Komisja Europejska dała w kość już nie jednej firmie. Posprzątała sprawę z nieuczciwymi operatorami, ostatnio trochę utarła nosa firmie Microsoft, a teraz zabrała się za Google. Komisarz ds. konkurencji, Margrethe Vestager zapowiedziała dogłębną analizę umów Google’a z operatorami i producentami sprzętu.
Sprawa wygląda podobnie jak w przypadku Microsoft. Analiza ma na celu sprawdzenie, czy Google trzyma się zasad uczciwej konkurencji i nie wciska użytkownikom niczego na siłę. Microsoft został zmuszony przez Komisję Europejską do umieszczenia w swoim systemie paska wyboru przeglądarki. Idealną sytuacją dla użytkowników byłoby pozostawienie ich pełnej swobody i wolności wyboru. W systemach jednak tak nie jest, jak dobrze wiemy.
Nie jest to jednak takie proste. Android bez usług Google’a jest atrapą systemu, bo traci dostęp do swojego najważniejszego atutu – Google Play.
Analogicznie działają przecież iOS i Windows. Sprawa wygląda jednak nieco inaczej i nie o Sklep Google tutaj chodzi. Każdy nowy Android debiutuje na rynku z paczką programów od Google’a: Chrome, Google Play Movies, Google Play Books, Google Play Newsstand, Google Maps, Google Docs/Sheets/Slides. Jeżeli jakiś producent oprogramowania chce umieścić swoją aplikację w Sklepie Google, musi się na to zgodzić. Powoduje to szereg sytuacji, które nie powinny mieć miejsca, jak dwie przeglądarki na telefonie, z czego tej, której nie chcemy, nie możemy odinstalować. HTC w modelu 10 zrezygnowało przez to z części swoich aplikacji na rzecz tych od Google’a, co poskutkowało zmniejszeniem ogólnej liczby aplikacji na telefonie.
Co, jednak gdy użytkownik nie chce korzystać z usług Google w ogóle?
Tu właśnie jest zadanie dla komisji. Ma ona zmusić Google do tego, aby pozwolił producentom na większą swobodę. Możliwe jest, że uda się też tutaj uzyskać jakiś kompromis. Obecnie użytkownik nie może usuwać aplikacji Google’a ze swojego urządzenia. Można je tylko wyłączyć. Potrafi to naprawdę rozdrażnić. Aplikacje takie zajmują miejsce w pamięci, które jest cenne.