Konferencja WWDC przyniosła wiele nowości.
Świat wielbicieli sprzętu z owocowym logo aż zadrżał z zachwytu przy ciekawych funkcjonalnościach, jakie firma Tima Cooka zaproponowała. Zmiany wprowadzone w iOS może nie są nie wiadomo jak innowacyjne, ale na pewno ułatwią życie. Niektóre jednak mogły pojawić się dużo wcześniej.
Zastanawiające jest, jak można było tak długo bez nich wytrzymać.
Jedną z takich funkcjonalności jest File Manager. Powiem szczerze, że przesiadka z Androida na iOS bardzo bolała. Brak komputera ze stajni Apple sprawił, że transfer jakichkolwiek plików graniczył wręcz z cudem. Po czasie przyzwyczaiłem się jednak do takiego obrotu sprawy i radziłem sobie na inne sposoby. Było to jednak nad wyraz uciążliwe.
Okazuje się, że przed WWDC pokazano nową funkcjonalność, która już dawno powinna zagościć na systemach z rodziny Apple.
W AppStorze pojawiła się aplikacja Files stworzona przez Apple’a. Byłem tym tak bardzo zaskoczony, że na początku nie mogłem uwierzyć. O newsie dowiedzieliśmy się tak naprawdę na kilka godzin przed samą konferencją, kiedy to jeden z developerów iOS (Steven Troughton-Smith) zauważył i poinformował o zmianie w systemie. Przykre jest to, że o dziwo aplikacja została już usunięta. Nie mam pojęcia, czym to jest spowodowane i dlaczego taki obrót rzeczy. W momencie zrobienia zrzutu ekranu przez wzmiankowanego developera nie miała nawet opisu. Prawda jest jednak taka, że nazwa i ikona nie pozostawiają złudzeń i to najprawdziwszy na świecie menedżer plików.
W systemie iOS menadżera plików nie było nigdy wcześniej.
Userzy czekali na niego bite dziesięć lat. Większość myślała, że nie nie doczeka się nigdy. Wszyscy iUżytkownicy nie mają na tę chwilę swobodnego dostępu do folderów i plików znajdujących się w ich urządzeniach. Taka iKarma! Wiąże się to jednak z utrudnieniami. Nie ma choćby możliwości pobrania MP3 przy użyciu przeglądarki internetowej. Tak samo z plikami wideo. Są jednak głosy, które krytykują pojawienie się menadżera plików. Na tę chwilę wszystko w iOS jest poukładane. Hermetyczność implikuje na… niesamowitą wydajność, stabilność i bezpieczeństwo systemu. Hejterzy zmian są zdania, że wprowadzenie menadżera plików może zaburzyć tę passę. Do tej pory użytkownicy nie mieli po prostu fizycznej możliwości, by coś w systemie popsuć. Jest to taka złota zasada adminów. Jak się nie chce, aby użytkownik coś zepsuł — najlepiej zabrać mu prawa dostępu. Okazuje się jednak, że z wersji na wersję iOS staje się coraz bardziej otwarty i coraz bardziej funkcjonalny. Nie wiem, czy to dobrze. Mamy na rynku już Windows Mobile i mamy Androida. Pakowanie się w kolejny system z tej samej linii to żart. Apple nigdy nie robiło nic pod userów, a Tim Cook zdaje się chyba nie do końca rozumieć dziedzictwo, jakie Jobs mu zostawił.
Obawiam, że biedny Steve się w grobie przewraca, kiedy widzi takie zmiany.
Osobiście, mam nadzieję, że Apple wie, co robi, aczkolwiek nie jestem przekonany. Będę trzymał kciuki, aby pojawienie się menedżera plików nie było równoznaczne z większą liczbą pojawiających się błędów.