byłby to bardzo racjonalny krok. Jednak Google milczy w sprawie wznowienia współpracy. Huawei dalej znajduje się na “czarnej liście”, od której nie ma żadnych odstępstw.
Okazuje się, że sprawa powrotu Androida na nowe smartfony Huawei, nie jest tak oczywista, jak nam się wcześniej wydawało. Dziennikarze zastanawiają się nad znaczeniem dość znaczącego milczenia ze strony Google. Zazwyczaj nie zwracam na takie sprawy uwagi, jednak w tym przypadku może być coś na rzeczy. Zacznijmy może od tego, że gigant z Mountain View bardzo szybko zareagował na decyzje administracji Donalda Trumpa dotyczące zakazu współpracy z Huawei. Google bez żadnych ogródek ogłosiło koniec współpracy z chińskim gigantem i wydało w tej sprawie oficjalne oświadczenia. Tak samo było z decyzją dotyczącą wprowadzenia 90-dniowego okresu przejściowego. Dzięki temu cała społeczność skupiona wokół Androida miała bardzo wyraźny obraz aktualnej sytuacji. Z kolei sobotnia deklaracja Donalda Trumpa wprowadziła bardzo dużo komunikacyjnego zamieszania. Wygląda na to, że decyzja ta zaskoczyła zarówno Huawei, jak i Google.
Przyszłość Androida na smartfonach Huawei nie jest już taka pewna
Jakby ktoś nie pamiętał, to w sobotę Donald Trump powiedział, że pozwoli amerykańskim firmom na sprzedawać swoje produkty Huawei. Przy czym prezydent USA wyraźnie zaznaczył, że wyjątek ten dotyczy towarów niestwarzających zagrożenia dla bezpieczeństwa narodowego. Z kolei Google od kilku tygodni przekonywało administrację Trumpa, że zagrożenie stwarza podtrzymywanie zakazu. Amerykański gigant uważa, że system Hongmeng OS będzie niebezpieczny, ponieważ Huawei nie będzie dbało o regularne wypuszczanie aktualizacji. Obawy te nie są wyssane z palca. Brytyjskie centrum HCSEC (Huawei Cyber Security Evaluation Centre) od kilku lat publikuje raporty, które wytykają Chińczykom liczne niedociągnięcia dotyczące bezpieczeństwa. Dlatego mogłoby się wydawać, że Departament Handlu bez większych problemów pozwoli Google na współpracę z Huawei w sprawie Androida. Jednak Larry Kudlow, doradca Donalda Trumpa, wyjaśnił, że sankcje zostaną zniesione tylko i wyłącznie dla ogólnodostępnych produktów.
Android od Google może być zbyt amerykański dla Huawei
Larry Kudlow w udzielonym wywiadzie podał jeden rodzaj amerykańskich produktów, które będą sprzedawane chińskiemu gigantowi. Są nim układy scalone, których odpowiedniki można nabyć od dostawców z innych państw. Co prawda Android jest systemem open source i jego odmiany mogą być licencjonowane przez inne firmy. Jednak Huawei zależy na tym, żeby posiadać Androida certyfikowanego przez Google. Potrzeba ta wynika z bardzo prostego faktu. Usługi Google, czyli (m.in. Mapy oraz Gmail) działają tylko na smartfonach z certyfikatem dla sklepu Play. Wydać go może tylko i wyłącznie kalifornijski gigant. Zatem mamy tutaj do czynienia z produktem dostarczanym jedynie przez amerykańską firmę.
Z drugiej strony Donald Trump wspominał w sobotę o amerykańskich firmach wytwarzających unikalne (na skalę światową) produkty. Dlatego też osoby, które zapoznały się z oryginałem wypowiedzi prezydenta USA, uznały, że Huawei będzie mogło wznowić współpracę z Google.
“These are American companies producing the products. This is complex … highly scientific. We are the only one with the technology. I have agreed to allow them to continue selling the products … I like our companies selling things to others … very complex things. These are not things easy to make … our companies were very upset, but we are allowing them. So if it is not national security issue, we are allowing them to sell.” – Donald Trump, prezydent USA
Google milczy
Od soboty Google nie udzieliło żadnego komentarza w sprawie Huawei. Szczerze mówiąc starczyłoby zwykłe “prowadzimy rozmowy z Departamentem Handlu” albo “będziemy postępować zgodnie z wydanymi rozporządzeniami”. Tymczasem dziennikarze z Reuters powołują się na poniedziałkowego maila wysłanego przez Johna Sondermana, zastępcy dyrektora Biura ds. Egzekwowania Eksportu, w Biurze ds. Przemysłu i Bezpieczeństwa Departamentu Handlu (BIS). Jego przekaz był bardzo wyraźny. Huawei dalej znajduje się na “czarnej liście”. Oficjalnie nic się w tej sprawie nie zmieniło.
Z kolei Tim Danks z Huawei powiedział, że docenia deklarację Donalda Trumpa i czeka na wytyczne od Departamentu Handlu Stanów Zjednoczonych. Wygląda na to, że Amerykanie nie wiedzą jeszcze co zrobić z chińskim gigantem i w jakim stopniu mogą poluzować narzucone wcześniej sankcje.
Źródło: Reuters (1), (2)