Dzisiaj jest Dzień Dziecka. Tego nie można kwestionować. Jak wiadomo, każdy z nas dzieckiem kiedyś był.
Moje dzieciństwo przydało na czasy, kiedy komputery dopiero wchodziły do obiegu, dlatego jest ściśle związane z rozwijającym się światem IT. Może dlatego mam wielki sentyment do Windows 3.11, gierek na system DOS i wszelkiego rodzaju remake’ów, które ostatnio pokazują się hurtowo na rynku. Zatapiania się w grach tamtych czasów sprawiło też, że dzisiejsze tytuły nie sprawiają mi przyjemności. Są mało grywalne. Kontynuacje znanych hitów tamtych lat także wydają się wyczerpywać już możliwości bawienia. Może właśnie dlatego chętnie wracam do gier, przy których spędzałem czas, będąc kajtkiem. Z okazji Dnia Dziecka postanowiłem podzielić się z wami tą listą.
Numer 5: Super Frog
Na sam początek mam dla was kultową platformówkę rodem z komputerów typu Amiga. SuperFrog to genialna platformówka, która największą popularność zdobyła wśród użytkowników komputerów Amiga, jak wcześniej wspomniałem, ale można w nią zagrać także na komputerach typu PC. Wcielasz się w rolę Superżaby, która pokonując kilkanaście światów, musi dopaść i zniszczyć wstrętną wiedźmę. To, co wciąga w grze, to genialna, bajkowa grafika i świetna ścieżka dźwiękowa. Tytuł jest też niesamowicie grywalny i wcale nie łatwy. Trzeba mieć naprawdę zwinne palce, aby poradzić sobie z niektórymi przeszkodami.
Numer 4: KKnD 2: Krush Kill ‘N Destroy: Krossfire
Zastanawiam się, czy ktoś z was pamięta tę kultową strategię. Bo ja na pewno. Utkwiła w mojej pamięci dość mocno i często do niej wracam. Jest to druga część strategii czasu rzeczywistego – Krush Kill ‘N Destroy formy Melbourne House. Opowiada ona historię, która ma miejsce w 100 lat po konflikcie nuklearnym z 2079r i 40 lat po tym, jak po raz pierwszy „Ocaleni” wyszli ze swych podziemnych bunkrów, aby stanąć twarzą w twarz z rasą „Zmutowanych”. Była to chyba najlepsza gra tego typu do czasu C&C: Tiberian Sun i ciężko jest temu zaprzeczyć.
Numer 3: RollerCoaster Tycoon
Skoro mamy Dzień Dziecka, to będzie gra typowo dla dzieci i trochę o dzieciach — tych małych i tych dużych. Chyba każde dziecko na świecie było kiedyś w Wesołym Miasteczku. Myślę, że są też takie, które chciały je budować i nimi zarządzać. W tym pomagała gra RollerCoaster Tycoon. Oczywiście, młodsi gracze zapewne znają jej kolejne części, bo tytuł ten pojawił się na rynku w 1999 roku. RollerCoaster Tycoon jest strategią ekonomiczną stworzoną przez firmę Microprose. Gracze mają za zadanie zarządzać wirtualnym wesołym miasteczkiem, dbając o jego rozwój, generowane zyski oraz zadowolenie odwiedzających. Gra umożliwia także projektowanie własnych atrakcji, w tym, chociażby tytułowych kolejek górskich. Jest to tak zwany RTS ekonomiczny. W tamtych czasach sporo było takich tytułów. Ogólnie RCT to produkt udany. Jeśli szukasz ciekawej strategii z elementami ekonomii, lubisz projektować i budować i masz dużo wolnego czasu, to gra ta z pewnością jest dla ciebie.
Numer 2: StarCraft – Brood War
StarCraft: Brood War jest oficjalnym dodatkiem do wydanej w 1998 roku strategii czasu rzeczywistego (RTS) StarCraft. Kto nie zna Protossów, Terranów i Zergów — ręka do góry. Gra jest wręcz kultowa. Deweloperzy z firmy Blizzard Entertainment wprowadzili także siedem nowych typów jednostek i zmodyfikowany system cech i umiejętności oraz dołączyli 150 plansz do potyczek multiplayer. Sam StarCraft skradł serca graczy już w 1998 roku. Jest to grą strategiczną czasu rzeczywistego, opracowaną przez studio Blizzard Entertainment, w którego portfolio znaleźć można między innymi takie serie, jak WarCraft oraz Diablo. Gra szybko została okrzyknięta mianem legendy, chociaż wtedy nikt nie przyglądał do takich tytułów wagi. Po kilkunastu latach od premiery dwuwymiarowa oprawa graficzna StarCrafta na platformie PC Windows nie robi większego wrażenia. Mówi się o tym pikseloza, ale grywalność została dalej tak samo wciągająca. W 1998 roku produkcja mogła się jednak podobać. I to nawet bardzo. Nie tylko ze względu na dopracowane modele jednostek, lecz także przez towarzyszące starciom efekty świetlne i cząsteczkowe.
Numer 1: Diablo II – Lord of Destruction
Tego tytułu nie trzeba nikomu przedstawiać. Kto starszy, na pewno miał go pod swoją myszką, a młodsi znają trzecią odsłonę te serii. Diablo II jest sequelem wydanej w 1996 roku gry action-RPG, autorstwa studia Blizzard North. Nazwę Tristran znają chyba wszyscy, którzy chociaż raz dotknęli klawiatury komputera. Gra jest wręcz kultowa i jest moim numerem jeden od niepamiętnych czasów. Tytuł, do którego wracałem w szkole średniej, przed maturą, na studiach. Gram w nią często też teraz, bo trzecia część już nie sprawia mi tyle radości. Akcja Diablo II została osadzona w świecie zwanym Sanktuarium. Okazuje się niestety, że zwycięstwo Diablo w poprzedniej części było tylko pozorne. Dobry motyw do rozpoczęcia kolejnej serii. W rzeczywistości Diablo zdołał opętać swego pogromcę — księcia Aidana. Zyskawszy nowe siły, demon zamierza wyzwolić pozostałych braci — Mefisto oraz Baala, by ostatecznie zniewolić ludzkość. Gracz kieruje poczynaniami herosa, który stara się pokrzyżować plany złych sił. W grze z dodatkiem dostępne mamy aż pięć (V) aktów, a każdy zakończony super bossem. Serwery Battle.net Diablo II, do tej pory pękają w szwach od fanów. Jeżeli jesteś graczem młodszego pokolenia i nie boisz zabić się o piksele, to na pewno powinieneś spróbować swoich sił. Zaznaczam tylko, że druga część tej wspaniałej serii ma podwyższony poziom trudności w stosunku do trójki.