Kiedyś rynkiem rządziły Nokia i BlackBerry. Było to jednak na tyle dawno, że najstarsi górale tego nie pamiętają. Rynek teraz należy do zupełnie kogoś innego i można powiedzieć, że z perspektywy użytkownika Apple i Samsung to najwięksi konkurenci. Obie firmy wypuszczają na rynek bardzo dobre modele telefonów. Nawet szef Google ma dwa smartfony. Jeden od Samsunga, a drugi od Apple. Tym bardziej ciekawe jest, że jedna z tych dwóch firm mocno zainspirowała się drugą.
Można powiedzieć, że Koreańczycy trochę wystraszyli się chińskich, małych “gigantów“. Chodzi o firmy, które wypuszczają na rynek niedrogie i dobre telefony z Androidem. Wypuszczenie na rynek modeli nazwanych Galaxy C5 i Galaxy C7 to taka blokada przed tego typu problemami. Same modele jednak wzbudzili we mnie niemałe zdziwienie.
Samsungi Galaxy C to nie kopia, tylko odpowiedź na zainteresowanie rynku.
Tak mogą się tłumaczyć, ale nie trudno stwierdzić, że nowe modele od Samsunga mocno przypominają projekty Apple. Nie są to urządzenie z wyższej półki. Samsung Galaxy C5 wyświetlacz ma 5,2 cala AMOLED Full HD, 4 GB pamięci RAM i 32 GB pamięci masowej. Na pokładzie mamy też procesor Snapdragon 617. A teraz odrobinę o Samsungu Galaxy C7. Posiada 5,7-calowy wyświetlacz Super AMOLED Full HD, 2-gigahercowy ośmiordzeniowy procesor Snapdragon 625 z Adreno 506, akumulator o pojemności 3300 mAh i 32 GB lub 64 GB pamięci masowej. Nie są to giganty rynku, jak widać i pewnie śmignęłyby każdemu przed oczami między innymi telefonami tego pokroju, gdyby nie to, że wyglądają zupełnie jak modele Apple. Zacznijmy od tego, że będą dostępne w złotej, różowozłotej, szarej i srebrnej wersji kolorystycznej. Skądś to znamy? Oba telefony posiadają też Androida 6.0 Marshmallow, co wyróżnia je od iPhone‘ów oraz czytnik linii papilarnych.
Modele te mają kosztować 330$ za C5 i 400$ za C7. Cena wydaje się atrakcyjna. W sumie prawda jest taka, że telefon z systemem Android i “pokrowcem” od Apple to hybryda dla tych, którzy Androida kochają i nie potrafią się z nim rozstać.