Był czas lodówek na WiFi, ostatnio widzieliśmy ekspresy do kawy z takim interfejsem, teraz pora na wprowadzenie WiFi do… lalek. Oczywiście, jako pierwsza musiała być najpopularniejsza lalka świata, czy Barbie.
Nie byłoby w tym nic dziwnego, bo przecież bezprzewodowy dostęp do sieci mamy już wszędzie. Nawet zastanawialiśmy się nad tosterem, który biorąc pod uwagę preferencje z Facebook robiłby odpowiednią grzankę. Problem w tym, że wszystko, co jest po WiFi może zostać zhackowane. Tak było i w tym przypadku. Jak sprawa wygląda? Lalka działa z wykorzystaniem wbudowanego interfejsu WiFi. Wygląda to tak, że wysyła głos z mikrofonu na serwery. Tam znów ostaje on poddany procesowi rozpoznania i generowana jest taka odpowiedź, jakiej oczekujemy. Niestety, w przypadku zhakowania nie tylko można nagrania takie przechwycić, ale i podmienić.
Mattel’s latest Wi-Fi enabled Barbie doll can easily be hacked to turn it into a surveillance device for spying on children and listening into conversations without the owner’s knowledge.
Niby jest to tylko zabawka dla dzieci, ale prawda jest taka, że za jej pomocą można od dziecka wyciągnąć informacje, gdzie znajduje się dom, co robią rodzice i tym podobne. Dzieci są bardzo skore do rozmowy, zwłaszcza ze swoimi zabawkami, których potrafią traktować, jak przyjaciół. Kolejnym problemem może być zhakowanie takiej zabawki przez pedofila, który podsyłałby zupełnie inne nagrania, niż byłoby na serwerze i w ten sposób mógł zaszkodzić dziecku. Scenariuszy jest wiele i żaden nie prezentuje się wesoło, dla osób zhakowanych. Niestety, wprowadzanie technologii do życia codziennego tak właśnie się kończy. Może czas najwyższy pomyśleć o tym, że nie wszystko musi mieć WiFi.