Wczoraj pojawiły się w sieci apele skierowane do polskich operatorów. Użytkownicy prosili telekomy o zwiększenie zasięgu na terenach przygranicznej i skierowanie większej mocy w stronę Białorusi. Intencją takiego działania miałoby być zapewnienie Białorusinom mieszkającym blisko granicy z Polską łączności ze światem. Pomijając nielegalność oraz praktyczną niewykonalność takiej operacji, to i tak nie przyniosłaby ona pożądanego skutku.
Trudno powiedzieć kto wpadł na taki pomysł skierowania “polskich anten” w stronę Białorusi. W całej inicjatywie miałoby chodzić o to, żeby chociaż w małym stopniu zapewnić w ten sposób Białorusinom “okno na świat”.
Co prawda temat jest już nieaktualny, ponieważ Internet na Białorusi zaczął działać. Jednak jest to dobry czas na refleksję i analizę tego, co zaszło i jak można sobie radzić w takich sytuacjach. Rząd Białorusi uważa, że przerwy w dostępie do Internetu były efektem ataków z zewnątrz. Z kolei większość komentatorów wychodzi z założenia, że była to rządowa nie tyle samego Internetu, co konkretnych usług (lub też ich grup). Jakby nie było, to analiza ruchu na serwerach Cloudflare pokazuje wyraźne “zaniki” ruchu pochodzącego z sieci białoruskich operatorów komórkowych.
Zasięg na obszarach przygranicznych
Kwestie prawne
Na obszarach przygranicznych mamy do czynienia z czymś takim jak koordynacja użycia częstotliwości radiowych na szczeblu międzynarodowym. Kwestie te były szczególnie istotne w przypadku sieci komórkowych starszej generacji, gdzie mieliśmy do czynienia z kłopotliwymi zakłóceniami sąsiednich stacji bazowych, które korzystały z tej samej częstotliwości. Problem po części się rozwiązał wraz ze standardami 3G i 4G, w których pojawiła się możliwość budowy sieci jednoczęstotliwościowych. Jednak nawet w tym przypadku operatorzy z sąsiednich krajów muszą skoordynować ze sobą konfigurację stacji bazowych, które mogłyby się zakłócać. Do tego dochodzą oczywiście ograniczenia dotyczące mocy nadawania oraz sposobu ustawienia anten, co regulują pozwolenia wydane przed budową konkretnej stacji bazowej.
Kwestie techniczne
Pomijając kwestie prawne i wynikające z takiego działania konsekwencje, należy zwrócić również uwagę na aspekty techniczne. Obszary przygraniczne nie są gęsto zaludnione. Ich mieszkańcy bardzo często narzekają na słaby zasięg sieci komórkowych. Z kolei znajdujące się tam stacje bazowe nie były projektowane z myślą o zapewnieniu zasięgu za granicą Polski. Wynika to m.in. z przyjętych przez operatorów siatek rozmieszczenia nadajników, które przy odpowiednich mocach oraz katach nachylenia anten mają zapewnić zasięg tam, gdzie jest on potrzebny. Z kolei ze względu na czynniki czysto ekonomiczne same moduły radiowe pracują najczęściej z maksymalnymi mocami.
Nawet jeśliby się okazało, że na stacjach bazowych znajdujących się w pobliżu granicy jest jeszcze jakiś zapas mocy, to jej zwiększenie nie dałoby pożądanego efektu. W końcu po drugiej stronie granicy pracuje stacja bazowa drugiego operatora, która korzysta z tej samej częstotliwości. Doszłoby do zakłóceń, które zniwelowałyby próbę zwiększenia zasięgu użytkowego polskich sieci komórkowych poza granicami kraju.
Internet mobilny w roamingu a rządowa blokada Internetu
Pomysłodawcy opisywanej hipotetycznej akcji zapomnieli o jednej bardzo ważnej kwestii. Nawet gdyby udałoby się pokonać przeszkody techniczne związane ze zjawiskami dotyczącymi części radiowej, to dalej pozostaje problem z ominięciem blokad założonych po stronie szkieletu sieci telekomunikacyjnych. Analiza resztek ruchu pochodzącego z Białorusi pokazała, że mogliśmy mieć tutaj do czynienia z cenzurą nałożoną na poziomie filtracji DNS. Potencjalnie rządy poszczególnych krajów mogą ograniczać ruch w Internecie za pomocą reguł na firewallach, które znajdują się przy punktach wymiany ruchu. Dlatego też zapewnienie zasięgu sieci komórkowej operatora z sąsiedniego kraju nie ominęłoby takiej blokady.
Wynika to z zasady działania roamingu w sieciach komórkowych. Przy transmisji danych przez sieć zagranicznego operatora następuje przekierowanie całego ruchu do sieci Waszego rodzimego dostawcy usług mobilnych. Odbywa się to na poziomie połączenia pomiędzy sieciami rdzeniowymi obu dostawców. I to właśnie dopiero z bramy Waszego krajowego dostawcy następuje połączenie z Internetem. Dlatego też Internet na białoruskich kartach SIM nie działał w ostatnich zarówno na terenie Białorusi, jak i w innych krajach.
Rząd blokuje Internet, co robić
Wszystko zależy od rodzaju nałożonej blokady. Jeżeli odbywa się ona na poziomie serwerów DNS, to może tutaj wystarczyć użycie zwykłego VPN-a. Z kolei, jak VPN-y też nie działają i dany kraj został całkowicie odcięty od reszty świata, to nie pozostaje nic innego jak skorzystanie z alternatywnych źródeł łączności.
W takich przypadkach najtańszym i najprostszym sposobem na utrzymanie kontaktu wewnątrz lokalnej społeczności jest skorzystanie z urządzeń krótkofalarskich. Bardziej popularną alternatywą jest również CB radio. Oczywiście w obu przypadkach mamy do czynienia z komunikacją analogową, którą można nie tylko bez problemu podsłuchać, ale również zagłuszyć.
Z kolei w kwestii dostępu do Internetu jedynym rozwiązaniem w takim przypadku jest skorzystanie z usług dostawcy Internetu satelitarnego, który posiada bramy na terenie innych państw. Niestety obecnie tego typu rozwiązania są drogie oraz wymagają sprzętu w postaci terminali VSAT. Z kolei w przyszłości pojawić ma się ogólnie dostępna sieć satelitów Starlink. Jeżeli projekt firmy Elona Muska się powiedzie, to będziemy mieli do czynienia z pierwszą przystępną cenowo usługą dostępu do Internetu, która jest odporna na blokady nakładane w państwach autorytarnych.