Szacunki mówią, że od 40 do 47% ludzi na świecie może nie mieć dostępu do sieci. Przekłada się to na niespełna 3,6 miliarda osób bez połączenia do wirtualnego świata. Również w naszym kraju znajdują się osoby bez internetu. Choć aż 90% gospodarstw domowych w Polsce jest podpiętych do sieci, niektóre z nich muszą sięgać po alternatywy – w tym oferowaną przez Elona Muska usługę Starlink. Czy warto postawić na to rozwiązanie?

Starlink – nowoczesna technologia, która może odmienić sposób, w jaki łączymy się z siecią

O Starlinku jest w ostatnim czasie bardzo głośno, zwłaszcza od kiedy możemy nie tylko podziwiać go na niebie, lecz także uzyskać dostęp do jego usług. Inicjatywa Elona Muska wydaje się stosunkowo prosta. Starlink to konstelacja satelitów, które mają zapewniać dostęp do internetu w skali globalnej. I to faktycznie globalnej – czyli wszędzie tam, gdzie nie dotrze na przykład konwencjonalne LTE (przynajmniej na powierzchni Ziemi).

Podobne technologie projektowane były od lat. Starlink odniósł pewien sukces marketingowy i komercyjny, który z pewnością odbije się echem w przyszłych inicjatywach tego typu. Podczas przyglądania się ofercie tej firmy, nasuwa się jednak kilka pytań. Dla kogo tak właściwie powstał Starlink? Czy warto rozważać firmę Elona Muska w roli dostawcy internetu? W tym momencie odpowiedź na to drugie pytanie jest raczej przecząca, jednak mimo tego zdecydowanie warto przyglądać się rozwojowi Starlinka. Sprawdźmy, jakie zalety prezentuje system telekomunikacji od SpaceX.

Objęcie świata siecią to jeden z priorytetów gigantów technologicznych

Dla kogo w zasadzie jest Starlink? Inicjatywa ta ma kilka różnych grup docelowych. Baza użytkowników, którzy nie są „podpięci” do sieci, jest naprawdę spora. To właśnie przede wszystkim w nich celuje oferta firmy Elona Muska. Problemem jest jednak różnorodność tej grupy. Osoby bez dostępu do internetu znajdują się w każdym zakątku świata. Może to być zarówno obywatel USA zarabiający miesięcznie 15 000 złotych netto, jak i mieszkaniec Polski o kilkakrotnie mniejszym przychodzie. Równie dobrze może być to także obywatel jednego z krajów Afryki Subsaharyjskiej, którego zarobek być może nawet nie przekracza 500 złotych. Ostatnia z tych kategorii jest zdecydowanie najliczniejsza. Znaczna część potencjalnych odbiorców Starlinka nie tylko go nie kupi, ale nawet nie będzie w stanie fizycznie pokryć miesięcznego rachunku za internet.

Patrząc na to w ten sposób, można dojść do wniosku, że Starlink to w rzeczywistości rozwiązanie dla elit, które mogą zarabiać dobrze, mieszkając w państwach dających szansę na odpowiedni poziom życia. Paradoksem jest to, że w takich krajach dostęp do internetu to coś w miarę powszechnego. Starlink sam zresztą podkreśla w dokumentach dla inwestorów, że proponowane rozwiązania nie są zorientowane na „opłacalność” – a wręcz odwrotnie, są po prostu nieopłacalne.

Naczelny problem Starlinka: cena

Wielu potencjalnych konsumentów – szczególnie tych, których zarobki nie pozwalają na wydawanie systematycznie około 450 złotych na internet – podkreśla, iż usługa Starlink w praktyce jest rozwiązaniem dla wybranych. Nie ma tu mowy o upowszechnianiu dostępu do sieci dla każdego. Głosy te nasilają się z chwilą, gdy dowiemy się, że sama infrastruktura naziemna to koszt aż 2 269 złotych. Co więcej, dostawa osprzętu do naszej lokalizacji to aż 276 złotych.

Starlink jest więc naprawdę drogi. Mówimy tu o kwocie, która zdecydowanie przekracza koszt alternatywnej instalacji – czy to kablowej, czy radiowej lub LTE z dedykowanym odbiornikiem.

A może Starlink to internet dla geeków?

Wydaje się także, że przynajmniej częścią odbiorców usługi Starlink są osoby, które posiadają spore zasoby pieniężne i po prostu chcą brać czynny udział w technologicznej rewolucji. Mowa tu o technologicznych pasjonatach, którzy każdą nowinkę muszą obejrzeć z kilku stron. Takim osobom Starlink na pewno się spodoba – daje to szansę na skorzystanie z usługi, o której jeszcze przez lata będzie mówiło się jak o czymś niezwykle nowoczesnym i unikatowym. Praktyczny pożytek z takiej sytuacji jest jednak niewielki; nie wydaje się więc, by Starlink jakkolwiek skupiał się na tej grupie odbiorców. Tak naprawdę Elon Musk nie musi prowadzić znaczących działań marketingowych w tym kierunku – kto ma kupić, ten kupi.

Z drugiej strony Starlink nie jest też do końca dla osób, które faktycznie go potrzebują. Cena to skuteczna zapora, która wyznacza pewien próg wejścia dla użytkowników. Około 450 złotych miesięcznie nie jest kwotą, którą jest w stanie wyłożyć miesięcznie przeciętne gospodarstwo domowe w Polsce, a tym bardziej z licznych biedniejszych krajów. Często znajdują się po prostu także bardziej istotne inwestycje. W przypadku państw takich jak Polska „standardowa” infrastruktura stale się rozwija, a dostępność obecnych usług stoi na bardzo wysokim poziomie, co znacząco ogranicza popyt na Starlinka.

Zasięg internetu w Polsce

Internet domowy mapa

Pozornie na mapach zasięgu internetowego u kluczowych dostawców usług LTE i stacjonarnych nie ma zbyt wielu „białych plam”. Pozornie, gdyż jakość usług internetowych w Polsce pomimo bardzo intensywnego rozwoju, na tle krajów UE wciąż pozostawia wiele do życzenia. Głównym powodem są wieloletnie zaniedbania w infrastrukturę stacjonarną, której jakościowo sieci mobilne nie są w stanie w pełni zrekompensować.

Są zatem liczne miejsca, w których internet jest bardzo powolny lub po prostu go nie ma. Nie chodzi tu o wygodny, szybki światłowód, ale o jakąkolwiek sieć – na przykład LTE. W takich obszarach rozwój infrastruktury sieciowej może następować latami. Dlatego mieszkańcy obszarów górskich, leśnych czy terenów o rozproszonym osadnictwie starają się pozyskać jakieś alternatywne rozwiązania. Alternatywą w takich przypadkach jest popularny w naszym kraju internet LTE z dedykowaną anteną. Ale nawet i te rozwiązania w niektórych miejscach nie pozwalają uzyskać odpowiedniej jakości. Pytanie jednak, czy można sobie pozwolić na prawie pół tysiąca wydatków na internet miesięcznie ?

Czy możemy spodziewać się obniżki cen usług Starlinka?

Jakkolwiek Starlink w naszych realiach wydaje się drogą usługą, tak w praktyce ciężko jest jednoznacznie określić jego opłacalność. Głównie przez brak konkurencji. Starlink oferuje bardzo unikatową usługę, która trafia do bardzo konkretnej grupy odbiorców. Dzięki swojej wąskiej specjalizacji (i bogatemu know-how, które jest dosłownie lata świetlne od konkurencji) szybko rozpycha się w swoim segmencie. To sektor, który – choć znajdował się na liście priorytetów dużych korporacji technologicznych – nigdy wcześniej nie doczekał się realnych rozwiązań.

W tym momencie Starlink musi utrzymywać wysokie ceny – sama technologia, którą operuje, jest bardzo kosztowna. Stworzenie infrastruktury i przeprowadzenie researchu, który doprowadził do powstania sieci Starlink, na pewno pochłonęło ogromne koszty. Teraz jest czas na to, by odzyskać pewną część zainwestowanego kapitału. Nie oznacza to jednak, że tak wysoka stawka za miesięczny abonament się utrzyma.

Dwa główne czynniki, które wpływają na cenę usług Starlink – kosztowna technologia i brak konkurencji – będą ulegać intensywnym zmianom. Koszt tworzenia i dostarczania infrastruktury satelitarnej w przypadku Starlink powinien się zmniejszać. Głównym składnikiem wartości usług w tym wypadku jest know-how, który już został opracowany i wdrożony. Ciężko spekulować, jak dużą marżę (o ile w ogóle) pobiera Starlink za swoje usługi. Wygląda jednak na to, że w tym momencie nie jest to wygórowana kwota, szczególnie w odniesieniu do infrastruktury naziemnej – ta jest szalenie droga, choć trwają prace nad obniżką jej ceny.

Konkurencja Starlinka tylko czeka na jego potknięcie

Starlink na razie jest jedynym tak popularnym i skutecznym dostawcą internetu zaangażowanym w tworzenie własną konstelację satelitów. Nie oznacza to, że nikt nie depcze mu po piętach. W tym momencie swoje konstelacje szykują również Amazon (Kuiper Systems) oraz Microsoft (Azure Orbital). Z wyścigu po bezdroża internetu wypadł za to brytyjski OneWeb. Znamienne jest to, że tematem konstelacji satelitów dostarczających internet interesują się akurat najwięksi gracze na rynku. Gra o kolejne rzesze użytkowników toczy się bardzo intensywnie.

O wyścigu, którego metą jest opanowanie niezagospodarowanych przez sieć regionów, mówiło się już od jakiegoś czasu. Teraz wygląda na to, że wyścig ten nabiera rumieńców, choć dopiero wystartował pierwszy zawodnik. Reszta ocenia swoje szanse, szykuje się do długiego maratonu i wyznacza najlepszą trasę. Internet w przyszłości może wyglądać zupełnie inaczej od tego, który obserwujemy dziś.

Starlink w realiach polskich ma mało sensu, niewiele to jednak zmienia

Z perspektywy naszego kraju technologia ta nie ma większego sensu – jest bardzo droga, a przypadki, kiedy technologia Starlinka się sprawdza, są dosyć nieliczne. Inicjatywy tego typu nie mają solidnych podstaw ekonomicznych, przynajmniej nie w perspektywie kilku kolejnych lat, kiedy to w Polsce przybędzie stacji nadawczych i światłowodów. Jednak Starlink celuje znacznie dalej (i znacznie wyżej!) niż tylko w rynek europejski i amerykański, gdzie dostęp do internetu jest czymś bardzo powszechnym. Sama firma będzie rozwijać się na przestrzeni nie kolejnych miesięcy, a całych dekad.

Oczywiście również w naszym kraju znajdą się klienci, którym oferta Starlinka będzie bardzo odpowiadać. Osoby pozbawione dostępu do łączności LTE, konwencjonalnej czy światłowodowej, które nie widzą szansy na doprowadzenie odpowiedniej infrastruktury do ich domu, zdecydowanie powinny zainteresować się Starlinkiem. Niewykluczone jednak, że w tym momencie inwestowanie kilku tysięcy złotych w samą infrastrukturę może nie być najlepszym pomysłem. Zważając na mocniejszą konkurencję, obniżkę kosztów produkcji naziemnej infrastruktury i konieczność popularyzacji Starlinka na sporej liczbie rynków, prawdopodobne jest, że cena ta zmaleje.

Wydaje się jednak, że Starlink ma konkretny problem z określeniem grupy docelowej. W perspektywie kolejnych lat konieczne będzie zweryfikowanie, czy jest to internet dla elit, czy inwestycja, która ma na celu zaktywizować ludność, która do tej pory była zupełnie pozbawiona internetu. Czy obniżka ceny, która pozwoli, by Starlink był czymś powszechnym, jest w ogóle możliwa? Na razie niewiele na to wskazuje – warto jednak mieć na uwadze, że technologie łączności rozwijają się w zawrotnym tempie i już na przestrzeni najbliższych kilku lat sytuacja może się diametralnie zmienić.

Starlink w Polsce – dane z marca 2022

Starlink w Polsce - mapa marzec 2022

Mimo wciąż dość wysokiej ceny Starlink zdążył już zdobyć zainteresowanie niemałego grona użytkowników w Polsce. Według wyników naszych testów internauci korzystają z takiego połączenia głównie w okolicach największych miast, zwłaszcza w zachodniej i środkowej części kraju. Prędkość na razie nie dorównuje najlepszym ofertom światłowodowym, jednak zgadza się z początkowymi obietnicami Elona Muska, który zapowiadał download na poziomie pomiędzy 50 a 150 Mb/s. Średnie tempo pobierania to obecnie 108 Mb/s, a wysyłania – niecałe 19 Mb/s. Ping wynosi około 60 milisekund.

Zgodnie z naszymi przewidywaniami, główną przeszkodą dla popularności Starlinka jest w tym momencie opłacalność, przez co łączność tego typu jeszcze nie jest zbyt popularna wśród użytkowników bez innych opcji uzyskania dostępu do internetu. Pomimo tego internet satelitarny od Elona Muska rozwija się dość szybko; zwiększa się zarówno liczba abonentów, jak i prędkość pobierania oraz wysyłania. Pewnym problemem pozostaje stosunkowo wysoki ping, który sprawia, że w niektórych zastosowaniach Starlink będzie po prostu niewystarczający. Elon Musk zapowiedział, że na przestrzeni najbliższych lat – a może nawet miesięcy – możliwe będzie osiągnięcie pingu na poziomie 20 ms i prędkości downloadu wynoszącej aż 10 Gb/s.

Download [Mb/s]Upload [Mb/s]Ping [ms]
108,7918,7959,58
Starlink w 2022 – statystyki według testów SpeedTest

 

 

Źródła: forex.com, MIT Technology Review, Starlink

Zdjęcie główne: Starlink Mission, Official SpaceX Photos; Flickr (CC BY-NC 2.0)