Piekło zamarzało już wiele razy ostatnimi czasy, ale komputery Apple z systemem Linux, to swojego rodzaju nowość. Pierwszy raz doznałem szoku, kiedy na platformie Azure od Microsoft pojawiły się wirtualki z Ubuntu. Później, kiedy w Windows 10 można było uruchomić konsolę Linuxową. Kolejny raz, gdy nowa wersja Edge wyszła w wersji na system Linux. W tym momencie jednak doszedłem do wniosku, że pewien poziom absurdu został przekroczony. Myślałem, że już nic mnie w świecie IT nie zdziwi. Znów się pomyliłem.
Pamiętam, jak wiele lat temu, kiedy to jeszcze łącza internetowe wywoływało się połączeniem modemowym, to giganci rynków systemów operacyjnych skakali sobie do gardeł. Steve Ballmer, jeden z CEO firmy Microsoft nazwał Linuxa rakiem (i wcale nie chodziło o skorupiaka, tylko o porównanie do wyniszczającej choroby, co samo w sobie nie było już na miejscu). Z kolei niegdyś odpowiedzialny za Windowsa Jim Allchin ogłosił, że uważa open source za zabójcę własności intelektualnej oraz “coś nieamerykańskiego”. Richard Stallman, czyli RMS wzywał Microsoft do przeprosin za te słowa. Co ciekawe z Apple też były zgrzyty. Steve Jobs, ojciec Apple powiedział kiedyś o Billu Gatesie, że: “Gdyby Bill w młodości zarzucił kwasa, miałby szersze horyzonty”. Nikt nie przypuszczał, że wojna ideologiczna kiedyś się uspokoi.
Okazuje się, że poszło to o krok dalej: Edge na Linuxach, Linux w Windowsach i … może nawet komputery Apple z systemem Linux?
Nie, żeby nie było. Nie ma jeszcze takiego projektu. Aczkolwiek, takie stwierdzenie padło z usta jednego z najważniejszych ludzi w świecie Linuxa, czyli Linusa Torvaldsa. Jest on bowiem bardzo zachwycony nowymi komputerami Apple z procesorem M1. Nawet wypowiedział się na ten temat. Oczywiście, pojawiło się jedno, ale… Linus bowiem chciałby, aby na tym komputerze pojawił się jednak system… Linux. “Absolutnie chciałbym mieć Maca z M1, gdyby tylko obsługiwał Linuxa. Mam wiele świetnych wspomnień z MacBookiem Air sprzed dekady. Niestety Apple’owi zajęło zbyt dużo czasu, aby usprawnić ekrany w swoich sprzętach, a w tym czasie starałem się znaleźć lepsze laptopy, podczas gdy Apple starało się obrzydzić Linuxa.” – napisał Torvalds, zapytamy przez jednego z użytkowników forum Real Word Tech. Było to stosunkowo niespotykane stwierdzenie, ale na tym się nie skończyło. Linus napisał jeszcze kilka ciekawych zdań.
Jak widać, komputery Apple z procesorami M1 wprowadziły na rynek pewne “trzęsienie ziemi”.
To nic złego. Tym rynkiem czasami trzeba mocniej potrząsnąć. Linus miał w tym swój udział. Dodał dla ochłody, że sam nie ma czasu na grzebanie przy tym urządzeniu, szczególnie że nie chce mu się walczyć z firmami, które nie chcą jego pomocy. Oddźwięk tego dalej do myślenia. Wygląda na to, że rozmowy o współpracy miały miejsce, ale Apple najwyraźniej odrzucił zaloty. Pamiętajmy też, że Linux nie ma tej pozycji rynkowej, co np.: system Windows. Ten, z biznesowego punktu widzenia, mógłby być bardziej pożądany dla Apple. Moim zdaniem tylko z biznesowego. W kwestii optymalizacji i wydajności, to mu do systemu Apple bardzo daleko. Rozwiązaniem mógłby być też jakiś port, ale to zależy od tego, czy zabezpieczenia Apple na to pozwolą. Może się udać, może się nie udać. Na pewno znajdą się ludzie, którzy spróbują to zrobić.
Co ciekawe, okazuje się też, że komputery Apple nie są przez nich używane jako serwery.
Linus odnotował, że firma z Cupertino używa Linuxa do obsługi własnych serwerów i usług w chmurze. Tym bardziej dziwi teraz fakt, dlaczego jeszcze Linux nie jest systemem natywnym dla komputerów tej firmy. Powiem szczerze, że osobiście uważam, że komputery Apple i ich system stanowią nierozerwalną całość, ale… nie pogardziłbym testami z Linuxem w ręku. Linus Torvald bardzo ubolewa nad tym, że nie ma takiej możliwości. W sumie to jestem w stanie go poprzeć w tej kwestii. Jesteśmy już coraz bliżej zażegnania wojny ideologicznej, który system jest lepszy (każdy używa tego, co potrzebuje), więc czemu by nie połączyć sił? Nie wiem, czy pamiętacie, ale w wywiadzie udzielonym serwisowi WIRED twórca jądra Linux, Linus Torvalds, przyznał, że otrzymał w 2000 roku od Steve’a Jobsa propozycję pracy w Apple. Twórca jądra Linux przyznał, że z dwóch powodów: pierwszym był fakt, że Jobs zażądał, aby zrezygnował z prac nad rozwojem Linuksa, natomiast w drugim chodziło o to, że po prostu “nienawidzi jądra Mach w MacOS”. Natywne wsparcie dla Linuxa na komputerach Mac z procesorem M1 na pewno byłoby mile widziane dla programistów. Na tę chwilę, jest jednak bajeczką, ale… kiedyś przeglądarka Microsoft na Linuxa takową była… a tu niespodzianka. Nigdy nie mów nigdy!