Apple jest tą firmą, która swojego czasu była innowatorem na rynku IT. Jeżeli Apple coś wymyśliło, oznaczało to, za chwile świat na punkcie tej funkcjonalności oszaleje. Było to jednak tak dawno, że najstarsi górale o tym nie pamiętają. Wraz z odejściem z tego świata Steve’a Jobsa, pomysłowość firmy Apple zaczęła się ograniczać do… usuwania ze smartfonów jakieś jego części. Pierwszym takim znaczącym krokiem było pozbycie się gniazda słuchawkowego. Teraz Apple chce się pozbyć gniazda ładowania.
Kochałem Apple całym sercem, ale jak z każdą miłością bywa — nawet ta przeszła. I to wcale nie dlatego, że produkty tego giganta mi się znudziły z byle powodu. Apple zaczyna tak wydziwiać, że nawet mój mózg fanboy’a tego nie ogarnia. Nowe funkcjonalności są dziwne, usuwa się znaczące części, a cena produktów rośnie coraz bardziej. Co więcej, wygląd smartfonów nie uległ zmianie od czasów iPhone 6S. Nawet najwierniejszego fana wyprowadziłoby to z równowagi. Oczywiście Apple nie poprzestaje na tym, co już uczynił. Idzie o krok i dalej i planuje kolejne cięcia. Nie będą to jednak cięcia cen.
To iPhone 7 wprowadził do linii telefonów Apple’a pierwszą bardzo kontrowersyjną zmianę.
Od tego momentu pozbyto się z ich konstrukcji złącza 3,5 mm jack. Co ciekawe, wszystko dlatego, że Apple liczyło na to, iż klienci przesiądą się na słuchawki bezprzewodowe. Tak się jednak nie stało. Może znajdą się jednostki, które ich używają. Jest to jednak funkcja dość kontrowersyjna. Zacznijmy od tego, że taki produkt szybko się gubi i jest stosunkowo drogi. Kiedy klient zapodzieje takie słuchawki, nie poleci po drugie. Na dodatek, trzeba je ładować i nie trzymają długo na jednym chargingu. Sprawia to, że użytkownicy iPhone dalej wolą słuchawki na kablu i albo kupują takie na Lightining, albo kupują przejściówki na z 3,5 jack na Lightining dla swojego ulubionego modelu słuchawek. Mimo że już to doprowadziło wielu userów do frustracji, to okazało się, że ów iPhone 7 był jednak dopiero początkiem drogi.
Ming-Chu Kuo, analityk który już nieraz udowodnił wiarygodność swoich badań, zapowiada kolejną rewolucję, przewidzianą na 2021 r.
Co prawda, mamy jeszcze trochę czasu, do jej pojawienia się na rynku, ale myślę, ze z okazji końca roku, warto o niej wspomnieć. Według informacji wyżej wymienionego analityka to właśnie w tym roku na rynku pojawi się całkowicie bezprzewodowy iPhone. Powiem szczerze, że nie wiem, czy mam zacząć śmiać się, czy płakać. Chyba jeszcze nie jestem gotowy na taką zmianę w telefonach. Oznacza to, że nigdy nie doczekamy się USB-C w telefonach Apple, ale to chyba najmniejszy problem. Nie będę się kłócił, bo ładowanie bezprzewodowe ma wiele zalet. Miałem jednak możliwość korzystania z niego i… wrzuciłem je głęboko do szafy. Ciężko było wytrzymać z kilkoma niedociągnięciami. Smartfon ładował się długo, potrafił spaść na ładowarki w nocy. Taki sprzęt jest też kosztowny i możemy go szybko zgubić. Ciężko jest też na nim ładować poza domem — trzeba wszystko nosić ze sobą.
W snach będę marzył o tym, aby zmiana ta nie dotyczyła wszystkich iPhone’ów.
Najnowsze iPhone, które mają pojawić się w 2020 roku, mają być w czterech odsłonach. Liczę na to, że taka różnorodność będzie zachowana i dla smarfonów w 2012 roku. To właśnie to może sprawić, że w przynajmniej jednym model będzie miał ładowarkę na kabel. Ludzie tak szybko nie przestawią się na życie bez nich. W sieci krąży plotka, jakoby takie możliwości miał zaoferować tylko i wyłącznie najdroższy model iPhone’a. Taka możliwość byłaby bardziej pożądana. Oczywiście, na oficjalnie potwierdzenie tych rewelacji przyjdzie nam jednak jeszcze długo poczekać. Mamy jeszcze ogromną ilość czasu i jedną premierę kolejnych iPhone’ów w 2020 roku. Pokazuje to jednak, że Apple niczego się nie nauczyło i dalej prowadzi politykę “mniej, znaczy lepiej”. Ciekawe. Może w 2025 okaże się, że iPhone nie będzie miał matrycy i będziemy go sterować myślami (ironia). Zapłacimy pewnie za to kilkanaście razy tyle, co teraz. Przecież im Apple więcej usuwa z telefonu, tym więcej każe za niego płacić.
Raport rzeczonego analityka mówi także o przyszłości serii SE.
Kuo wypowiedział się nie tylko na temat złączy ładowania. Mamy też ciekawe newsy z kategorii iPhone SE. Wygląda na to, że już w przyszłym roku możemy zobaczyć następcę iPhone’a SE. Zapewne ucieszy to fanów designu z iPhone 5S (mały, ale wariat). Sam bardzo lubiłem ten model, ale na tę chwilę jest już dla mnie za mały. Kuo wspomina o portfolio Apple na rok 2021, w którym przewija się nazwa iPhone SE 2 Plus. Nazwa chwytliwa. Nic więcej jednak nie wiadomo. Nie ma danych dotyczących samego sprzętu.