GameStop i skandal związany z akcjami firmy przez krótki moment wdarł się na usta zarówno tych profesjonalnych, jak i początkujących inwestorów. Sytuacja ta pokazuje, jak duży wpływ internet ma na Wall Street i na odwrót – jak Wall Street jest w stanie pokazać, kto wciąż tutaj rządzi.
Uwaga: wciąż zachodzą kolejne wydarzenia powiązane z akcjami GameStopu. Tekst dotyczy przede wszystkim sytuacji z 29 stycznia i wcześniejszych tygodni.
Zacznijmy od podstaw. Czym jest GameStop?
To firma, która skupia się na dystrybucji gier wideo w fizycznej formie w sklepach. Jak łatwo się domyślić, ostatnie lata nie były zbyt owocne dla przedsiębiorstwa. W dobie streamingu, grania w chmurze czy chociażby kupowania kodów do gier online, niewiele osób decyduje się na realizowanie swoich gamingowych pasji w fizycznych lokalizacjach. Siedziba spółki znajduje się w USA, a jej akcje można kupić przede wszystkim na giełdzie w Nowym Jorku. Ze względu na coraz mniejszy kurs i niezbyt optymistyczne prognozy spółką zainteresowało się wiele osób, które chciały zagrać na jej spadkach.
Granie na spadkach spółki GameStop – dobra taktyka, nieprzewidziane konsekwencje
Większość ruchu na giełdach jest generowana przez różnego rodzaju fundusze inwestycyjne. Ich celem jest oczywiście przynoszenie zysku zarówno sobie, jak i osobom, które stawiają na ich wsparcie. Szczególną kategorią są tak zwane fundusze hedgingowe (ang. hedge funds), które dążą do wykorzystania mechanizmów rynkowych w taki sposób, by zabezpieczyć się przed wszelkimi wahaniami akcji i zapewnić stały zysk bez ryzyka. Taka działalność jest możliwa ze względu na wykorzystanie różnych zaawansowanych technik, ogromne zaplecze finansowe oraz możliwość wymiany informacji z innymi podmiotami.
W przypadku GameStopu sytuacja jest dosyć jasna: spółka umiera, jednak granie na spadkach wciąż się opłaca. Na czym to polega? To stosunkowo prosty mechanizm – giełda dzięki pozycji krótkiej pozwala nam na zarabianie nawet w sytuacji, gdy wartość danej spółki spada. Najczęściej sprowadza się to w zasadzie do „wypożyczenia” akcji, które natychmiast są sprzedawane, a później zwracane. Potencjalnie odkup odbywa się po niższej stawce, jeśli ceny akcji w międzyczasie spadły. Ciężko debatować na temat tego, czy jest to dobry mechanizm i jak się on wpisuje w specyfikę funkcjonowania giełdy. Temat angażuje zarówno głosy poparcia, jak i sprzeciwu. Skoro jednak istnieje taka możliwość, nic dziwnego, że fundusze, którym zależy na zysku, z niej skorzystały – spadki GameStopu wydawały się łatwe do przewidzenia.
Czym jest short squeeze?
Granie na spadkach (shorting) naturalnie wiąże się z ryzykiem powiązanym z potencjalną koniecznością odsprzedaży akcji po niekorzystnym kursie. Szczególną sytuacją jest tak zwany short squeeze, który następuje, gdy ze względu na terminy spłat inwestorzy muszą zamknąć swoje pozycje krótkie, a jednocześnie na otwartym rynku dostępnych jest stosunkowo niewiele akcji. W efekcie powstaje ogromny skok ceny; dotąd jednym z głośniejszych przykładów był squeeze akcji Volkswagena w 2008 roku, podczas którego niemiecki producent aut stał się przez chwilę firmą o największej kapitalizacji rynkowej na całym świecie. Wtedy za całe zamieszanie odpowiadało Porsche, a sprawa nie odbiła się zbyt dużym echem wśród inwestorów, jako że informacje kilkanaście lat temu rozprzestrzeniały się w zupełnie inny sposób.
Podobny short squeeze nastąpił pod koniec stycznia właśnie w przypadku akcji GameStopu. Liczba pozycji krótkich znacznie przewyższała liczbę dostępnych akcji, co spowodowało ogromny wystrzał wartości spółki.
Zaczęło się. Reddit zareagował błyskawicznie
Wall Street w oczach wielu jest kwintesencją tego, co najgorsze w kapitalizmie. Sfrustrowane głosy internautów słychać od dawna, a kryzysy z 2008 i 2020 tylko je nasiliły. Nic więc dziwnego, że kiedy z Reddita padło wezwanie do działania, tak spore grono stawiło się ze swoimi oszczędnościami. Cel był jeden: utrzeć nosa Wall Street i uderzyć w fundusze inwestycyjne, które pragnęły wzbogacić się na krótkiej pozycji. Niestety nie wszystko poszło po myśli osób angażujących się w tę akcję, choć wielu może uznać się za wygranych. Największa radość trwała tylko chwilę, a sytuacja szybko się skomplikowała. Jak jednak doszło do tego, że wielkie fundusze straciły, a niewielcy inwestorzy znacząco (jak na zainwestowane środki) się wzbogacili, podczas gdy sporo innych osób zmarnowało oszczędności?
Cel: podbić cenę akcji spółki GameStop
Na Reddicie pojawiły się informacje, jakoby część funduszy inwestycyjnych nastawionych na krótką pozycję sprzedała już swoje akcje. Przewidywany spadek ich wartości miał być prostą drogą do wzbogacenia się i napędzenia wewnętrznej koniunktury. Oczywiście – przeważnie tego typu instytucje inwestują w wiele różnych przedsięwzięć, jednak w tym konkretnym obszarze Reddit postanowił błyskawicznie zadziałać. Być może spowodowane było to tym, że rynek stacjonarnej sprzedaży gier nie jest specjalnie trudny do analizy. Wezwanie do zakupów akcji GameStop trafiło przede wszystkim do niewielkich inwestorów; często osób, które nie miały do tej pory do czynienia z giełdą. Obiecywanie zysków okraszone było sloganami, które trafiły do wielu użytkowników. Efektem był gwałtowny wzrost, który faktycznie mógł przysporzyć o zawał niejednego analityka czy zarządcę funduszu.
Szaleństwo, którego końca nie było widać przez okrągłe dwa tygodnie
Pierwszy znak, że coś się dzieje, nastąpił 11–12 stycznia – wtedy ceny GameStopu delikatnie urosły. 14 stycznia ich wartość była już dwukrotnie wyższa niż 10 stycznia – wynosiła prawie 40 dolarów. Kilka dni spokoju, by 27 stycznia wartość akcji wzrosła do prawie 350 dolarów.
Kiedy część osób świętowała zwycięstwo i cieszyła się z zarobionych pieniędzy, przyszedł czas na załamanie. Sztucznie napompowana wartość papierów związanych z GameStopem nie mogła utrzymać się zbyt długo. Praktycznie od razu po szczycie, 28 stycznia, cena za akcję spadła poniżej poziomu 200 dolarów, by na moment wznieść się do wartości 325 dolarów 29 stycznia i odnotować systematyczny spadek do nawet 40 dolarów. Sukces, choć imponujący, nie trwał długo. Na „hype” związanym z tą inwestycją straciło wiele osób – nie tylko dużych funduszy, ale także ci inwestorzy, którzy do szalonego rajdu GameStopu dołączyli zbyt późno. Reddit próbował zachęcić do inwestowania także w inne biznesy, jednak nic nie powtórzyło sukcesu GameStopu. Pod wieloma względami była to akcja zupełnie inna niż wszystko, z czym mieliśmy do czynienia do tej pory.
Szybka reakcja brokerów uchroniła przed stratami duże fundusze inwestycyjne
Najpopularniejsi brokerzy dokonali restrykcji na handlu akcjami GameStopu przy najwyższych wzrostach – mowa tu m.in. o Robinhoodzie. Można było sprzedawać aktywa, jednak nie można było ich kupować. Według niektórych analityków takie rozwiązanie było dosyć rozsądne, jednak w kontekście politycznym wzbudziło to bardzo negatywny odbiór. Wartość akcji GameStopu mogła potencjalnie wzrosnąć do jeszcze wyższych wartości z powodu obowiązku wykupu papierów przez inwestorów grających na spadkach. Tak jednak się nie stało, a sami brokerzy zostali zasypani pozwami sądowymi. Mechanizmy Wall Street uchroniły fundusze przed rekordowymi spadkami – pozostają jednak ogromne wątpliwości, czy taki ruch był w ogóle legalny.
GameStop i „lud” kontra Wall Street. Różnice społeczne magicznie nie znikną, a „szary” człowiek nie zyska nagle kontroli nad sektorem finansowym
Wiele osób traktuje GameStop jako chwilę oddechu; możliwość dostrzeżenia tego, że to jednak zwykli ludzie mają na cokolwiek wpływ i cokolwiek mogą. Nawet w tak innym, wielkim i brutalnym świecie, jakim jest giełda. Tutaj nasuwa się jednak pewna ciekawa refleksja. Korzystając z być może niezupełnie „czystych” mechanizmów, inwestorzy-amatorzy mogli przez moment poczuć się tak, jak giganci z Wall Street. Szybki zysk oparty o cwaną zagrywkę, a nie przypadek – to generator ogromnej ilości dopaminy i coś, co zdecydowanie „podbija” samoocenę.
Czy w ten sposób, jako „zwykły, szary lud”, rzeczywiście mamy wpływ na cokolwiek? Można uznać, że władze przecież powinny być w stanie kontrolować nieczyste zagrywki Wall Street i zapobiegać takim sytuacjom jak te, które miały miejsce w 2008. Nie są jednak w stanie, co dobitnie pokazuje historia kryzysu związanego z sektorem bankowym. Liczba pozwów w ciągu 10 lat po 2008 roku była imponująca. Czy którykolwiek z nich miał jednak realny wpływ na cokolwiek? Oczywiście, że nie – żadna faktycznie istotna postać nie poszła do więzienia za naruszenia, które ewidentnie wtedy miały miejsce.
Czy w przypadku akcji spółki GameStop będzie podobnie? Nie wiadomo, jednak nie ma się co łudzić – szanse na to, że ucierpią właśnie indywidualni inwestorzy, a fundusze pozostaną nietknięte, są całkiem spore. Warto przy tym zastanowić się, czy Reddit i reszta internetu także nie jest bez winy.
GameStop – czy boty mogły przyczynić się do wzrostów?
Według analiz PiiQ mogło dojść do naruszenia nie tylko na Reddicie, ale także innych mediach społecznościowych. W pompowaniu wartości akcji spółki GameStop (a także, co ciekawe, Dogecoina) mogły brać udział boty, które tworzyły posty zachęcające do inwestowania. Zaczyna to przypominać zorganizowaną akcję, która znacząco wymyka się z „redditowej piwnicy”. Wydawać się może, że populizm i kontrola społeczeństwa zaczyna być standardem nie tylko wśród tuz, lecz także amatorów, którzy chcą przekraść się do świata wielkich pieniędzy. Nawet tych, którzy głoszą slogany o obalaniu aktualnego systemu.
Na razie ciężko jednoznacznie ocenić, jakie motywacje towarzyszyły pierwszym osobom, które zdecydowały się przeznaczyć ogromne oszczędności na zakup akcji GameStopu. Z pewnością jednak to oni są jednymi z największych beneficjentów. To nie tylko zyski finansowe, lecz także poczucie wartości i realizacji przekazane innym osobom. Czy nie bliżej im w zasadzie do atakowanego wszędzie Wall Street? Oczywiście ośrodek amerykańskiego biznesu również ma sporo za uszami. To bardzo skomplikowana sytuacja, która niestety pokazuje, że „lud” nie ma możliwości realnej walki z systemem odbieranym jako opresyjny.
Strażnikiem w tym wypadku powinno być państwo, lecz w przypadku USA mówimy o tworze, który ma bogatą tradycję podlegania pewnym instytucjom. Cała walka coraz częściej przypomina starcie pomiędzy tymi, którzy chcą się wzbogacić, a z jakiegoś powodu nie mogą, a tymi, którzy… również chcą się wzbogacić – i z jakiegoś powodu mogą.
Osoby związane z sektorem inwestycyjnym nie mają złudzeń – to nie ma znaczenia w szerszym kontekście
Nie jest tak, że z dnia na dzień, po sytuacji związanej z akcjami GameStop ktoś zmieni prawo w USA i stwierdzi, że giełda powinna funkcjonować w inny sposób. Rynek finansowy – wbrew temu, jak może wyglądać z boku – jest dosyć stabilny. Nawet kryzysy takie jak ten związany z GameStopem nie wpływają na strategie biznesowe. To przede wszystkim motyw do szukania nowych rozwiązań, a wahania tego rodzaju na pewnym etapie kumulacji kapitału tracą znaczenie.
Kapitalizacja GameStopu wciąż się waha, a u szczytu całego zamieszania wyniosła 22 miliardy dolarów. Czy to jest kwota, która spędza sen z powiek w kontekście całej giełdy? Zdecydowanie nie. To wartość, która nie pozwala nawet na wejście w grono 500 największych firm notowanych na światowych giełdach! Czy w związku z tym próba poszukiwania „obejścia” niewzruszonych niczym rynków finansowych poprzez tego typu zagrywki jest dobrym pomysłem? Raczej nie – pokazuje to, że populizmem w kontekście inwestowania zaczyna się posługiwać w zasadzie każdy, komu zależy na tym, by się wzbogacać.
Najbardziej przerażające jest w tym to, że nie ma dalekiej drogi od manipulacji uznawanych przez wiele osób za „te właściwe”, jak to ma miejsce w przypadku GameStopu, do manipulacji, które mogą być sterowane przez trolli z jakiegoś obcego państwa. Koordynacja zakupu akcji przez tak wielu inwestorów i rola botów w całym zajściu budzą zresztą spore wątpliwości co do tego, czy do gry nie wkroczyły jeszcze kolejne mechanizmy, o których teraz nie wiemy.
Źródła: Opracowanie własne, The Verge, Forbes, Features.marketplace.org, Fool.com, Reddit
Zdjęcie główne: Mike Mozart, Flickr (CC BY 2.0)