Przeciwnicy nowych limitów pól elektromagnetycznych (PEM) wprowadzonych przez Ministerstwo Zdrowia wyciągali argument dot. problematyki pomiarowej. Tak naprawdę problem ten nie istnieje. Ministerstwo Klimatu opublikowało rozporządzenie, które dopuszcza stosowanie dwóch metod pomiarowych: szerokopasmową oraz selektywną. Dzięki temu zostaje zachowana ciągłość kontroli poziomów PEM w środowisku.
Ministerstwo Klimatu chciało początkowo wprowadzić rozporządzenie, które niwelowałoby zalety rozporządzenia wprowadzonego przez Ministerstwo Zdrowia. Przy czym oba rozporządzenia powstają w porozumieniu z Ministerstwem Cyfryzacji, czyli resortem właściwym do spraw informatyzacji. Dlatego też Marek Zagórski, minister cyfryzacji, zgłosił szereg uwag do pierwotnej wersji projektu rozporządzenia przygotowanego przez Ministerstwo Klimatu. Po szczegółowej analizie zgłoszonych uwag powstał nowy projekt rozporządzenia, który jest rozwiązaniem tymczasowym. W uzasadnieniu nowego aktu prawnego czytamy:
Ze względu na bardzo krótki czas ustanowiony przez ustawodawcę na wydanie aktów wykonawczych na podstawie art. 122 ust. 1 i ust. 2 ustawy z dnia 27 kwietnia 2001 r. – Prawo ochrony środowiska oraz nadrzędną rolę rozporządzenia Ministra Zdrowia, które określa dopuszczalne poziomy oddziaływania pól elektromagnetycznych, rozporządzenie to ma charakter tymczasowy, do czasu opracowania docelowych metod sprawdzania dopuszczalnych poziomów pól elektromagnetycznych w środowisku. W związku z tym zachowuje większość rozwiązań stosowanych w tracącym moc rozporządzeniu Ministra Środowiska z dnia 30 października 2003 r. w sprawie dopuszczalnych poziomów pól elektromagnetycznych w środowisku oraz sposobów sprawdzania dotrzymania tych poziomów, uzupełniając je i zmieniając głównie w tych aspektach, które były konieczne przez wzgląd na kształt nowego rozporządzenia Ministra Zdrowia (Dz. U. 2019, poz. 2448), np. wprowadzając uśrednianie wartości zmierzonych, czy określając sposób obliczania wartości wskaźnikowych.
Ministerstwo Klimatu zadbało o ciągłość przepisów, które pozwolą na uruchomienie pierwszych sieci 5G w Polsce
Zaraz po tym, jak Ministerstwo Zdrowia zaproponowało harmonizację norm PEM obowiązujących w Polsce, pojawiły się uwagi “specjalistów” znających się na temacie pomiarów pól w środowisku. Domniemany problem dotyczył weryfikacji normy funkcyjnej, czyli różnych limitów PEM w zależności od częstotliwości. Stara norma PEM definiowała ten sam poziom dla całego zakresu częstotliwości. Dlatego pomiary mogły być realizowane za pomocą odpowiednio skalibrowanych mierników szerokopasmowych. Z kolei w sytuacji, w której w różnych pasmach częstotliwości dopuszczalne są różne poziomy PEM, potrzebny jest pomiar selektywny. Ponieważ tylko i wyłącznie taki pomiar pozwala na ocenę wpływu poszczególnych źródeł promieniowania na środowisko. Jednak teraz pojawiło się pytanie doboru kryterium tej oceny. Dlatego też rozporządzenie Ministerstwa Klimatu definiuje proste w stosowaniu współczynniki. Ich definicja sprowadza się do prostej proporcji. Jeśli wartość współczynnika nie przekracza 1, to norma jest spełniona.
Dla pomiarów szerokopasmowych używany jest współczynnik:
gdzie E jest wartością skuteczną natężenia pola zmierzonego miernikiem szerokopasmowym o płaskiej odpowiedzi w funkcji częstotliwości. Z kolei w mianowniku występuje najmniejsza wartość wskaźnikowa określająca dopuszczalny poziom natężenia pola w miejscach dostępnych dla ludności. W praktyce będzie to wartość pomiędzy 28 V/m (jeśli w środowisku występują pola o częstotliwości do 400 MHz) a 38,6 V/m (wartość dla pasma 800 MHz, czyli najniższej częstotliwości pracy sieci LTE).
Z kolei dla pomiarów selektywny używany jest współczynnik, który jest sumą kwadratów natężeń pól zmierzonych na częstotliwościach występujących w środowisku:
Takie podejście do problematyki wykonywania serii pomiarów selektywnych ma sens, ponieważ odpowiada ono sumowaniu mocy pochodzących od poszczególnych składowych.
Czeka nas nowe rozporządzenie dot. pomiary pól PEM uwzględniających specyfikę sieci 5G
Ministerstwo Klimatu wprowadziło opisane współczynniki tylko i wyłącznie po to, żeby:
- umożliwić stosowanie pomiarów szerokopasmowych w celu podtrzymania ciągłości kontroli istniejących instalacji,
- ograniczyć koszta związane z zakupem nowej aparatury pomiarowej, które muszą ponieść laboratoria pomiarowe,
- zmniejszyć dotkliwość skutków związanych z nagłym wprowadzeniem nowych przepisów.
Dlatego też przyjęty projekt rozporządzenia utrzymuje większości procedur stosowanych obecnie w pomiarach pól elektromagnetycznych w środowisku.
Jednak pozostaje jeszcze problem dostosowania metodyki pomiarów do cech charakterystycznych dla sieci 5G. Chodzi tutaj głównie o współczynniki pozwalających wyznaczyć poprawki ekstrapolujące wyniki pomiarów do wartości dla warunków największego natężenia ruchu w sieci. Do tej pory stosowane były poprawki z normy PN-EN 62232:2018-1, które określa takie współczynniki dla sieci UMTS (3G) oraz LTE (4G). Brakuje w niej analogicznych poprawek dla sieci 5G.
Dlatego też niedługo zaczną się prace obu resortów, które polegać będą na opracowaniu nowego rozporządzenia uwzględniającego ewolucję sieci radiokomunikacyjnych. W uzasadnieniu obecnego rozporządzenia czytamy:
Jednocześnie w ramach ustaleń roboczych pomiędzy Ministerstwami Klimatu, Cyfryzacji i Aktywów Państwowych, podjęto deklarację intensywnych prac prowadzących do przedstawienia do końca 2020 r. projektu nowego rozporządzenia wskazującego również metody sprawdzania dotrzymania dopuszczalnych poziomów pól elektromagnetycznych w otoczeniu instalacji pracujących w standardach sieci telekomunikacyjnej piątej generacji (5G).
Źródło: Portal legislacyjny