Kleszcze są prawdziwą plagą w Polsce. Spotykamy je wszędzie – w górach, nad morzem, w ogródku, na żywopłocie wokół bloku. Kolejnym problemem jest jednak nadmierny pęd w kierunku ochrony. Może on skutkować tym, że nasz zakup środka prewencyjnego na kleszcze będzie nieprzemyślany i nietrafiony.
Kleszcze to zmora lata, wiosny i wczesnej jesieni. Jak z nimi walczyć?
W tym artykule skupimy się na pewnym ciekawym zagadnieniu. Ostatnio popularne stały się opaski antykleszczowe, ultradźwiękowe odstraszacze i inne ciekawe pomysły na radzenie sobie z kleszczami. Są one jednak dość drogie, mimo że zasady ich działania są wręcz banalnie proste. Opinie w internecie są mieszane. Dodatkowo ciężko określić ich skuteczność, bo uchronienie się przed ukąszeniem może być efektem zwykłego szczęścia bądź stosowania dodatkowo innych środków. Teoretycznie całe działanie jest naukowo udowodnione i sprawdzone w testach laboratoryjnych. Skąd jednak biorą się nasze wątpliwości?
Nowinki technologiczne na kleszcze. Często polecane są urządzenia posługujące się ultradźwiękami
Często promowane są odstraszacze na kleszcze, które wykorzystują ultradźwięki. Ceny takich urządzeń zaczynają się od 100 złotych. Wiele osób w desperacji sięga po takie środki z wiarą, że pomogą one w zwalczaniu kleszczy. Konsekwencje ukąszenia są bardzo drastyczne, dlatego warto zrobić wszystko, by się przed tym chronić. Producenci często grają na naszym strachu i starają się sprzedać coś o wątpliwej skuteczności. Dlatego ważne jest, aby odnieść się do sprawdzonych i rzetelnych źródeł.
Zasada działania sprzętu ultradźwiękowego przeciwko kleszczom jest teoretycznie prosta. Ma on tworzyć pewnego rodzaju bańkę, która myli narząd Hallera – receptor węchowy u kleszczy, który wyczuwa też bodźce mechaniczne. Dzięki temu pajęczaki powinny nie móc nas zlokalizować i ukąsić. Wszystko to wygląda na razie dość logicznie i sensownie.
Wątpliwości dotyczące sprzętów na kleszcze
Urządzenia do odstraszania kleszczy, które mają bazować na emitowaniu ultradźwięków, w teorii mają prawo działać. Pojawia się jednak pewien problem. Kiedy sami, na własną rękę, poszukujemy informacji na ten temat, czeka na nas prawdziwa pustka. Brak badań naukowych od renomowanych podmiotów.
Oczywiście każdy producent odstraszaczy ultradźwiękowych wspomina o udowodnionej badaniami skuteczności takich urządzeń. Dlaczego jednak, kiedy podejmuje się próbę znalezienia dowodów na prawdziwość tych badań lub ich powtórzenia, nic nie można znaleźć? Zapewne można wydobyć jedną czy dwie prace naukowe. Pierwsze strony na Google Scholar jednak milczą na ten temat. Wiele regionów, uczelni i podmiotów publicznych udostępnia swoje opracowania na temat prewencji przed kleszczami. W nich też nie ma ani słowa w odstraszaczach ultradźwiękowych. Oprócz jednego – mowa o Oxford University Press, które jest dość sprawdzonym źródłem. Co możemy tam wyczytać?
Wiele produktów sprzedawanych jako ochraniające (przed kleszczami – przyp. red.) nie jest zalecane, gdyż nie ma wystarczających dowodów naukowych na poparcie twierdzeń o ich skuteczności lub bezpieczeństwie. Takie produkty obejmują urządzenia elektroniczne (ultradźwiękowe), […].
Preventing mosquito and tick bites: A Canadian update. Heather Onyett, Canadian Paediatric Society, Infectious Diseases and Immunization Committee, 2014
Co jeszcze mówią publikacje naukowe na temat ochrony przed kleszczami?
Zaczyna robić się ciekawie. Najwyraźniej nie jest tak kolorowo, jak opisują to producenci. Nie określono też, że produkty nie działają – to ostatnia deska ratunku, która może uzasadnić nasz zakup w chwili słabości. Brak badań wynika po części z problemów metodologicznych, a po części z tych natury etycznej.
Na tym moglibyśmy zamknąć temat, ale to jeszcze nie jest wszystko. W innym raporcie, który dotyczy tematu ochrony przed kleszczami i komarami, przeczytamy jeszcze ciekawsze zdanie. Należy jednak błyskawicznie zaznaczyć, że dotyczy ono komarów. Jednak producenci ultradźwiękowego sprzętu do odstraszania kleszczy często idą dalej i mówią o wykorzystaniu ich przeciwko innym uciążliwym organizmom.
Badania pokazały, że ultradźwiękowe odstraszacze komarów są nieefektywne, co więcej mogą zwiększyć ilość ugryzień na ludziach.
Mosquito and Tick Repellents. Dawn H. Gouge, Shujuan (Lucy) Li, Shaku Nair, Kathleen Walker, Christopher S. Bibbs. 2017, The University of Arizona, College of Agriculture; Life Sciences
Praca odnosi się do źródła – pracy naukowej Electronic mosquito repellers induce increased biting rates in Aedes aegypti mosquitoes, która pojawiła się w czasopiśmie Journal of Vector Ecology. Zawarto w niej szczegółowe badania, które pozwoliły na wysnucie takiej tezy. Pokazuje to, że korzystanie z ultradźwięków może skończyć się dla nas po prostu źle.
Grzechy producentów. Co to znaczy „zgodne z normami unijnymi”?
Kiedy przeglądamy oferty odstraszaczy na kleszcze, na pewno urzekną nas frazy „zgodne z europejskimi normami produkcji”. Większość z tych standardów nie skupia się jednak wcale na skuteczności. Są to przede wszystkim normy związane z właściwościami produktu takimi jak potencjalna łatwopalność, właściwości elektryczne (np. efektywność energetyczna), ale też z kwestiami produkcyjnymi – zgodność z ochroną środowiska i bezpieczeństwem. Nawet jeśli udowodnimy brak skuteczności, wciąż może nie spowodować to automatycznego usunięcia takich sprzętów z rynku. Żeby ich sprzedaż została ograniczona, środki te musiałby stanowić zagrożenie dla życia, środowiska lub bezpieczeństwa publicznego. Odstraszaczom na kleszcze daleko do takiej rangi.
Producenci także opisują standardy bezpieczeństwa. Tutaj akurat każdy, kto ma trochę wspólnego z technologią, zauważy, że IP13 nie dotyczy bezpieczeństwa związanego z ochroną przed kleszczami. To tylko miara wytrzymałości urządzenia – jego odporności na wilgoć i pył.
Twórcy takich nowinek często wspominają o badaniach, które wykonywane są na psach. Osobiście nie udało mi się dotrzeć do raportów z takich badań. Kwestie metodologiczne prawdopodobnie pozostawiają wiele pytań bez odpowiedzi.
Prawdopodobnie mamy tu do czynienia z oszustwem
Nic nie wskazuje na rzeczywistą skuteczność takich środków bezpieczeństwa przed kleszczami. Jest za to wiele powodów, by ich nie używać – wątpliwa skuteczność, wysoka cena czy potencjalne działanie wystawiające nas na jeszcze więcej ugryzień. Potwierdzona naukowo ochrona faktycznie istnieje, jednak są to rozwiązania chemiczne. Za tym słowem kryje się np. związek chemiczny DEET, którego skuteczność została wielokrotnie potwierdzona. Sposoby zabezpieczania się przed kleszczami na tym się jednak nie kończą.
Skoro nie „magiczne”, technologiczne sztuczki, to jak się chronić przed kleszczami?
Przede wszystkim warto zacząć od tego, że największe zagrożenie związane z ukąszeniem od kleszcza to możliwość zachorowania na kleszczowe zapalenie mózgu. Cena szczepionki na nie wynosi około 400 złotych. Jest to choroba, która występuje głównie w północnej Azji i środkowowschodniej Europie – czyli u nas. Śmiertelność tego schorzenia to 1%. Powiązane z nim zapalenie opon mózgowych, zapalenie mózgu, móżdżku lub rdzenia kręgowego może powodować daleko idące, nieodwracalne zmiany w naszym organizmie. Zasadność takiego szczepienia to kwestia indywidualnej decyzji. Będzie to z pewnością dobry pomysł dla osób pracujących w terenach leśnych, na polu i w ogrodzie.
Poza tym należy zwrócić uwagę na inne aspekty:
- Popularna jest opinia, że kleszcze bardziej są aktywne późnym popołudniem, przed wieczorem i rano. Dlatego warto w miarę możliwości rozważyć spacery o innej porze.
- Aktywność kleszczy szczególnie daje się we znaki późną wiosną i wczesną jesienią.
- Należy unikać wysokich i niskich traw, najlepiej przemieszczać się środkiem drogi.
- Możemy ubierać się w jasną odzież i kontrolować co jakiś czas jej stan. Dzięki temu szybko wykryjemy potencjalnego „pasażera”.
- Po powrocie do domu należy przeglądnąć swoje ciało w poszukiwaniu kleszczy.
Jeśli jednak kleszcz już nas ugryzł, warto zadbać o to, by dostarczyć go do laboratorium. Testy na boreliozę nie zawsze są skuteczne, a analiza samego kleszcza da nam bardziej klarowny rezultat.
Kleszcze przenoszą znacznie więcej chorób niż tylko boreliozę i kleszczowe zapalenie opon mózgowych. Zaliczyć do nich można także babeszjozę, afrykańską gorączkę odkleszczową, tularemię, dur powrotny i wiele innych schorzeń – z kleszczami nie ma żartów. Zalecamy więc uważne podchodzenie do wszelkich innowacji w obszarze zwalczania kleszczy i ostrożność w trakcie letnich przygód!