Każdy z nas chce móc korzystać ze swojego smartfona wszędzie i zawsze cieszyć się szybkim Internetem mobilnym. Żeby było to możliwe, jest potrzebny tzw. zasięg, czyli musimy przebywać na obszarze obsługiwanym przez stację bazową. Niestety operatorzy dość często spotykają z protestami lokalnych społeczności, które nie chcą budowy stacji bazowej w ich okolicy. Na szczęście w niektórych miejscowościach ludzie cieszą się z budowy masztu, który zapewni zasięg telefonii komórkowej. Taką miejscowością jest właśnie Rossosz w województwie lubelskim.
Wokół stacji bazowych powstało wiele mitów i nieporozumień. W społeczeństwie panuje opinia, że nadajniki telefonii komórkowych powodują wzrost zachorowań na raka oraz inne dolegliwości. A w szczególności najgorsze są te instalacje, które powstają na wysokich masztach kratownicowych. Jednak ludzie zapominają, że każda tego typu inwestycja wymaga uzyskania szeregu zezwoleń, a operator musi spełnić wymogi dotyczące dopuszczalnego poziomu natężenia pola elektromagnetycznego w miejscach dostępnych dla ludzi. Dlatego też w Rossoszu powstała grupa aktywnych mieszkańców, która przekonała do inwestycji sceptyków oraz skłoniła lokalnych włodarzy do podjęcia działań. Celem tych działań było powstanie w miejscowości stacji bazowej jakiegokolwiek operatora. Założona przez działaczy grupa na Facebooku zebrała 600 fanów, co stanowi 1/4 mieszkańców gminy. Jednak droga do dobrego zasięgu nie była usłana różami.
W Rossoszu powstała stacja bazowa działająca w ramach spółki NetWorkS!
Prace nad budową stacji bazowej w Rossoszu rozpoczęły się w 2016 roku. Jednak wszystkie wymagane przez prawo zezwolenia potrzebne do budowy masztu, zostały uzyskane dopiero jesienią 2017 roku. Maszt kratownicowy stał już pod koniec października tego samego roku, jednak nie był jeszcze uzbrojony. Początkowo Orange chciało uruchomić nową stację bazową przed Bożym Narodzeniem, jednak nie udało się dotrzymać tego terminu. Dzięki wsparciu lokalnych władz, nadzór budowlany zadziałał sprawnie i procedura odbiorowa, która zazwyczaj trwa 3 miesiące, została zamknięta w ciągu miesiąca. Dzięki temu w Rossoszu została uruchomiona stacja bazowa przed Nowym Rokiem.