Wybór lokalizacji na budowę nowej stacji bazowej nie jest prosty. Musi on spełnić wiele warunków. Jednym z nich jest dostęp do energii elektrycznej. Orange ma pomysł na alternatywne rozwiązanie, które pozwoli na lokowanie nadajników telefonii komórkowej tam, gdzie są one potrzebne. Jest nim energia słoneczna. Operator szacuje, że panel o mocy 10 kWp może dostarczyć w skali roku 70% energii potrzebnej do zasilenia całej stacji bazowej.
Decyzja o uruchomieniu nowej stacji bazowej zapada z różnych powodów. Jednym z najbardziej oczywistych jest poprawa zasięgu sieci. W takim przypadku jest ją najlepiej umieścić tam, gdzie przebywają użytkownicy, a nie dociera sygnał z pobliskich stacji bazowych. Jednak każdy nadajnik telefonii komórkowej jest częścią całej sieci. Dlatego też trzeba go podłączyć do jej rdzenia. Najlepiej jest to zrobić światłowodem. Gdy nie ma takiej możliwości, operator stosuje linię radiową. Jej odpowiednie wycelowanie pozwala na wymianę dany z resztą sieci. To jednak nie wszystko. Stację bazową trzeba jeszcze zasilić. I z tym miał właśnie problem Orange, który chciał uruchomić nowy nadajnik przy autostradzie A2 na odcinku w okolicy Zbąszyna i Łomnicy. W pobliżu nie ma żadnej sieci energetycznej. Dlatego operator postawił na odnawialne źródło energii.
Panel słoneczny zapewnia 70% energii, reszta pochodzi z agregatora
Projekt powstał we współpracy z firmą NetWorkS!. Jest to pilotażowe rozwiązanie bazujące na systemie N!BOX. Mogłoby się wydawać, że nie ma nic prostszego niż postawienie wystarczająco dużego panelu słonecznego i podłączenie go do stacji bazowej. Tak jednak nie jest. Żeby całość miała sens, potrzebny był również specjalistyczny system zarządzania.
“System zasilania stacji wyróżnia zastosowanie innowacyjnego, zdalnego zarządzania obiektem. Chodzi o maksymalne wykorzystanie udziału zielonej energii i zapewnienie nieprzerwanego działania stacji. Algorytmy sterowania układem korzystają z prognoz pogody i monitorują stan poszczególnych elementów systemu. To ważne, ponieważ pozwala na optymalizowanie parametrów pracy, które nieustannie się zmieniają”. – czytamy na blogu Orange Polska
Przedsięwzięcie spotkało się już z małym hejtem. “Problem” polega na tym, że zainstalowany panel o mocy 10 kWp zapewnia 70% rocznego zapotrzebowania energetycznego stacji bazowej. Pozostałe 30% pochodzi z agregatora, który obecnie jest zasilany olejem opałowym. W przyszłości będzie to LPG. Domorośli “specjaliści” uważają, że wystarczyło dać większy panel albo postawić małą elektrownię wiatrową, żeby osiągnąć pożądane 100% zielonej energii. Jednak musimy pamiętać, że stacja bazowa pracuje również w nocy i wtedy zużywa energię, która w trakcie dnia nagromadzono w akumulatorach. Ten sam problem występuje w przypadku pochmurnych dni.
Musimy mieć na uwadze również to, że operator w takim przypadku musi pójść na pewien kompromis. Budowa stacji bazowej jest inwestycją, która musi się zwrócić. Zbyt droga instalacja fotowoltaiczna mogłaby sprawić, że opisany projekt byłby nieopłacalny. Dlatego też wynik 70% z możliwością jego poprawy do 80% jest bardzo dobrym rezultatem. Pozostaje nam liczyć na to, że założenia znajdą swoje pokrycie podczas realnej pracy i powstanie więcej podobnych stacji bazowych.