TikTok i Epic Games – te dwa przedsiębiorstwa łączy znacznie więcej, niż może się wydawać. Google i Apple są natomiast bezwzględnymi liderami w swoich niszach rynkowych. Co łączy to wszystko ze sobą? To konflikt, w którym użytkownicy grają rolę mięsa armatniego i wpatrzonej w smartfony armii.
USA i Chiny – globalne potęgi po dwóch stronach konfliktu
Konflikt między największymi firmami ma swoje podłoże w polityce dwóch państw. Oto krótka geneza zupełnie odmiennego podejścia krajów do rynku.
USA to mocarstwo, które wyróżnia się najwyższym PKB na świecie. To także „światowy żandarm”, kraj wolności, bogatej historii dyskryminacji rasowej i „demokracji”, która w ostatnim czasie jest w coraz gorszym stanie. Realia USA są bardzo odmienne od europejskich krajów. Styl prowadzenia polityki i sama gospodarka, która stawia odpowiedzialność po stronie zwykłego człowieka, w niczym nie przypomina sytuacji w UE.
Ameryka nie buduje swojej tożsamości na integracji i współpracy, a na potężnych, niekontrolowanych monopolistach. Właściciele ogromnych korporacji w rzeczywistości mają większy wpływ na przeciętnego obywatela niż sama władza. Stany Zjednoczone to kraj siły – niekiedy bardzo brutalnej. To państwo służb, które dysponują niezwykłymi uprawnieniami. Amerykańskie społeczeństwo charakteryzuje się niesamowitymi dysproporcjami pod względem zarobków, sytuacji życiowej i możliwości rozwoju.
Po drugiej stronie barykady stoją Chiny, które w sprytny sposób kontrolują ogrom światowych rynków – od branży budowlanej po produkcję żywności. To kraj, który bazuje na sile, tak samo jak USA. W tym przypadku siła ta leży w zjednoczonych, zmanipulowanych i kontrolowanych przez aparat państwa ludziach, gotowych poświęcić naprawdę wiele w imię racji swego stanu.
Państwo Środka ma ogromny wpływ na globalną gospodarkę. Chiny „rozpychają się” w każdym możliwym sektorze i pragną zdobyć kontrolę gospodarczą nad jak największą liczbą krajów. Doskonale widać to po państwach afrykańskich, gdzie firmy ze wschodniego mocarstwa odgrywają znaczącą rolę w gwałtownej urbanizacji. Wszystko to w tle idei komunizmu, która na potrzeby konkurowania z krajami zachodu została przykryta całunem kapitalizmu. Polityka Chin jest przerażająca w swojej skuteczności. To żywy dowód, że koszmarne pomysły pokroju cenzury są w stanie wytyczać szlaki do rozwoju, który koniec końców może pokonać w wojnie handlowej nawet USA.
TikTok, Huawei i nie tylko – geneza problemów firm zaczyna się od przywódców krajów
Wybór Donalda Trumpa w roku 2016 nie był bez znaczenia dla Chin. Od roku 2013 Państwem Środka rządzi Xi Jinping – silny lider, który szybko dostrzegł, że potencjał jego kraju w walce z USA jest przeogromny. To właśnie jego postać jest postrzegana jako jeden z czynników zapalnych do wojny handlowej. Być może tak mocna osobowość po stronie chińskiej wpłynęła na to, że Amerykanie zdecydowali się na wybór charyzmatycznego, silnego i bezkompromisowego Donalda Trumpa, którego kampania bazowała na hasłach dotyczących zamykania się na zewnętrzne wpływy.
Te dwie skrajności spotkały się na arenie międzynarodowej. W 2018 roku rywalizacja pomiędzy ChRL i USA zaczęła nabierać rozpędu. Xi Jinping wytyczył bardzo radykalny szlak dla swojego kraju. Zaczął przywiązywać większą wagę między innymi do kwestii cenzury w internecie czy nowoczesnych metod rozwoju oraz kontroli społeczeństwa.
Polityka Chin skupiła się na Huawei i kilku innych firmach o bardzo strategicznym znaczeniu. Wśród nich znalazły się także media społecznościowe, na przykład Weibo czy TikTok. Jednak gigant, którego znamy z produkcji smartfonów, był kluczowym pionkiem w tej grze. Infrastruktura 5G pozwala na wgląd do potężnej ilości danych. To ona w przyszłości będzie odpowiedzialna za obsługę komunikacji. Od technologii 5G będą zależeć działania wojskowe, działanie linii produkcyjnych czy zarządzanie sektorem energetycznym. Politycy z USA szybko dostrzegli w tym zagrożenie i zaczęli akcję, która miała zaprzepaścić szansę Huawei na dominację w sektorze budowy sieci szybkiego internetu 5G. Głównym hasłem było oczywiście bezpieczeństwo – w rzeczywistości jednak chodzi o coś zupełnie innego.
Analizując wydarzenia na płaszczyźnie USA i Chiny, dojdziemy do prostego wniosku – to informacje rządzą światem
Ogromnym źródłem informacji są media społecznościowe. Wielkie ilości danych stanowią o sile koncernów takich jak Facebook czy Google. Informacje stały się walutą o przeogromnej wartości.
TikTok, Instagram, WhatsApp, system operacyjny smartfona – to wszystko gromadzi ogrom danych na nasz temat, które pozwalają targetować na nas akcje marketingowe. Z jednej strony jest to korzystne. Takie działanie pozwala nam na poznanie ciekawych usług czy zakup produktów w atrakcyjnych cenach. Z drugiej strony jest to prawdziwa siła napędowa jednego z najbardziej dochodowych sektorów w XXI wieku.
USA walczy o utrzymanie dominującej pozycji na światowym rynku
W sektorze finansów Stany Zjednoczone nie są w stanie skutecznie konkurować z chińskim ICBC i China Construction Bank. Również w przypadku surowców Chiny radzą sobie lepiej – China National Petroleum i Sinopec Group to dwie z trzech największych firm w tym sektorze, a trzecia również nie należy do USA. Według danych zebranych na potrzeby Wikipedii pierwsza firma z USA, która specjalizuje się w paliwach kopalnych, zajmuje dopiero dziewiąte miejsce w przekroju wszystkich największych korporacji. W swoim sektorze zajmuje z kolei szóstą lokatę.
Co w takim razie Stany mogą zaoferować światu? Jednym z najmocniejszych segmentów amerykańskiego rynku pozostaje elektronika, na przykład urządzenia z systemem Windows marki Microsoft czy sprzęty od Apple. USA stoi także handlem e-commerce i detalicznym – przemawiają za tym potężne marki takie jak Walmart i Amazon. Jest to także miejsce dla technologii przyszłości – Alphabet, Tesla czy ogrom startupów z Silicon Valley.
Te sektory wręcz karmią się danymi. To dzięki takiemu stanowi rzeczy Facebook ewoluował do roli bezkonkurencyjnego gracza na rynku social mediów. Wszystkie te zagadnienia obserwowane z boku dają nam pewien obraz skandali, które aktualnie dzieją się na naszych oczach. USA powoli zaczyna tracić kontrolę nad kolejnym sektorem. Już niedługo może okazać się, że z dawnej dominacji pozostały jedynie długi i wykwalifikowana kadra.
TikTok, Weibo, Wechat. Państwo Środka inwestuje w media społecznościowe
Kluczowa rola informacji we współczesnym świecie skłania Chiny do stawiania na rozwój social mediów. W tym sektorze należy wyróżnić aplikacje takie jak Wechat i Weibo, a także niezwykle popularny serwis TikTok. Samo Weibo nie jest jednak przedmiotem ataków USA – to portal często używany w Państwie Środka, jednak praktycznie nierozpoznawalny w zachodnim świecie.
Inaczej jest w przypadku aplikacji Wechat. Jej funkcjonalność łączy wszystko – social media, finanse, komunikację, e-commerce, płatności kodami QR. Mało tego – baza użytkowników Wechata w Chinach jest przeogromna. Z racji niedostępności Facebooka i innych komunikatorów w Państwie Środka to właśnie Wechat stanowi pewien pomost pomiędzy Chinami a innymi państwami, w tym oczywiście USA.
Wechat i TikTok zbanowane – to coś, co było nieuniknione, jednak nie jest sednem problemu
Tencent, czyli właściciel aplikacji Wechat jest bezpośrednim rywalem Facebooka, Amazona, Google i wielu innych firm, które potencjalnie mogłyby rozpocząć swoją ekspansję w Chinach. USA oskarża chińskie przedsiębiorstwo o gromadzenie newralgicznych danych od swoich użytkowników. Podobny motyw stał za banem Huawei.
Możemy jednak od razu przejrzeć prawdziwe intencje Stanów Zjednoczonych. Nie chodzi tu bynajmniej o walkę z utratą prywatności klientów. Jeśli tak by wyglądała ta sytuacja, od razu pojawiłby się ban na Epic Games Launcher, League of Legends czy ogrom innych aplikacji i technologii tworzonych przez startupy finansowane przez chińskiego molocha. Na to się nie zanosi, a przecież w zasadzie nie wiadomo, jakie dokładnie dane te usługi wysyłają do Państwa Środka.
TikTok został zbanowany w USA z podobnych powodów. Natychmiast pojawiły się głosy, które były przeciwne takiej decyzji, argumentując, że działanie aplikacji nie jest dla użytkownika mniej inwazyjne niż chociażby Facebook. Można pokusić się o stwierdzenie, że w rzeczywistości chodzi jedynie o kontrolę sytuacji na rynku. Ban Fortnite wynika za to z zupełnie innego powodu – nie jest on związany z potencjalnym gromadzeniem danych przez firmę Tencent. To rezultat chińskiego kontrataku – sytuacja staje się naprawdę ciekawa.
Problemy Epic Games. Fortnite zbanowany – co dalej?
Popularna gra Fortnite nie jest już dostępna w sklepach AppStore i Google Play. Epic Games celowo złamało zasady panujące na tych platformach, oferując zakupy w grze bez odprowadzania podatku do Google i Apple. Firma, która należy w 40% do Tencent, wypowiedziała wojnę gigantom. Jej przekaz jest dosyć szlachetny – chodzi o ograniczenie monopolu tych dwóch marek.
Apple jest monopolistą i nie da się temu zaprzeczyć. Google również zachowuje się jak krwiożercza korporacja, gotowa pożerać wszystkie startupy dookoła. Kongres USA jest tego świadomy – ostatnio przesłuchiwano liderów tych dwóch firm, ale także Amazona i Facebooka. Epic Games próbuje udawać, że nie ma zapędów tego typu. To prawda – na razie firma nie może sobie na to pozwolić. Już teraz możemy jednak zaobserwować pierwsze kroki w tym kierunku. Epic Games Launcher wykupuje ekskluzywność tytułów triple-A na PC. Znowu okazuje się, że rycerz na białym koniu nie jest tym, kogo na pierwszy rzut widzimy – to po prostu kolejna firma, która gra na emocjach, by móc umocnić swoją pozycję w kolejnych sektorach.
Jak rozwinie się sytuacja i jaka jest nasza rola w tym konflikcie?
Spodziewamy się, że Fortnite zostanie odbanowany – obecny stan rzeczy działa na niekorzyść zarówno Google i Apple, jak i Epic Games. Wechat i TikTok jednak nie wrócą do USA zbyt szybko, podobnie jak Huawei. Sytuację mogą zmienić wybory w Stanach, które odbywają się już za kilka miesięcy.
Nie ma wątpliwości, że w najbliższym czasie monopol Apple, Facebooka czy Amazona będzie się jedynie umacniać. Unia Europejska robi wiele, by wspierać zdrową konkurencję, jednak nie ma wpływu na amerykańskie marki. Skandale na linii Waszyngton – Pekin prawdopodobnie będą się pogłębiać, jednak prawdopodobnie nie uderzą zbyt mocno w Europę.
Rola użytkowników w tym wszystkim jest dość smutna – to masa jednostek generujących i konsumujących treści. Napędzamy rynki i budujemy zainteresowanie kolejnymi sektorami, jednak ostatecznie nie mamy na nic wpływu. Umacniamy pozycję liderów – nie tylko z powodu braku alternatyw, ale także niechęci do nich. Jesteśmy elementem każdego z wielkich monopoli. Pod przykrywką zwalczania amerykańskiej dominacji Chiny dążą do narzucenia własnych rozwiązań – mając przy tym do zaoferowania wbrew pozorom bardzo podobne podejście.
Źródła: Wikipedia, opracowanie własne