Muszę przyznać, że tego się nie spodziewałem i o ile powinienem się uspokoić i usiąść do pisania tego tekstu na ogarniętych emocjach, to jakoś nie potrafię tego zrobić. Z uwagi na to, że jestem wielkim fanem Super Mario, to wszystko, co związane z Nintendo sprawia, że mam ciarki na całym ciele. Jednakże teraz, sprawa ma się o wiele bardziej poważnie.

W momencie, w którym zobaczyłem zwiastun nowej gry Pokemon na konsolę Nintendo Switch, to oczka wyszły mi na wierzch, a zęby musiałem zbierać z podłogi. Nie jestem w stanie opisać tych emocji, które towarzyszyły oglądaniu trailera nowego tytułu. To, że Nintendo jest na tę chwilę liderem rynku VR, to już wiadomo. Teraz to potwierdzili. To, jak bardzo weszli w realną rzeczywistość z nowym tytułem kopie tylną część ciała konkurencji bez dwóch zdań. Jeżeli nie rozbiją banku na sprzedaży nowego Pokemon, to bardzo się zdziwię. Przejdźmy może jednak do rzeczy.

Na konsolę Nintendo Switch już niedługo trafi nowy tytuł oparty na łapaniu kolorowych stworków.

Chodzi o taka bratnią grę do Pokemon Go, o którym stale rozpisujemy się od czasów premiery — dwa lata temu. Już Pokemon Go to jest niesamowity hit. Do tej pory rzesze fanów spacerują po ulicach, łapiąc stworki, a developerzy stale starają się urozmaicić graczom rozgrywkę, dodając coraz to nowsze i ciekawsze aktualizacje. Rynek Pokomon Go nie umarł — wprost przeciwnie. Kwitnie z dnia na dzień i rozrasta się w zaskakującym tempie. Okazuje się, że Nintendo podłapało bakcyla i w bardzo ciekawy sposób probuje doprowadzić do rozszerzenia i wykorzystania dostępnego targetu. Jeżeli wykorzystają to, co zbudowali w taki sposób, jak zobaczyłem to na trailerze, to skopią konkurencję bez dwóch zdań. Nintendo ma zamiar przekazać nam do dwa nowe tytułu: Let’s GO Pikachu i Pokemon Let’s GO Eevee. Już sam podział na dwie części wzbudził moje zainteresowanie. Co prawda, nie można pominąć faktu, że jakieś tam Pokemony pojawiły się już na Switch w tamtym roku, ale co tu dużo pisać — szału nie było. Jest to zwyczajna potyczka stworków zaczerpnięta rodem ze starego dobrego Wii. W czasach, kiedy ludzie wymagają wręcz wodotrysków i integracji ze światem realnym, gierka taka mogła być tylko jakimś tam smaczkiem dla zapalonych fanów tytułu. Nie jest to jednak rynkowy hit. O nowej grze z głównej serii przedstawiciele firmy przebąkiwali od dawna. Nie sądziłem jednak, że uderzą z aż tak wysokiego C. Wszystko pewnie dlatego, że zbliża się konferencja E3 i ktoś musiał zostać jej gwiazdą jeszcze, przed jej startem. Cały młyn rozpoczął się dlatego, że Nintendo, zamiast trzymać buźki na kłódkę, przed rozpoczęciem konferencji wypuściło do sieci pełny zwiastun nowego tytułu.

Oczywiście, nie mogło się obejść bez linku do tego filmu. Sama moja opowieść nic wam nie da. Musicie przeżyć to na własnej skórze. Co więcej, poza samym filmem mamy niesamowitą ilość informacji o samych grach i ich mechanice, którymi chcielibyśmy się z wami podzielić już teraz.

Nie jest to absolutnie żaden nowy twór, który sprawi, że odstawicie Pokemony.

Gra ta, to dalej będzie tytuł, którego wszyscy szukacie. Może aż za bardzo dostosowany do potrzeb użytkowników. Moim zdaniem wciągnie on rzesze ludzi przed konsole na długie godziny. Zacznijmy może od tego, że Pokemon Let’s GO Pikachu i Pokemon Let’s GO Eevee, które trafią do sklepów 16 listopada roku bieżącego. Jest to stosunkowo szybko. Osobiście obstawiałem początek przyszłego roku, a tu taki news. Co więcej, jak zwykle w przypadku tej serii dostaniemy dwie bliźniacze odsłony: Pokemon Let’s GO Pikachu i Pokemon Let’s GO Eevee. Powrócimy do regionu Kanto i zapowiada się na to, że w pierwszej grze Pokemon z gatunku RPG na Nintendo Switch pojawi się tylko 151 klasycznych stworków z pierwszej generacji. Osobiście, najbardziej lubię region Kanto. Później wszystko mi się już miesza. Oba tytuły będą się różnić tak naprawdę tylko kosmetyką. Jak same nazwy wskazują, pojawią się w nich Pikachu i Eevee. Jestem lekko zaskoczony tą informacją. Eevee było zawsze Pokemonem, którego w kwestiach promocji trzymano na uboczu. Bardzo cieszy mnie fakt, że stało się maskotką jednego z tytułów. Prawda jest też taka, że to właśnie te stworki były starterami odpowiednio gracza i jego przeciwnika w Pokemon Yellow. Jest to najprawdopodobniej pomysł zaciągnięty stamtąd. Obie gry tworzy studio Game Freak.

Developerzy ci zajmują się Pokemonami przeszło dwadzieścia lat, więc mamy pewność, że lipy nie będzie.

Na każdym kroku widać niemałą inspirację wersją mobilną Pokemon i nie ma oczywiście w tym nic złego — jest to niesamowity tytuł, który moim skromnym zdaniem został jedną z gier wszechczasów. Gra przedstawi akcję w trójwymiarze i będzie pod względem mechaniki zbliżona do ostatnich odsłon na Nintendo 3DS. Spotkamy tam półotwarty świat do zwiedzania z osobnym ekranem do turowych walk. Zapowiada się już ciekawie? Poczekajcie na resztę. Bardzo spodobało mi się wprowadzenia machania ręką w trakcie rzucania Pokeball. Tak jak wzmiankowałem wyżej, gracze coraz bardziej chcą integrować swoją rozgrywkę z rzeczywistością, nawet w kwestii imitowanie ruchu. Nadaje to grze niesamowitej dynamiki. Na pierwszym trailerze Pokemon Let’s GO Pikachu i Pokemon Let’s GO Eevee widać, że gracze podczas rozgrywki będą mogli symulować poprzez ruch kontrolerem rzucanie kulki, a na ekranie telewizora pojawi się informacja, czy udało się nią trafić. Myślę, że przyciągnie to przez ekrany wiele osób. Zobaczmy jednak, co będzie się działo dalej.

Nie jest to koniec ciekawostek.

Otóż Nintendo zapowiedziało oficjalne opcjonalne akcesorium, czyli Poke Ball Plus. Poczułem się, jakby ktoś dał mi nową zabawkę do kolekcji. Okazuje się bowiem, że Poke Ball ten będzie bardziej interaktywny, niż nam się wydaje. Dzięki tej zabawce pogramy tak, jakbyśmy trzymali prawdziwy Poke Ball w ręce. Akcesorium można połączyć również ze smartfonem i zastąpić nim Pokemon GO Plus. No i oczywiście, jest jeszcze jedna ciekawostka, która zainteresuje gadżeciarzy. Będzie można do niego przesłać Pokemona z gry na Switcha, a kulka będzie wydawać jego odgłosy w prawdziwym świecie. Dla mnie po prostu SZTOS!!! Nie mam słów. Nic dodać, nic ująć. Oczywiście, jest także możliwość zabawy w dwie osoby. Wcześniej multiplayer wymagał dwóch konsol i dwóch kopii gry, a ograniczał się do wymieniania się okazami z kolekcji i toczenia pojedynków.

Jest jednak dość istotna zmiana w stosunku do mobilnej wersji gry.

Nie do końca rozumiem, stąd się wzięła, ale chyba raczej jest specyfika, nie przeraża. W wersji na Switch ze stworkami gracz nie będzie walczył. Zamiast tego od razu zostanie przeniesiony do ekranu łapania, który będzie wymagał rzucenia wirtualną kulką poprzez ruch kontrolerem. Nie, żeby zabrakło walk — co to, to nie. W Pokemon Let’s GO Pikachu i Pokemon Let’s GO Eevee będzie mógł pojedynkować się z trenerami będącymi NPC w świecie gry. Jest też największa petarda tego tytułu, która sprawia, że jaram się, jak małe dziecko z bateryjki jest transfer Pokemonów z Go do wersji Switch, oraz handel pomiędzy graczami. Co prawda, nie będzie można ich przenieść ze Switch do Go, ale w drugą stronę mechanizm ma działać. Ponieważ nowe gry Pokemon na konsolę Switch będą silnie związane z Pokemon GO, mobilni gracze otrzymali od Niantic niespodziankę. Od teraz można złapać wariant Alola ewolucji Exeggcute, czyli Exeggutora o typie trawiasto-smoczym. W ramach ciekawostki warto też dodać, że plotki o Pokemon Let’s GO Pikachu i Pokemon Let’s GO Eevee pojawiły się już dwa miesiące na 4chanie. Nikt nie brał tego jednak na poważnie. Teraz możemy być mocno zaskoczeni z tego powodu. Najśmieszniejsze jest to, że wrzucono je w Prima Aprillis, a teraz okazały się prawdą.

Bernard to redaktor naczelny SpeedTest.pl. Jest analitykiem i pasjonatem gier. Studiował na Politechnice Wrocławskiej informatykę i zarządzanie. Lubi szybkie samochody, podróże do egzotycznych krajów oraz dobre książki z kategorii fantastyka.