Od kilku tygodni krąży po sieci sporo informacji na temat najnowszej afery związanej z Apple. Sprawa dotyczy aktualizacji iOS celowo obniżających wydajność iPhone’ów ze starszymi bateriami, co przez wiele osób zostało odebrane jako planowane postarzanie produktów. Sytuacja jest na tyle poważna, że klienci Apple pozwali firmę z Cupertino do sądu. Przy czym mamy tutaj do czynienia z niezależnymi pozwami w Stanach Zjednoczonych, Izraelu oraz Francji. Dzisiaj poznaliśmy linie obrony Apple oraz planowane akcje naprawcze.
Cała afera zaczęła się od popularnego już dziś postu internauty umieszczonego na forum Reddit. Zauważył on, że jego iPhone 6s działa niezwykle wolno i co ciekawsze uzyskuje zaniżony wynik w benchmarku Geekbench. Okazało się, że problem rozwiązywała wymiana baterii na nową. Już wtedy można było spotkać w sieci komentarze sugerujące związek tego problemu z aktualizacją iOS 10.2.1, która rozwiązywała problem z akumulatorami w iPhone 6 oraz 6s. Domysły te potwierdził założyciel Primate Labs, która rozwija benchmark Geekbench. Analiza statystyczna wyników testów wykonanych przez użytkowników iPhone 6s oraz iPhone 7 pokazała wyraźny związek pomiędzy wersją systemu iOS a obniżoną wydajnością niektórych egzemplarzy smartfonów. Kilka dni później Apple przyznało się do implementacji mechanizmów obniżających wydajność w urządzeniach posiadające wyeksploatowane akumulatory.
Apple przygotowało obszerne wytłumaczenie zaistniałej sytuacji.
Zacznijmy od tego, że kontrowersyjny mechanizm został wprowadzony w aktualizacji iOS 10.2.1 i działa on na modelach iPhone 6, iPhone 6 Plus, iPhone 6s, iPhone 6s Plus oraz iPhone SE. Zatem nowy algorytm zarządzania energią funkcjonuje już od stycznia tego roku i jak do tej pory nikt nie narzekał na spadek wydajności. Samo Apple przyznaje, że aktualizacja iOS 10.2.1 została dość dobrze przyjęta przez użytkowników i nie dostrzegli oni zauważalnego spowolnienia iPhone’ów. Co prawda nie znamy szczegółowych informacji na temat wprowadzonych zmian. Jednak z komunikatów Apple można wywnioskować, że zaimplementowany mechanizm ogranicza częstotliwość pracy procesora w momentach zwiększonego poboru energii. Przy czym smartfon musi być wyposażony w wiekowy akumulator, który ma już za sobą określoną ilość cykli ładowania. Apple zdecydowało się na implementację takiego rozwiązania w celu wyeliminowania ryzyka nagłego wyłączenia smartfona. Podobne rozwiązanie zostało wprowadzone również dla iPhone 7 oraz iPhone 7 Plus wraz z aktualizacją iOS 11.2.0.
Inżynierowie Apple sądzili, że iOS 11 działa wolniej na starszych iPhone’ach z powodu obecnych błędów.
Wiele osób narzekało, że ich iPhone zamula po aktualizacji do iOS 11. W pewnym sensie subiektywne starzenie się smartfonów jest naturalnym zjawiskiem. Każdy nowy iOS jest bardziej zasobożerny od swojego poprzednika (podobnie jest z Androidem). Podobnie wygląda sytuacja z aktualizowaniem używanych na co dzień aplikacji. Dobrym przykładem są tutaj aplikacje mobilne Facebooka oraz Messengera, które z roku na rok są coraz cięższe. Każdy z nas instaluje również z biegiem czasu coraz więcej aplikacji, więc każdy smartfon po roku użytkowania będzie działać wolniej, niż w dniu jego zakupu. Jednak sytuacja powinna wrócić do normy po przysłowiowym wyczyszczeniu urządzenia, czyli przywróceniu ustawień fabrycznych. Niestety proces cofnięcia zainstalowanej wersji iOS jest już trochę trudniejszy, jednak dalej możliwy.
Apple zapowiada obniżenie cen wymiany baterii w iPhone 6 i nowszych.
Mleko się rozlało, więc Apple musi w jakiś sposób posprzątać powstały bałagan. Część osób chciałoby móc decydować czy funkcjonalność ograniczająca częstotliwość pracy procesora jest włączona, czy nie. Jednak Apple nie zamierza rezygnować z wprowadzonych zmian w mechanizmie zarządzania energią. Zamiast tego na początku przyszłego roku zostanie wydana aktualizacja iOS, która pozwoli na monitorowanie poziomu zużycia akumulatora. Dzięki temu każdy użytkownik będzie mógł sprawdzić, czy jego iPhone spowalnia z powodu złego stanu baterii. Drugą pokutą jest obniżenie ceny wymiany akumulatorów o 50 dolarów, czyli z 79 dolarów do zaledwie 29 dolarów. Daje to obniżkę o ponad 60%, co powinno zadowolić klientów. Niższa cena będzie obowiązywać od końca stycznia do grudnia przyszłego roku. Jeszcze nie wiadomo na jakich zasadach owa “promocja” będzie obowiązywać w Polsce. Na pewno skorzysta z niej wiele osób.
Powyższa sytuacja jest w pewnym sensie hipokrytyczna. W 2007 roku, kiedy prezentowany był pierwszy iPhone, ówczesny wiceprezydent Apple powiedział, że większość użytkowników nie będzie musiała nigdy wymienić baterii. Dzisiaj mamy sytuację, w której Apple samo zachęca swoich klientów do regularnego wymieniania akumulatorów, które określa mianem komponentu eksploatacyjnego.
Źródło: Apple