Lubię w wolnej chwili pooglądać sobie filmy i to takie, jakie widziałem już wiele razy. Jeszcze jak mają polskiego lektora/dubbing, to lepiej. Specjalnie nie muszę wtedy myśleć. Leci coś w tle, a ja mogę zająć się choćby pracą. Szybko więc skorzystałem z okazji, że Netflix wypuścił dzisiaj produkcję, którą widziałem już wiele razy. Lubię jednak do niej wracać. Chodzi o “The Social Network” – ekranizację o powstaniu serwisu społecznościowego Facebook i jej głównym szefie — Marku Zukcerbergu. Tym bardziej byłem zdziwiony, kiedy zabrałem się do “słuchania” filmu, a przy okazji dostałem informację o poważnym wycieku — rozmów Zucka i jego pracowników.
Facebook i jego twórca, od początku mają pod górkę. Nie mi jest oceniać, czy jest to z winy samego Zuckerberga, czy nie. Każdy kij ma dwa końce. Trzeba jednak przyznać, że CEO Facebooka nie należy do przyjemniaczków. Co więcej, od czasu pojawienia się serwisu w sieci, nie było tygodnia, aby nie pojawiła się w sieci jakaś mniejsza lub większa afera z udziałem FB. Nic dziwnego — plotki lubią magnatów rynkowych, skandale także. W końcu taki serwis nie powstaje na dobrych intencjach i głaskaniu kotków pod stołem. Tym razem jest dość grubo. Do sieci wyciekły nagrania zawierające rozmowy CEO Facebooka, Marka Zuckerberga i jego pracowników.
Ten rok był na portalu Facebook wyjątkowo ciężki.
W tak wielkich korporacjach zawsze są gorsze i lepsze dni. Facebook akurat ostatnio miewa te pierwsze, co czy chcemy, czy nie, musi odbić się na morale pracowników. Mark Zuckerberg jest dobry w kopaniu problemów pod dywan i zapewnianiu, że wszystko jest w porządku. Tym razem jednak jego piękny “uśmiech numer dwa” nic nie dał. Na dwóch lipcowych spotkaniach, CEO Facebooka próbował uspokoić nastroje w swojej firmie. O dziwo, do zapisów audio z tych meetingów dotrało The Verge. Rozmowy dotyczyły podziału Facebooka, o którym od jakiegoś czasu jest głośno w sieci. Nie są chyba tylko plotki, ponieważ takie informacje głosili choćby współzałożyciel Chris Huges, czy też senator Elizabeth Warren.
Mark Zuckerber próbuje dementować plotki.
Wyznaje on zasadę: “Większy może więcej“. Nawet nie chce myśleć o podziale swojego dziecka. Powiem szczerze, że gdyby do czegoś takiego doszło, byłbym dość mocno zdziwiony, zwłaszcza że mocno nakręciłem się jego postawą przedstawioną w filmie “The Social Network“. Tamten Mark na pewno nie pozwoliłby rozerwać swojego tworu na części. Według Zucka amerykańskie prawo jest po jego stronie i do podziału nie może dojść. Według Marka tylko wielka firma może walczyć z fake newsami i skutecznie moderować informacje. W sumie to trochę w tym racji. Zresztą, dość dobrze pokazali to poprzez aferę Cambridge Analytica. Mark nawet posuwa się do porównań Facebooka do Twittera, który według CEO serwisu jest młodszym i nieporadnym braciszkiem, który jest tak malutki, że nawet na własnym podwórku nie może posprzątać. Trzeba przyznać, że są to ostre i nie do końca sprawiedliwe słowa. Twitter radzi sobie naprawdę świetnie i jest bardzo lubiany na rynku IT.
Naturalnym rywalem Facebooka, z którym portal chce walczyć jest TikTok.
Nikt w sumie nie przypuszczał, że aplikacja tak szybko zaskarbi sobie zaufanie i miłość użytkowników. Co więcej, jest ona podobno mocno rentowna. To także martwi ekipę Facebooka. Odpowiedzią na TikTok jest funkcjonalność nazwana Lasso. Pojawiła się ona na razie na rynkach, na których TikTok się nie rozsiadł. Jeżeli się sprawdzi, Zuck chce ją wypuścić dalej. Według nagrań pracownicy martwią się też pozycją Libre na rynku IT. Nic dziwnego. Wprowadzenie nowej waluty od początku budziło obiekcje. Mam też wrażenie, że chyba jedyną osobą, która wierzy w powodzenie tego pomysłu, jest sam Zuckerberg. Co więcej, część krajów, między innymi Francja i Niemcy, są do Libry nastawione co najmniej sceptycznie i nie mają problemów z głośnym krytykowaniem projektu.
Nie jest to jednak wszystko, co pojawiło się w nagraniach.
Kolejnymi tematami byli moderatorzy, którzy pracują u podwykonawców firm technologicznych. W czasie spotkań Mark Zuckerberg zdradza, że jest ich tylko 30 tys. Następnie rozmawiano o tym, dlaczego Mark Zuckerberg nie chce zrzec się pełni władzy w firmie. Jest to dość interesujący temat i w tym momencie mocno przypomina mi się obraz Zucka z filmu, który oglądam. Już wtedy wydawał się cwaniakowaty, pewny siebie. Tak samo wyglądało to w trakcie rozmowy. Wyglądało na to, że Mark uważa, że jest nieomylny i dlatego nie zrezygnuje ze stołka. Potrafił on nawet “zasugerować” pracownikom, o mają mówić znajomym, który jego portal krytykują. Według Marka Facebook ma wyższy cel, którym jest łączenie ludzi na świecie. Tłumaczył się także, dlaczego nie chciał zeznawać przed rządami w Europie. Według niego nikt nie może go do tego zmusić.
Czytając zapisy z rozmów odniosłem wrażenie, że widzę tego Zuckerberga, którego narysował film “The Social Network”.
Chciałem wierzyć, że obraz ten jest tylko kreacją reżysera, ale wygląda na to, że Mark od zawsze miał manię wielkości i czuje się bogiem. Historia pokazuje, że rządy jednej osoby nigdy dobrze się nie kończą. Ludzie bywają omylni, dlatego potrzebują pomocy przy zarządzaniu. Jak widać Mark Zuckerberg nie przyjmuje innych wizji niż swoja. Pewnie dlatego pozbył się wszystkich współpracowników. Nie wiem, gdzie zaprowadzi to najsłynniejszy portal społecznościowy, ale boję się, że ciemne chmury będą się coraz bardziej rozrastać.