Niby jeszcze jesteśmy przed targami E3, a już po sieci krąży cała masa informacji na temat nowej gry wypuszczanej na jesień przez firmę Nintendo. Chodzi oczywiście o tytuł “Pokemon Sword & Shield”. Jeszcze niedawno cieszyliście się wersjami “Let’s Go Eevee” i “Let’s Go Pikachu”, a tu za kilka miesięcy na konsolę Nintendo Switch wjedzie kolejna historia o małych stworkach. Co więcej, w sieci pojawił się też zwiastun, a ja jako fan tej serii nie mogłem tego przepuścić.
Tytuł został zapowiedziany dobre trzy miesiące temu i powiem szczerze, że nie mogłem się doczekać momentu, kiedy dowiem się o nowej grze o wiele więcej. “Pokemon Sword” i “Pokemon Shield” to dwie bliźniacze gry, które już w listopadzie będą mogły zagościć na naszych konsolach. Co jest w nich takie niesamowite? Tytuły te wprowadzają do uniwersum Pokemonów nową, ósmą już generację fantastycznych stworzeń. Powiem szczerze, że informacje wypuszczone przez firmę Nintendo idealnie weszły po obejrzeniu filmu “Pokemon. Detektyw Pikachu” i pozwoliły zachować emocje i pozostać w klimacie tego niesamowitego anime.
Nowy region, w którym usytuowane będą Pokemony z nowej generacji, inspirowany jest Wielką Brytanią.
Obiecałem sobie, że nie będę robił sobie z tego żartów w stylu “five o’clock” i skupię się tylko na istotnych kwestiach związanych ze światem przedstawionym nowego tytułu o Pokemonach. To, co spodobało mi się od razu, to zmiana widoczności Pokemon w trawie. Jest to akcja zaciągnięta z “Let’s Go…“. Wcześniej, w grach o Pokemonach na Nintendo nie wiedzieliśmy, na jakiego stworka wpadniemy i gdzie się znajduje. Teraz, będą biegać rozkosznie i będzie można albo je omijać, albo próbować je złapać. Poza tym bliżej jest do poprzednich odsłon wydawanych na Nintendo 3DS i starsze konsole Nintendo. Kolejna zmiana, która może przypaść fanom tytułu do gustu, to swobodna kamera. Po raz pierwszy w historii serii gracze będą mieli kontrolę nad kamerą podczas przemierzania otwartego świata. Chodzi tutaj o obszary nazwane Wild Area, które będą znajdować się pomiędzy miastami.
Nowa generacja to oczywiście nowe startery.
Będzie ich jak zawsze trzy sztuki. Takowe poznaliśmy już jakiś czas temu. Teraz Nintendo przybliżyło nam kilka innych Pokemonów, które pojawią się w nowej wersji. Lista może nie jest nie wiadomo jak wielka na tę chwilę, ale to zawsze uchylenie jakiegoś rąbka tajemnicy.
- Wooloo (typ: normalny) – to słodka owieczka, której futro jest pożądane przez tkaczy z regionu Galar;
- Gossifleur (typ: trawiasty) – to kwiatkowy Pokemon, którego zaletą jest umiejętność leczenia pyłkami;
- Eldegoss (typ: trawiasty) – to ewolucja Gossifleur, która potrafi wydzielać nasionka wzmacniające padłe w walce stworki. W formie Dynamax może sadzić nasionka, które zmieniają się w ogromne grzyby;
- Drednaw (typ: wodno-skalisty) – to gryzak o jak się okazło mało przyjaznym usposobieniu. Ciekawostką jest to, że potrafi on przegryźć się przez skałę i żelazo;
- Corviknight (typ: latająco-stalowy) – jest to metaliczny ptak, który służy jako latająca taksówka w regionie Galar – najprawdopodobniej z jego pomocą będzie można podróżować do odwiedzonych wcześniej miast, to taki trochę Pokemon Transportowy, jak na Alhola.
Kolejna generacja to także nowiutkie Pokemony Legendarne.
Chyba każdy na nie czeka. Będą to zapewne kolejne potężne stworzenia, o których gracze będą marzyć. Tym razem będą to Pokemony przypominające psy, które zostały nazwane Zacian i Zamazenta. Zamazenta wystawia swoją głowę z sierści układającej się w tarczę, a Zacian trzyma w pysku miecz. Zapewne, tak jak zawsze, trzeciego Legendara poznamy dopiero w trakcie GamePlay’a. Ponieważ czasy Gary’ego minęły, w regionie Galar także dostaniemy nowego rywala. Będzie nim Leon, które jest mistrzem tego regionu. Zmierzymy się w trakcie gry także z jego bratem Hopem i liderem jednej z sal, o imieniu Milo. Nowy region to także nowy mentor. Tym razem będzie nim Magnolia. Najbardziej rozbawiło mnie, że Universum Pokemon ewoluowało tak, jak nasz świat rzeczywisty. Uroczy i lubiany do tej pory Rotom Dex został także zastąpiony. W wyprawie korzystać będziemy z urządzenia/Pokemona o nazwie Rotom Phone.
Żeby było jeszcze ciekawej twórcy wprowadzili kolejny rodzaj ataków.
Jest to młodszy brat Mega Ewolucji i Ruchów Z i nazwano go Dynamax. Nie mogę się doczekać, aby zobaczyć, jak to będzie wyglądać i działać w rzeczywistości oraz jakie Pokemony go dostaną. Dynamax będzie pozwalał na zwiększenie rozmiarów swojego Pokemona w trakcie walki. Taki stworek będzie o wiele potężniejszy. Dynamax działa jednak tylko przez trzy tury. Twórcy ściągnęli też ciekawą funkcjonalność, z tytułu Pokemon Go. W nowej wersji pojawi się coś na kształt Raidów. Gracze będą mogli się łączyć lokalnie lub poprzez internet, by wspólnie walczyć z przerośniętymi okazami klasycznych stworków.
Gra pojawi się na rynku już 15 listopada.
Nie mogę się doczekać dnia premiery. Niby wiemy już bardzo dużo, ale wiele zostało do zobaczenia i poznania. Zapewne żadne trailery nie powiedzą tyle, co sam GamePlay przy piweczku. Do sprzedaży trafi też edycja specjalna z dwoma grami w jednym pudełku, chociaż różnią się one od siebie tylko kosmetycznie. To tak, jak tytuły “Let’s Go Eevee” i “Let’s Go Pikachu“. Musze przyznać, że Nintendo nie odpuszcza. Od czasu pojawienia się “Pokemon Go”, firma idzie za ciosem i wyciska wszystko, co się da z fanów tytułu. Pokemony nie miały się chyba nigdy tak dobrze na rynku, ja od dwóch lat. Nowe gry, świetny film – Nintendo naprawdę potrafi korzystać z tego, co Bozia dała. Wcale nie narzeka – oby tak dalej. Co najwyżej, znów będę zamawiał kilka dni obiady online, bo wpadnę w szał grania.