Jeszcze niedawno pisaliśmy o dziurze, jaka pokazała się w Firefox. Było to o tyle straszne, że exploit dotyczył zarówno wersji dla Linuxa, jak i dla Windows. Zaciekawił nas fakt, że Firefox wypuścił już najnowszą wersję swojej przeglądarki i zrobił to dla Windows 10. Beta testy zakończyły się szybciej, niż wszyscy myśleli, ale czy nie za szybko, biorą pod uwagę ostatnie zdarzenia? Co przynosi nowa aktualizacja? Specjalnie dla Was pobraliśmy nową wersję i przyglądnęliśmy się wprowadzonym zmianom.
Co na sam początek? Wygląd! Coś co kręci tych, co nie znają się na wydajności, ani bezpieczeństwie. Dla takich userów im więcej wodotrysków, tym lepiej. Może animacji FF nie prowadził (dzięki Bogu), ale wygląd przeglądarki został ulepszony i dostosowany do Windows 10. Chodzi dokładnie o urządzenia posiadające funkcję dotyku.
Nowa wersja FF stawia także podobno na bezpieczeństwo. Trudno jest w to uwierzyć po ostatniej wpadce, ale tak się chwalą. Jednakże nie można im tego zabrać – wprowadzono ciekawe rozwiązanie. Wprowadzono funkcję, która jest automatyczną blokadę potencjalnie niebezpiecznych materiałów. Wyświetlane są także ostrzeżenia przed instalowaniem niepodpisanych przez Mozillę wtyczek. Wygląda to tak, jakby Mozilla bardzo dobrze odrobiła zadane jej lekcje i dużo się nauczyła po ostatniej akcji. To jednak nie koniec. Ulepszono obsługę HTML5 szybsze wczytywanie się obrazów, szybsze i bardziej płynne przewijanie stron i wydajniejsze odtwarzanie filmów.
Jaki jest minus tego wszystkiego, który dla nas jest dość dziwny? Nie ma wersji 64-bitowej jeszcze.