W czasach, kiedy rodzice kupili nam pierwszy komputer pytanie to było na porządku dziennych. Nawet sobie nie wyobrażacie, jaki był żal w oczach, kiedy nie ruszyło u mnie Krush, Kill ‘n’ Destroy II albo Settlers III. Ile to było wypłakanych nocy. Zresztą, pytanie to jest dalej na porządku dziennym. Ostatnio dość mocno ruszyło w eter przy premierze Wiedźmina II. Czy jest możliwe, że gracze przestaną je zadawać?
Firmy produkujące gry i producenci sprzętu są po dwóch stronach barykady. Prawda jest taka, że praca tych pierwszych napędza klientów tym drugim, a więc i wilk syty i owieczka całą. Dochodzi teraz do tego jeszcze rozwój infrastruktury sieciowej. Prawda jest taka, że jakby producenci gier odeszli od tego “dobrze” prosperującego układu, producenci sprzętu podnieśli by but. Zapewne, nie spodobałoby im się to. Na tę chwilę są pewni tego, że obecność ich coraz to nowych podzespołów jest silnie związana z rynkiem gier. Ale czy jest to uczciwe? Może nie do końca. No, bo kto mądry kupuje nowy komputer za około cztery kółka tylko po to by zagrać w nowego Wiedźmina? Mało kto! Tylko fanatycy! Ci, którzy grają na co dzień wiedzą, że aby nowe gry działały bez zarzutów potrzeba porządnego kombajnu z masą solidnych podzespołów.
Rynek gier powoli idzie w kierunku zależności od sieci, a więc coś zaczęło się zmieniać. Już prawie każdy gracz wie czym jest Steam, a co za tym idzie i do czego zmierzam, tak naprawdę na tę chwilę bardziej konieczne są konkretne wymagania internetowe do udźwignięcia gry, niż sprzętowe. Na razie nie jest to tak widocznie, jak może okazać się niedługo. Chodzi o to, że rynek gier coraz bardziej uzależnia się od trybu gry w sieci i ważne jest, aby połączenie internetowe było dobre. Nasuwa to pytanie: czy da się zrezygnować z wymagań sprzętowych na rzecz wymagań odnośnie połączenie sieciowego? Ciekawie wygląda perspektywa mega dobrego sprzętu oddalonego od nas o kilometry, a nas tylko jako odbiorców produktu, który nie martwi się tym, jak bardzo wydajna maszyna musi go utrzymywać. Bardzo przydatne może okazać się tzw. strumieniowanie, popularne już w Xbox One i Windows 10. Pomarzyć sobie możemy, ale jeszcze dużo czasu minie, zanim infrastruktura sieciowa będzie w stanie taki pomysł udźwignąć. Bo samo zadowolenie czy nie producentów sprzętu może być mało znaczące. Idziemy z duchem czasu i będą musieli się z tym pogodzić. Do odbierania FullHD H.264, tak abyśmy byli w stanie cokolwiek zobaczyć, potrzebujemy minimum 8 Mbit/s. Nie jest to dużo, ale dla niektórych to jeszcze nieosiągalne prędkości. Przy gierce w 1080 będzie to już 30 Mbit/s. O takich prędkościach niektórzy mogą tylko marzyć.
Oczywiście, wiadomo co jest rozwiązaniem i wszyscy to wiemy. Należy inwestować w infrastrukturę światłowodową i dobrze, że powoli idziemy w tym kierunku. Jednakże, kiedy sieć ta będzie na tyle powszechna, aby ruszyć do przodu? Jeszcze trochę nam to zajmie, ale jest to naszym zdaniem nieuniknione.