Ostatnie działania polskiego rządu pokazują, że wspiera on wdrażanie technologi 5G w Polsce oraz rozbudowę obecnych sieci mobilnych. Dowodem tego poparcia jest przyjęcie megaustawy, która m.in. uprości procedury związane z budową nowych stacji bazowych. Jednak Ministerstwo Środowiska zdaje się popierać przeciwników 5G, którzy obawiają się wpływu pola elektromagnetycznego na zdrowie.
Polski rząd bardzo rozważnie podchodzi do kwestii związanych z 5G i innymi sieciami radiokomunikacyjnymi. Podpisana przez prezydenta ustawa jest na rękę operatorom. Jednak nie sprawi ona, że nowe stacje bazowe wyrosną nam niczym grzyby po deszczu. Znowelizowane przepisy przyspieszą w dużej mierze budowę sieci światłowodowych. Te z kolei są zarówno potrzebne dla internetu stacjonarnego, jak i mobilnego. Senatorowie odrzucili jedynie z rozporządzenia fragmenty odnoszące się do stacji bazowych małych mocy, tzw. small celli czy też pico komórek. Przepisy te miały być wprowadzone z myślą o sieciach 5G pracujących w paśmie 26 GHz. Z kolei pierwsze polskie sieci nowej generacji będą korzystać z dużo niższych częstotliwości (tj. 700 MHz i 3,4 GHz – 3,8 GHz). Zatem zmiany wprowadzone wobec pierwotnej wersji megaustawy nie mają żadnego wpływu na ich wdrażanie.
Ministerstwo Środowiska znalazło sposób na utrudnienie życia operatorom
Megaustawa nie zmienia również obowiązującego w Polsce limitu na poziom natężenia pola elektromagnetycznego, czyli tzw. norm PEM. Jednak Ministerstwo Cyfryzacji przygotowało podwaliny na późniejszą zmianę. Do tej pory to Ministerstwo Środowiska było odpowiedzialne za określenie wartości dla norm PEM. Teraz określi je Ministerstwo Zdrowia. Taka zmiana jest sensowna, ponieważ ostatnio coraz częściej mówi się o potencjalnym wpływie promieniowania elektromagnetycznego na nasze zdrowie. Rząd pracuje również nad sprawniejszą kontrolą poziomów pól generowanych przez stacje bazowe. W tym celu powstaje System Informacyjny o Instalacjach Wytwarzających Promieniowanie Elektromagnetyczne (SI2PEM).
Z kolei Ministerstwo Środowiska podchodzi do problemu pól elektromagnetycznych z dużo większą ostrożnością niż reszta resortów. Nowe rozporządzenie wprowadza listę przedsięwzięć mogących znacząco oddziaływać na środowisko. Wśród z nich znajdują się instalacje radiokomunikacyjne, czyli m.in. stacje bazowe. W praktyce oznacza to, że operatorzy będą musieli występować o decyzje środowiskowe zarówno w przypadku nowych nadajników, jak i ich modernizacji.
Nowe rozporządzenie jest o tyle kontrowersyjne, że z listy wykreślono stacje elektroenergetyczne, które również generują pole elektromagnetyczne. Dodatkowo lista przygotowana przez Ministerstwo Środowiska jest niezgodna z dyrektywą Unii Europejskiej. Dodatkowo Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji wskazała na wewnętrzną sprzeczność nowych przepisów. Całkiem możliwe, że stacje bazowe znikną listy przygotowanej przez Ministerstwo Środowiska. Jednak póki to nie nastąpi, operatorzy będą musieli realizować dodatkowe procedury administracyjne.