Na naszym blogu praktycznie nie piszemy o grach komputerowych. Nie gramy za dużo, więc i tematów nie ma. Są jednak tytuły, obok których nie możemy nawet my przejść obojętnie. Są takie gry, które nazywane są najlepszymi tytułami wszechczasów i muszę przyznać, że seria The Sims zdecydowanie do nich należy. Ma tyle lat, że pamiętam jeszcze pierwszą wersję tego fantastycznego symulatora. Co prawda, dzisiaj pewnie nikt by tego kijem nie tknął, bo o piksele to można się zabić, ale na tamte czasy, to była miazga.
Tak naprawdę wielki skok technologiczny był już podczas pojawienia się drugiej części The Sims. Grafika jest już znośna, symulator bardzo rozbudowany. Do tej pory wiele osób gra w ten hit. Trójkę ominąłem, bo po trailerach jakoś nie widziałem różnicy między drugą wersją a trzecią. Znaczy, oczywiście wprowadzono wiele zmian, ale dla mnie niewartych kolejnej wydanej kasy. Dopiero The Sims 4 sprawiło, że siadłem do tego na tak długo, jak przy części drugiej. Ogromna ilość dodatków wersji fanowskiej sprawiła, że gra dostarcza przyjemności na wiele godzin. Niedawno w sieci zobaczyłem zwiastun fonowski kolejnej cześć tego symulatora i… zostałem zmiażdżony mentalnie. Jeżeli gra tak będzie wyglądać, to będzie sukces!
Od czasu pojawienia się Sims 4 na rynku minęło już pięć lat.
Gra pojawiła się na rynku 2 września 2014 roku. Bardzo dobrze pamiętam tę datę, bo nabyłem swoją wersję gry zaraz po premierze. Gra obecnie posiada 7 pakietów rozrywki, 15 zestawów akcesoriów i 7 dodatków. Poza tym wszystkim, na stronach fanów można znaleźć dodatki tworzone przez graczy, które nawet imitują produkty, z jakimi mamy do czynienia na co dzień, jak choćby ubrania od ulubionego projektanta, czy meble z Ikea. To było już naprawdę wiele, aby rozbudować wielogodzinną rozgrywkę. Nic dziwnego, że EA nie ma najmniejszego zamiaru rezygnować z tego tytułu. Byłaby to wielka strata dla graczy i rurki ze stałym dopływem gotówki. Simsy to kopalnia złota. Technologia poszła bardzo do przodu i było do przewidzenia, że kolejny symulator The Sims może zaskoczyć. Nie wiedziałem jednak, jak mocno może wbić mnie w fotel, bo nie myślałem o tym, jak The Sims mogłoby teraz wyglądać.
Ostatnio oglądałem na Netflixie nałogowo serię anime Sword Art Online.
Nie chce w tym momencie pisać o fabule filmu. Chodzi o sam kontekst świata przedstawionego w tym anime. W Japonii i na świecie panuje moda na grę o tytule Sword Art Online. Gra się w nią z użyciem czegoś, co przypomina wirtualną rzeczywistość. Stopień zakorzeniania w tej rzeczywistości jest jednak spory. Możemy nie tylko widzieć świat w grze w VR, ale także odczuwać innymi zmysłami: smak, dotyk, temperaturę, a nawet ból. Możemy też umrzeć w rzeczywistości, kiedy umrzemy w grze. Oglądając film pomyślałem właśnie o The Sims. Zastanawiałem się, jak mocno mogą wyewoluować Simsy i czy sytuacja z SAO jest możliwa. Powiem szczerze, że oglądając nowy fanowski trailer prezentujący zamysł Sims 5, według jednego z graczy, coraz bardziej przekonuje się, że SAO jest coraz bliżej naszego świata.
Na początek postawmy sobie pytanie: Czy Sims może jeszcze zaskoczyć?
W sumie odpowiedź nie jest taka prosta. Wszystko zależy od tego, co wymyśli EA i czego oczekuje dany gracz. Kiedy obejrzałem fan-trailer, doszedłem do wniosku, że może to iść to w dobrym kierunku. Bardzo podoba mi się zarys nowego kreatora postaci, przedstawiony przez graczy. Byłby on o wiele dokładniejszy. Dzięki temu postacie będą wyglądać o wiele bardziej realistycznie. Wiele graczy lubi robić podobizny swoje i znajomych w Sims. Owszem, dało się to robić, ale teraz Simy będą bardziej przypominać swoje naturalne odpowiedniki. Ciężko odpowiedzieć, co w przypadku samego świata przedstawionego. Wygląda na to, że nasz Sim mógłby o wiele bardziej zintegrować się z ulicami i miastem. Można by nim chodzić jak w grach FPG. Wyzwaniem byłby prawdziwy open world. Nie wiem, czy EA porwie się na to, ale wtedy byłaby to niezła miazga. Może jakby udało się to spiąć z Mapami Google i zrobić silnik podobny do Pokemon Go, czy Ingress. To naprawdę byłoby coś, gdybym swojego Sima umieścił w domku tam, gdzie chce.
Szanse na taki model są spore.
EA dysponuje przecież odpowiednim budżetem i bez problemu mógłby się porwać na taką produkcję, zwłaszcza że inne tytuły w takim właśnie kierunku idą. To już ten czas. Pamiętajmy też, że obecnie EA strasznie przepycha koncept „live service”, czyli gry jako usługi. Nie zapowiada się, aby EA porzuciło ten koncept. W The Sims mamy taki model do pewnego stopnia. Mamy jakąś usługę — znaczy cały ekosystem dodatków malutkich, nieco większych oraz dużych. Do tego oczywiście jest cały sklepik i serwis społecznościowy z możliwością wymiany tworzonych przez siebie strojów czy elementów wyposażenia. Wszystko to sprawia, że gra się nie nudzi. Oznacza to, że jeżeli EA wypuści gołe Sims, to społeczność poradzi sobie z tworzeniem różnego rodzaju dodatków. Osobiście nawet wolę taki model. Dopiero na forach dla graczy zdobywam takie add-ons, jakie są mi potrzebne: meble, fryzury, ubrania. Gdybyśmy połączyli to z możliwością otwartego świata, taki Simsy byłyby najlepszą grą wszechczasów.
Na trailerze możemy zobaczyć wiele poruszających się samochodów.
Do tej pory środki transportu były w tej symulacji traktowane trochę po macoszemu. Otwarty świat mógłby pozwolić na rozwój takiej funkcjonalność. Dzięki temu życie w The Sims stałoby się jeszcze bardziej realne. O ile cudownie byłby się przejechać tramwajem w The Sims, to przynajmniej nie będzie w nim czuć odoru parującego żula w środku lata (przynajmniej nie w tym momencie).
Musimy przyznać, że Sims 5 to teraz tylko kwestia czasu.
Na tę chwilę trailery pojawiające się w sieci powalają silnikiem graficznym i szczegółowością dodatków. Są one jednak tworzone przez fanów tytułu. Już jestem pewny, że zakupie tę grę, ale martwi mnie to, że do jej posiadania będę musiał wymienić sprzęt. Może okazać się, że Sims 5 będzie taką kobyłą jak swojego czasu był Wiedźmin. Jednakże, skoro chcemy nowoczesnych bajerów, to niestety kalkulator tego nie udźwignie. Nie wiadomo jeszcze, kiedy gra pojawi się na rynku. EA nie podało jeszcze nawet przybliżonej mocno daty pojawienia się Sims 5 na rynku. Wiemy tylko na sto procent, że prace nad grą trwają i mają się bardzo dobrze, a nawet lepiej. Jestem przekonany, że pojawienie się tej części zatrzęsie rynkiem gier komputerowych, jak żadna inna gra wcześniej.