08Kto z Was nie chciałby mieć darmowego internetu. Znajdzie się zapewne kilku takich amatorów, mimomimo że darmowe WiFi sprowadza się do wielu ograniczeń i braku stabilności.
Osobiście miałem przyjemność z takowego korzystać, jeszcze jak byłem studentem. Kilka access pointów było ustawione na linii od akademików do uczelni, a że mieszkałem swojego czasu w budynku naprzeciwko, to się łapałem. Nie musiałem zamawiać sobie żadnego operatora, ciągnąłem sieć uczelnianą. Było jednak różnie. Były momentu, że sieć nie działa, przerywała, muliła i nikt nie był w stanie pomóc, no bo przecież darmowa więc nie trzeba szybko reagować na awarię. Jednak okazało się, że są kraje, które chcą takiej możliwości spróbować. Postanowiłem się przyjrzeć temu tematowi.
Miasta chcą coraz częściej oferować hotspoty i uważają to za sensowną inwestycję.
Tu się mogę zgodzić. WiFi przyda się na lotniskach, w barach, w centrach handlowych. Nie chcemy korzystać z naszego limitowanego internetu, więc takie rozwiązanie może być nawet fajne. Władze Seulu mają jednak inny pomysł. Sprawa rozgrywa się o miasteczko, w którym mieszka około 20 tysięcy osób. I tak do 2017 roku Seul chce być miastem oferującym darmowe Wi-Fi we wszystkich miejscach publicznych. Powiecie, że wygląda to interesująco. Nawet mógłbym się zgodzić, gdyby nie fakt, że wiem, z czym takie udostępnienie się wiąże. Nikt też nie będzie musiał płacić za transfer danych, a z sieci będą mogli korzystać nawet turyści. Władze Seulu zapewniają, że internet będzie bardzo szybki, ale jakoś ciężko mi w to uwierzyć biorąc pod uwagę założenia projektowe i ilość użytkowników. Seul bardzo chce przekształcić się w cyfrową metropolię i fajnie. Chwali się. Nie są to jednak rozwiązania czysto lokalne i ilość odbiorców może być spora i niekontrolowana. Miasto chce na tę transformację wydać około 400 mln dolarów. Nie wiem dlaczego, ale jestem sceptycznie nastawiony na tę inwestycję. Widziałem wiele darmowych sieci, które kończyły się fiaskiem. Szkoda, bo darmowe WiFi mogłoby być tylko dla mieszkańców i miasto znałoby maksymalną ilość użytkowników w sieci i mogło określić zasoby. A tak, może się okazać, że jakoś usługi poleci w dół kosztem jej rozniesienia na turystów. Zawsze możemy wpaść tam ze speedtestem i sprawdzić, czy naprawdę mają tak szybki net, jak zapowiadali.