Jeśli wejdziemy na stronę, która zajmuje się dystrybuowaniem kluczy do gier i programów, często możemy natknąć się na ofertę kupna Windowsa. Zawsze zachęca nas ona do siebie skrajnie niską ceną – od 10 złotych do 50 złotych. Biorąc pod uwagę fakt, że standardowa licencja BOX kosztuje w tym momencie około 500 złotych, coś się tu nie zgadza.
Tanie klucze do Windows – legalność, cena i oszustwa
Microsoft współpracuje z wieloma podmiotami, które mogą dystrybuować licencję ich systemu na różne sposoby. Standardowym wariantem jest licencja OEM powiązana z danym urządzeniem. To właśnie takie licencje najczęściej są wystawiane na sklepach typu Eneba czy Software-codes. Ostatnio pojawiają się także tanie kody Retail, które możemy przenosić z urządzenia na urządzenie. Niestety, w ich kwestii potrzebne są dalsze ustalenia.
Dlaczego to taki problem z punktu widzenia prawa?
Wielu z nas przydarzyła się sytuacja, kiedy sami zaczęliśmy mieć wątpliwości co do tego, co jest legalne, a co nie jest. Wyobraźmy sobie (albo zastosujmy to w praktyce), że publikujemy komentarz lub artykuł na temat legalności Windowsa. Zaraz zlatuje się wielu użytkowników – część pisze, że weryfikowali klucze OEM i są legalne. Inni mówią, że Microsoft przysłał im policję do domu (?) i teraz muszą zeznawać na komendzie. Jeszcze inni powiedzą, że to sprzedawca w pełni odpowiada za to, co sprzedaje. Potem odezwie się inny głos, który powie, że przecież to my też mamy wpływ na produkt, który kupujemy i możemy też być pociągnięci do odpowiedzialności.
Z jednej strony Microsoft dosyć jasno prezentuje nam warunki licencji, z drugiej strony musi on stosować się do prawa międzynarodowego. Dystrybucja systemu Windows to ogromne przedsięwzięcie. Musi ono spełnić normy UE, USA, państw azjatyckich, afrykańskich i prawdopodobnie każdego innego regionu na świecie. Jak wiadomo, samo UE jest regionem, w którym restrykcje co do przestrzeni internetowej wchodzą bardzo szybko, a samo prawo zmieniane jest na bieżąco. Dlatego w tej kwestii pojawiają się różne komplikacje.
Czy coś nam grozi za tani kod do Windowsa – polityka Microsoftu w kwestii nielegalnych kluczy
Wiele osób wychodzi z założenia, że dopóki firma nie działa w kwestii oszustów, to nic się nie zmieni. To jednak nie do końca jest prawda. Byłaby, jeśli Microsoft faktycznie nie podejmowałby kroków przeciwko oszustom. Wydawać się może, że mówienie o polityce braku konsekwencji jest domeną osób, które same biorą udział w tym procederze. W Polsce nie brakuje dziennikarzy, recenzentów, którzy mają swój udział w promowaniu wątpliwej jakości licencji do Windowsa. Firmy zajmujące się handlem kodami chętnie wchodzą w tego rodzaju współpracę. A tym bardziej media, które przecież z materiałów sponsorowanych żyją, w czym nie ma niczego złego. Natomiast fakty są nieco inne.
Microsoft walczy z piractwem. Firma prowadzi np. kampanię na temat piractwa i uruchomiła stronę, na której możemy zgłaszać wątpliwe kody. Pozywane są też duże skupiska piractwa, raczej nie pojedynczy użytkownicy. Przykładem może być sprawa z 2016 roku, gdzie aktywowano w jednym momencie 1000 kopii nielegalnego oprogramowania. Pozywanie każdego użytkownika, który korzysta z nielegalnego systemu, byłoby naprawdę problematyczne. Poza tym to prawda, polityka Microsoftu nie jest pozbawiona wad. Sam fakt, że można korzystać z Windows 10 bez weryfikacji kodu (do czego nie zachęcamy), jest na to doskonałym przykładem. Taki system nie oferuje nam po prostu niektórych funkcji, np. zmiany tapety (co i tak możemy zrobić, po prostu nie skorzystamy w tym celu z panelu personalizacji).
Wątpliwości można rozwiązać – Jak kupić legalny klucz do Windowsa?
Legalny klucz do Windowsa możemy nabyć od licencjonowanego sprzedawcy. Wiadomo, że taki klucz jest bardzo drogi. Wiadomo też, że każdy chce przyoszczędzić. W Polsce mamy bardzo bogatą tradycję piracenia treści, już w PRL-u mogliśmy zaobserwować takie zjawisko (np. VHS-y i płyty muzyczne). Jeśli jednak zależy nam na byciu w porządku wobec producenta, powinniśmy zacząć kupować licencje ze sprawdzonego źródła. Najprostsza strategia jest taka: jeśli mamy wątpliwości do co źródła produktu – nie kupujmy go. To, że indywidualnych piratów zazwyczaj nie czeka kara, nie zwalnia nas z odpowiedzialności za oprogramowanie, z którego korzystamy.