Wybory prezydenckie w 2020 roku pokazują, że współczesny świat wymaga nieco innych rozwiązań od tych tradycyjnych. Zresztą bardzo często jest tak, że innowacja w najprostszych dziedzinach życia jest na wyciągnięcie ręki i nie potrzebujemy dużych nakładów do jej wprowadzenia. Mamy w tym momencie do czynienia z sytuacją, w której głosowanie online wydaje się jedynym słusznym sposobem na przeprowadzenie demokratycznych wyborów. Czy to jednak dobry pomysł?
Wybory zdalne – czy na świecie ktokolwiek korzysta z takiego rozwiązania?
Pomimo faktu, że to USA, Chiny, Korea, Zjednoczone Emiraty Arabskie czy nawet Singapur kojarzą nam się z rozwiązaniami technologicznymi w służbie człowieka, to w Europie tradycja wyborów zdalnych jest najbogatsza. Krajem, który najszybciej zaadoptował nowe technologie do głosowania, jest Estonia. To tam prowadzone są bardzo zaawansowane technologicznie i bezpieczne wybory zdalne. Ze względu na parę czynników geograficznych i społecznych Estonia bez problemu wprowadziła tę innowację w życie publiczne. Co prawda jej przykład jest bardzo różny od Polski – tamtejsze rozwiązania nie będą u nas działać. Przeszkodą są czynniki takie jak liczba ludności, infrastruktura, wieloletnie budowanie zaufania i edukowanie swoich obywateli.
E-Estonia, społeczeństwo wirtualne
Estonia kojarzy nam się z mroźnym krajem, gdzie mówi się językiem podobnym do fińskiego i w którym żyje wielu Rosjan. Powinna jednak kojarzyć się z czymś innym: jest to pierwsze na świecie e-państwo. Większość spraw urzędowych załatwiana tam jest za pomocą internetu. Estończycy z chęcią korzystają z e-identyfikatorów. W Estonii od dawna obowiązuje system e-opieki zdrowotnej, e-policji i internetowego głosowania w wyborach. To estońscy kryptografowie opracowali blockchain KSI, który miał zapewnić cyberbezpieczeństwo rządowym bazom danych.
Co jednak sprawia, że te systemy nie zostaną wprowadzone do Polski? Przecież potencjał finansowy jako kraj mamy większy (prawie trzykrotnie większe PKB nominalne), mamy więcej obywateli i też inwestujemy w cyberprzestrzeń, a nasze start-upy z sektora technologicznego radzą sobie całkiem dobrze. Pamiętajmy, że Estonia od dawna inwestuje w takie rozwiązania. Mało tego – pieniądze, które są poświęcone na cel e-rozwoju, nie są tam traktowane jako środki na innowację, która ma poprawiać jakość życia, a jako środki konieczne. W 2007 roku Estonia doznała wielu ataków hakerskich, w wyniku których zostały zagrożone serwisy rządowe.
Demokracja a wybory online – to może działać wspaniale, ma jednak wady
Wybory przez internet nie powinny być jedyną formą głosowania. Nawet jeśli większość osób będzie brała udział w głosowaniu online, nie każdy może oddać swój głos w taki sposób. Szczególnie mowa tu o ludziach z najbiedniejszych części społeczeństwa i osobach starszych. Warto jednak zwrócić uwagę, że w tym momencie osoby, które nie są w stanie stawić się do komisji wyborczej, mogą np. zagłosować dzięki upoważnieniu kogoś innego. W sytuacji powszechnych wyborów online raczej by to nie zadziałało – tradycyjne punkty do głosowania i tak musiałyby funkcjonować. Oznacza to więc kolejne koszta – nie tylko wprowadzenia wyborów online, ale też utrzymania starej infrastruktury. Byłby problem z ograniczeniem liczby osób w komisjach wyborczych – przecież ciężko wymagać od wyborców, żeby zawczasu deklarowali swój tryb głosowania.
Polska nie powinna wprowadzać wyborów online – nie mamy technologii ani możliwości zapewnienia bezpieczeństwa
Wybory w Polsce to tzw. wybory pięcioprzymiotnikowe. Są one tajne, bezpośrednie, powszechne, równe, a w wypadku wyborów do Sejmu także proporcjonalne. Oznacza to, że każda partia otrzymuje mandaty proporcjonalnie do liczby oddanych głosów. Można się kłócić, co oznacza w tej kwestii przymiotnik „bezpośrednie”. Czy obsługa danych przez serwer również wpisuje się w zasadę bezpośredniości?. Nie ma natomiast wątpliwości co do powszechności. Szczególnie jeśli równolegle będą otwarte komisje wyborcze i równości (głos każdego liczy się tak samo). Ale prawdziwy problem zaczyna się z zapewnieniem tajnego głosowania. W internecie naprawdę ciężko być bezpiecznym, szczególnie kiedy mowa o tak istotnych kwestiach jak wybory. Wybory mogą być zaatakowane przez hakerów i sfałszowane, a nasze własne dane głosowania mogą wyciec do sieci (co może mieć naprawdę katastrofalne konsekwencje).
Kiedyś na pewno dojdzie do sytuacji, że w Polsce wybory odbywać się będą online. Za wiele lat, kiedy poprawimy nasze cyberbezpieczeństwo, wyedukujemy kolejne pokolenie w kwestii obsługi sieci i stworzymy odpowiednią infrastrukturę. Dziś możemy kupić rozwiązania od krajów takich jak Estonia. Być może nie jest to na chwilę obecną konieczne. Oczywiście zakładając, że wybory odbędą się po zniesieniu ograniczeń związanych z epidemią COVID-19.
Źródło – E-estonia