Apple dba o to, aby jego portfolio się rozrastało. Ma na swoim koncie naprawdę wiele urządzeń. Pominę fakt, że każde kolejne jest kopią poprzedniego. Mimo to ludzie naprawdę lgną do tej firmy, choćby na bezpieczeństwo i optymalizację, jakie gwarantuje. Oczywiście i to powoli pozostawia wiele do życzenia. Jedyne co nie ulega zmianie, to cena urządzeń z Cupertino.
Nadal są kosmicznie drogie, jak na fakt, co mają w środku. Kiedyś nawet jakiś bloger pokusił się o stwierdzenie, że produkty tej firmy to chińszczyzna ubrana w całkiem niezły system operacyjny. Jednak dla osób, które narzekają na cenę urządzeń z tego ekosystemu, firma wypuściła specjalnie linię iPhone SE, która doczeka się swojego następcy.
Najlepiej w historii Apple wspominam modele iPhone 5s i iPhone 6s.
Ten pierwszy był smartfonem idealnym, dopóki nie pojawiło się PokemonGo i zacząłem potrzebować większego ekranu. Po kupnie iPhone 6s tak przyzwyczaiłem się do tych gabarytów, że już ciężko było mi wrócić do czegoś mniejszego. Jak się okazało, firma Tima Cooka szybko doszła do wniosku, że ich klienci dzielą się na tych, którym podoba się model 6s i tych, którzy wolą mniejsza gabaryty, czyli 5s. Mam wrażenie, że na tej podstawie zbudowała swoje dalsze portfolio, wypuszczając linie odpowiadające gabarytami i designem obu tym modelom. Tak co roku, jesienią otrzymujemy większych i droższych następców iPhone 6s. Co więcej, już niedługo w marcu zobaczymy na rynku iPhone SE2, czyli kolejny model oparty o design znany z roku 2013.
Apple iPhone SE2 to tani, wydajny i nieco staroświecki smartfon.
Nie da się ukryć, że jest to mocno budżetowa linia firmy Tima Cooka. Jeżeli ktoś nie chce sprzedawać swoich narządów albo już nie ma co sprzedać, aby kupić sprzęt giganta z Cupertino, to może pomyśleć o linii SE. Właśnie dlatego, nowy smartfon z tej serii może być bardzo oczekiwany. Ciekawe jest to, że w sieci pisze się tym, jakoby iPhone SE2 był o wiele bardziej pożądany nich flagowa linia wypuszczana jesienią. Musimy przyznać, że poprzedni model zrobił furorę na rynku IT i sprzedawał się bardzo dobrze.
O pojawieniu Apple iPhone S2 mówi się o wielu lat, ale 2020 ma być rokiem jego premiery.
Firma zaliczyła ostatnio kilka spadków sprzedażowych i liczy, że iPhone SE2 pomoże im się trochę odbić. W końcu ludzie pokochali tę budżetową linię. Planuje się też zmianę nazwy tego telefonu, co chyba już nie bardzo przypada mi do gustu. Na tę chwilę mamy jasno wyznaczone, w jakim kanonie jest dany produkt. Przy zmianie nazwy na iPhone 9, może być to mylące. Nazwa serii to jednak nie jedno, co ulegnie zmianie. Według plotek forma ma odejść całkowicie od konwencji, jaką miała linia SE. Na powrót ma pojawić się design ekranu z iPhone 8, czyli 4,8 cala. To więcej niż miało pamiętne 5s (4 cale).
Apple iPhone SE2 ma mieć na pokładzie czip Apple A13 Bionic.
Co więcej, zapowiada się powrót do czytnika linii papilarnych, który zastąpi FaceID. Ta wersja nie bardzo mi się podoba. Tak mocno przyzwyczaiłem się do tego sposobu autoryzacji, że chyba już nie mógłbym na powrót wciskać paluch w ekran. Według firmy ta wersja iPhone ma połączyć klasykę z nowoczesnością. Stajnia Cooka uważa, że to jest właśnie klucz do sukcesu produktu. Co więcej, mimo tym zmianom, linia SE dalej ma kosztować niewiele. Przecieki mówią o 399 dolarach, ale nie są to jeszcze wiarygodne dane. Oczywiście, w naszym kraju musimy doliczyć do tego podatki, marże, koszty, etc. Jeżeli wszystko dobrze pójdzie, to może się okazać, że telefon będzie chodził w granicy 2 tys. złotych.
Składanie Apple iPhone SE2 ma się rozpocząć w lutym tego roku.
Tak poinformował w swoim raporcie Bloomberg. Jeżeli okaże się to prawdą, to już w marcu 2020 nowy iPhone SE2 trafi na półki sklepowe. Bliżej tej daty będziemy wiedzieć, czy specyfikacja i ceny urządzeń się potwierdzą. Na razie to duże przybliżenie i wiele plotek, które czy chcemy czy nie, zawsze towarzyszą różnego rodzaju premierom. Każdy przeciek może przecież okazać się prawdą. Jest też jedna bardzo interesująca informacja.
Mało kto wie, że Apple iPhone SE2 może okazać się nie tylko najlepszą opcją w średniej półce cenowej, ale i zagrożeniem dla flagowych modeli.
Tego chyba nikt się nie spodziewał. Jak zareagują na to fani, którzy lubili poprzednią konwencję SE? Możemy się tego domyślić. Ci, którzy są konserwatystami i nie lubią zmian, mogą się mocno rozczarować. Gdyby nie to, że firma z Cupertino także w pewnym momencie wycina aktualizację, poradziłbym im, zostanie przy ukochanym modelu. Niestety, nie jest do końca bezpieczne.