Kazimierz Dolny miał stać się najnowocześniejszym miastem turystycznym w tej części Europy. T-Mobile Polska przygotowało się do inwestycji za 10 mln zł, która miała ułatwić życie mieszkańców i przyciągnąć inwestorów. Jednak mieszkańcy nie chcą rozwiązań Smart City. Boją się “szkodliwego” 5G i inwigilacji. Problem tylko w tym, że operator nigdy nie wspominał o budowie nadajników 5G w Kazimierzu Dolnym…
Miało być tak pięknie. T-Mobile wybrało Kazimierz Dolny jako miejsce docelowe zaawansowanego projektu typu Smart City. Operator planował inwestycję w wysokości 10 milionów złotych. Pieniądze te miały posłużyć do uruchomienia miejskiego monitoringu, inteligentnego oświetlenia, systemu informacji o natężeniu ruchu, inteligentnych parkingów, stacji ładowania pojazdów elektrycznych, punktów wypożyczania rowerów i pojazdów elektrycznych oraz monitoringu jakości powietrza. Sporo tego. Polski oddział T-Mobile wyszedł z założenia, że nieduże miasto (2 600 mieszkańców) na pewno skorzysta na nowoczesnych rozwiązaniach. Jednak mieszkańcy Kazimierza Dolnego przestraszyli się nowoczesności. W lokalnych gazetach można przeczytać, że projekt został określony “rodem z Big Brothera“.
T-Mobile oczekiwał pomocy miasta w dialogu z mieszkańcami
Nie jest tajemnicą, że lokalne społeczności nie wierzą operatorom. W końcu “nikt nie robi czegoś za darmo”, “im zależy tylko na kasie”, “będziemy dla nich królikami doświadczalnymi” itd. Dlatego wielu ekspertów podkreśla, że edukacją społeczeństwa nie powinny zajmować się firmy i międzynarodowe korporacje chcące wdrażać nową technologię. Potrzebny jest również głos poparty autorytetem (najlepiej lokalnej) władzy. Pod koniec lutego dowiedzieliśmy się, że T-Mobile zamierza zorganizować spotkanie z mieszkańcami, na którym miały zostać wyjaśnione wszelkie wątpliwości. Jednak do niego nie doszło.
Jednak sprawa nie jest tak klarowna, jak przedstawia ją burmistrz Kazimierza Dolnego. Komentarz Katarzyny Sosnowskiej z Departamentu Komunikacji Korporacyjnej T-Mobile Polska wskazuje na brak zaangażowania i przejrzystej komunikacji samorządu:
Projekty w środowiskach lokalnych prowadzimy tylko przy akceptacji mieszkańców nie starając się niczego narzucać. (…) W pełni rozumiemy ewentualne obawy lub wątpliwości społeczeństwa lokalnego, jednak szeroko pojęte działania edukacyjne nie mogą odbywać się bez żadnego zaangażowania strony samorządowej. (…)
Gdy pojawiły się pytania ze strony mieszkańców, władze miasta nie podjęły żadnych działań na rzecz popularyzacji wspólnego przedsięwzięcia. O wątpliwościach burmistrza dotyczących projektu dowiedzieliśmy się z wypowiedzi w mediach.
Źródło: Dziennik Wschodni