Smartfony są często poddawane przeróżnym próbom wytrzymałościowym. Do jednych z nich należy klasyczny drop test, czyli test polegający na upuszczeniu smartfona z określonej wysokości. Pod tym kątem nie mamy szczególnego lidera wśród producentów urządzeń mobilnych. Jednak Apple może być dumne ze swoich iPhone’ów. Ostatnio sieć obiegły dwie historie. Jedna jest o iPhone spadającym z karuzeli na wysokości 150 metrów, a druga dotyczy smartfona, który wyślizgnął się kobiecie lecącej samolotem 300 metrów nad ziemią. W obu przypadkach telefony przetrwały.
Nie wiem, czy to kwestia popularności iPhone’ów w Stanach Zjednoczonych, czy może jest to cecha szczególna fanów Apple. Jednak jakoś jest tak, że większość historii opowiadających o smartfonach spadających z wielkiej wysokości dotyczy urządzeń Apple. Wygląda na to, że posiadacze iPhone’ów mają tendencję do wyciągania telefonów w momentach, kiedy powinny one znajdować się w kieszeni lub na dnie plecaka. Pierwsza historia dotyczy Cansel Yildirim, która swoim iPhone 7 Plus chciała uwiecznić przejażdżkę na karuzeli StarFlyer w Orlando. Jednak smartfon wyślizgnął się jej z rąk i spadł z wysokości 150 metrów. Najlepsze w całej historii jest to, że iPhone w czasie upadku nakręcał filmik i przetrwał upadek.
Drugi iPhone wypadł z lecącego samolotu
Nie jest to pierwszy raz, kiedy któryś z iPhone’ów zapragnął sobie polatać. Historie tego typu dotyczą przeważnie lotów rekreacyjnych niewielkimi samolotami. Sarvinder Naberhaus chciała zrobić kilka zdjęć podczas lotu samolotem. Jednak kiedy go wyciągnęła i wysunęła za szybę chroniącą przed wiatrem, stało się coś “niespodziewanego”. Wiatr wyrwał jej z rąk iPhone’a. Kobieta chciała już kupować nowy telefon, ale znalazła swoją zgubę za pomocą aplikacji ‘Znajdź mój iPhone’. Na szczęście telefon wylądował w trawie, Pomimo tego nikt nie był w stanie uwierzyć, że smartfon może przetrwać upadek z wysokości 300 metrów.
Źródło: PhoneArena