Już mamy pierwszą komercyjną sieć 5G działającą w Europie. Funkcjonuje ona w Szwajcarii, kraju, w którym połowa społeczeństwa obawia się negatywnego wpływu nowej technologi na zdrowie. Tamtejszy rząd nie zgodził się na podniesienie norm określających dopuszczalny poziom promieniowania elektromagnetycznego. Za to w Szwajcarii ruszy system ciągłego monitoringu wpływu 5G na zdrowie mieszkańców. Co z tego wyniknie?
Ludzie boją się tego, co jest im nieznane. Niestety strach ten jest często potęgowany przez osoby wykorzystujące brak wiedzy społeczeństwa. Oczywiście nikt nie wymaga, żeby “przeciętny Kowalski” biegle posługiwał się terminami telekomunikacyjnymi i rozumiał działanie sieci komórkowych. Dla ludzi najważniejsze jest to, żeby internet w telefonie działał szybko i stabilnie oraz żeby nikt nie narażał go na zbyt silne promieniowanie elektromagnetyczne. Jednak operatorzy zaczęli dostrzegać problem związany z obowiązującymi przepisami (tzw. normami PEM), a koniecznością uruchomienia systemów korzystających z nowych częstotliwości. Przy czym nie chodzi tutaj o fale radiowe nadawane na “obcych dla człowieka” częstotliwościach.
Pierwsze sieci 5G korzystają z wcześniej używanych częstotliwości
Wdrożenie 5G oznacza dla Europy uruchomienie sieci komórkowej pracującej w zakresie częstotliwości od 3400 do 3800 MHz. Aktualnie są one używane przez inne systemy radiokomunikacyjne (np. WiMAX). Drugim “nowym pasmem” jest przedział od 694 do 790 MHz, czyli tzw. pasmo 700 MHz. W tej chwili są korzystają z nich na szeroką skalę przez nadajniki telewizji naziemnej. Z kolei przepisy określające dopuszczalne poziomy pól elektromagnetycznych są takie same dla wszystkich systemów łączności bezprzewodowej. Nie ma tutaj najmniejszego znaczenia czy jest to 2G, 3G, 4G, 5G, czy też telewizja naziemna, stacje radiowe, systemy WiMAX itd. Wszędzie tam, gdzie przebywają ludzie, składowa elektryczna pola elektromagnetycznego nie może przekraczać 7 V/m. Odpowiada to gęstości mocy na poziomie 0,1 W/m2 . Dlatego mieszkańcy nie powinni zwracać uwagę na to, czy dany operator chce postawić kolejny maszt korzystający z dotychczasowych technologi, czy może uruchomi na nim 5G. Najważniejsze jest to, żeby każda inwestycja była zgodna z obowiązującymi przepisami. Niestety obecnie obowiązujące normy mogą uniemożliwić rozbudowę obecnie działających sieci.
Szwajcaria ma limity PEM zbliżone do tych, które obowiązują w Polsce
Szwajcarski rząd dwa razy odrzucił prośbę o zwiększenie norm PEM. Dlatego tamtejszy operator Swisscom został zmuszony do uruchomienia 5G przy limitach na poziomie 6 V/m. Pomimo tego firma telekomunikacyjna zadeklarowała, że jeszcze w tym roku zapewni ogólnokrajowy zasięg sieci 5G, która dotrze do 90% mieszkańców kraju. Mogłoby się wydawać, że polscy operatorzy powinni sprostać podobnemu wyzwaniu. I nie trzeba by tutaj zwiększać obowiązujących norm. Nic bardziej mylnego. Szwajcaria jest ponad siedmiokrotnie mniejsza od Polski. Zatem szwajcarscy operatorzy muszą wybudować dużo mniej stacji bazowych niż nasze rodzime telekomy. Ponadto Szwajcaria poradziła już sobie z refarmingiem pasma 700 MHz. Swisscom posiada aktualnie 15-letnią rezerwację częstotliwości z pasm 700 MHz i 3,5 GHz. Dzięki temu operator może uzyskać duży zasięg sieci 5G korzystając do tego celu z niższych częstotliwości. Natomiast pasmo 3,5 GHz posłuży do zwiększenia pojemności sieci w miejscach, gdzie występuje duże natężenie aktywnych użytkowników.
Jaki jest dalszy los norm PEM w Szwajcarii?
Problem polega na tym, że prędzej czy później szwajcarscy operatorzy napotkają ten sam problem, który jest już dobrze znany w Polsce. Brak zwiększenia norm PEM oznacza tzw. blackout internetu mobilnego. Czyli zapchanie się stacji bazowych, których nie będzie można rozbudować o kolejne systemy. Dlatego Swisscom sugerował, żeby zwiększyć obowiązujący limit 6 V/m (0,1 W/m2 ) do 20 V/m (1 W/m2 ). Z kolei w większości krajów europejskich dopuszczalne 60 V/m (10 W/m2 ). Taki poziom promieniowania elektromagnetyczne akceptuje Światowa Organizacja Zdrowia. Obowiązuje on m.in. w Stanach Zjednoczonych, Austrii, Czechach, Danii, Niemczech, Portugalii czy też Wielkiej Brytanii. Z kolei w Polsce powoli zaczyna się mówić o zwiększeniu norm PEM do wartości, która jest pomiędzy aktualnie obowiązującymi przepisami a tym, co jest dopuszczalne w innych krajach. Zaproponowane w Szwajcarii 20 V/m wydaje się rozsądnym kompromisem.
Systemy monitoringu pól elektromagnetycznych mogą uspokoić społeczeństwo
Szwajcarzy nie wykonują regularnych pomiarów poziomów PEM. Dlatego zostanie tam wdrożony system monitorujący na bieżąco skutki emisji pól elektromagnetycznych. Dodatkowo społeczeństwo będzie regularnie informowane o wynikach prowadzonych badań. Tego typu działania mogą sprawić, że ludzie przestaną obawiać się inwestycji prowadzonych przez operatorów. Podobny system pojawi się również w Polsce. Mowa tutaj o Systemie Informacyjnym o Instalacjach Wytwarzających Promieniowanie Elektromagnetyczne (SI2PEM), który jest realizowany przez Instytut Łączności oraz Centrum Projektów Polska Cyfrowa. Prototyp systemu SI2PEM zostanie uruchomiony w listopadzie tego roku. Z kolei wersja nadająca się do powszechnego użytku ujrzy światło dzienne w sierpniu 2020 roku.
Szwajcaria zamierza ponownie rozważyć zwiększenie obowiązujących limitów PEM po określeniu związanym z tym ryzykiem.
Źródło: Reuters