Widziałem już serwery Microsoftu stojące na Debianie oraz użytkowników Linuxa, którzy przychodzili na konferencję z prezentacjami zrobionymi w PowerPoint. Także myślałem, że nic mnie nie zdziwi już z takich dysonansów. Teraz dowiedziałem się, że szef Googla, Eric Schmidt, prywatnie jest użytkownikiem Apple.
Jeżeli spojrzelibyśmy na to zgodnie ze sztuką, to Eric Schmidt winien używać sprzętu typu Nexus, albo przynajmniej czegoś z Androidem na pokładzie. W końcu powinno się wspierać własny biznes. Google chętnie przecież współpracuje z Samsungiem, LG, albo Huawei. Wygląda to jednak inaczej. To, że jest się szefem korporacji, która ma własny system mobilny, wcale nie znaczy, że trzeba go używać.
Eric Smidth oczywiście używa także Samsunga Galaxy S7. Twierdzi, że iPhone jest jego drugim telefonem.
Można by pomyśleć, że Smidth próbuje ogarnąć, co takiego fajnego ma konkurencja i jak z nimi walczyć, ale zapewne tak nie jest. Przyłapano go bowiem dwa razy na tym, że robił nim zdjęcia w Korei Południowej, a później je udostępnił. Drugi raz używał publicznie iPhone‘a podczas Startup Fest w Amsterdamie. Oczywiście czepialscy zadają sobie zapewne teraz pytanie, który smartfon Eric lubi bardziej? Czy ma swojego faworyta? Czy Android będzie miał podobne funkcje, co iOS? Zdarzyło mu się przyznać kiedyś, że powiedział, że Samsung Galaxy S7 jest lepszy i ma lepszą baterię. Nawet zarejestrowały to kamery. Tutaj muszę mu przyznać rację, więc zakładam, że był szczery. Produkty Apple są mocno bateriożerne. Z drugiej strony jednak, czy wymieniłbym swojego iPhone na Samsunga? Nie! Powodem jest właśnie system operacyjny!