Polscy operatorzy cały czas ulepszają swoje sieci. Prace te sprowadzają się nie tylko do budowy nowych stacji bazowych, ale również do modernizacji obecnych. Dzięki temu T-Mobile ma już w Polsce 8,5 tys. nadajników LTE obsługujących agregację pasm częstotliwości.
Pierwsze sieci LTE zadebiutowały na świecie w 2010 roku. Jednak były one dużo wolniejsze od tych, które funkcjonują dziś. Wynika to z tego, że standard 4G, który wdrażali operatorzy 9 lat temu, był jedynie podstawą tego, co przewidywała specyfikacja sieci LTE-Advanced. Główne różnice sprowadzają się do tego, że pierwsze sieci LTE nie korzystały z agregacji pasm, a dane były przesyłane za pomocą modulacji 64 QAM. Z kolei kilka lat później pojawiły się najpierw pierwsze stacje i smartfony obsługujące agregację pasm, a później modulację 256 QAM. O ile wdrożenie nowej modulacji jest dość proste, bo sprowadza się głównie do aktualizacji oprogramowania, to w przypadku agregacji wymagana jest już rozbudowa poszczególnych nadajników.
Klienci T-Mobile powinni wyposażyć się w lepsze smartfony
Sama modernizacja sieci nie wystarczy, żeby klienci danego operatora mogli korzystać z szybszego internetu mobilnego. Tutaj istotną rolę odgrywają również posiadane smartfony. Jeśli podczas korzystania z sieci nigdy nie zauważyliście ikonki 4G+, to najprawdopodobniej Wasz smartfon nie obsługuje agregacji pasm. W takim przypadku w specyfikacji urządzenia powinna znajdować się informacja mówiąca o tym, że modem LTE jest kategorii 4 i pozwala na pobieranie danych z prędkością do 150 Mbit/s.
Nie powinniście również sugerować się specyfikacją chipsetów. Producenci tańszych urządzeń dość często decydują się na ograniczenie możliwości modemu. W ten sposób oszczędzają na komponentach radiowych, w które trzeba wyposażyć smartfon wspierający agregację pasm. Dlatego też przy kupnie nowego urządzenia zwróćcie uwagę czy posiada ono modem LTE kategorii 6 lub wyższej.
Źródło: T-Mobile