Czy ktoś z Was próbował kiedyś zainstalować Gentoo? Dystrybucja ta uchodzi za jedną z najtrudniejszych w instalacji oraz używaniu, ponieważ wymaga ona od użytkownika samodzielnej konfiguracji wszystkich opcji. Co prawda można skorzystać z poradnika, który przeprowadzi nas przez ten proces, ale dalej zajmie to sporo czasu. Gentoo ma to do siebie, że każdy pakiet jest kompilowany na komputerze użytkownika. Dzięki temu system może zostać zoptymalizowany pod dany sprzęt. Jednak wymaga to sporej wiedzy.
Instalacja Gentoo jest również świetną okazją do nauki zasady działania Linuxa. Nawet jeżeli ktoś skorzysta z uniwersalnych flag, to i tak będzie musiał przejść przez proces kompilacji jądra czy też konfigurowania środowiska graficznego. Sam kiedyś używałem tej dystrybucji, ale nie wytrzymałem przy niej zbyt długo. Konieczność kompilacji każdej aktualizowanej paczki jest trochę uporczywa, ponieważ zajmuje to sporo czasu. Co prawda robiłem to jeszcze za czasów Pentium 4, ale trzeba wziąć pod uwagę to, że wraz z rozwojem procesorów, wzrosła również złożoność używanych przez nas aplikacji. Kompilacja Firefoxa zajmowała wtedy 45 minut. Pokusiło mnie nawet o instalację KDE, zostawiłem komputer włączony na całą noc. Dlatego instalacje Gentoo dla ludzi uzależnionych od dostępu do komputera jest nie lada wyzwaniem.
32 letni Australijczyk próbował zainstalować Gentoo na swoim głównym komputerze.
Okazało się to powodem depresji, niedoszły użytkownik Gentoo dosłownie stracił chęć do życia. Była to jego pierwsza poważna próba instalacji tego systemu operacyjnego. Przygotował się do niej. Wiedział, że nie będzie łatwo i zajmie to sporo czasu. Jednak zadanie to go przerosło. Trafił do szpitala, co prawda jego stan był stabilny, ale poważny. Wcześniej, kilka dni spędził nad tym, żeby dokończyć instalację Gentoo ze zwykłym Xfce (jest to bardzo proste środowisko graficzne) z XTerm (aplikacja konsoli w trybie graficznym). Czyli nic nadzwyczajnego. Nie ma tutaj mowy nawet o instalacji sterowników do karty graficznej, obsłudze kilku monitorów, czy też kamerki internetowej. Całej sytuacji przyglądał się brat śmiałka. To, co zaobserwował, jest dość interesujące. Australijczyk nie rzucał klawiaturą ani nie bił pięścią w monitor. Nie były dla niego straszne również wszystkie pliki konfiguracyjne.
Najgorszy był proces kompilacji poszczególnych paczek Gentoo.
Przy czym nie jest to jakoś szczególnie trudne. Gentoo posiada wspaniały system zależności paczek, moim zdaniem jest on dużo lepszy niż apt-get w Debianie czy też Ubuntu. Proces kompilacji paczki wraz z wszystkimi zależnościami jest w pełni zautomatyzowany. Jednak potrafi on trwać wieki. To właśnie spowodowało depresję u mężczyzny. Siedział on i patrzył w przewijające się przez ekran tysiące linii kodu. Najgorsze w tym wszystkim było to, że nie mógł w tym czasie korzystać ze swojego komputera. Jedynie co mógł robić, to przeglądać Facebooka oraz strony internetowe za pomocą smartfona. Może gdyby był to zapasowy komputer i w trakcie kompilacji miał do dyspozycji drugą maszynę, to wszystko skończyłoby się dobrze. Chociaż przy tym tempie, pełna instalacja i konfiguracja Gentoo zajęłaby mu pewnie cały miesiąc.
Nie jest to odosobniony incydent.
Władze Sydney poinformowały, że dwa miesiące wcześniej policja została wezwana do zrozpaczonego mężczyzny, który wykonał na swoim komputerze z Gentoo komendę:
emerge -uDU –with-bdeps=y @world
Powoduje ona aktualizację wszystkich paczek, a co za tym idzie, również ich kompilację. Takie sytuacje świadczą o tym, że zaawansowane oraz skomplikowane oprogramowanie nie jest dla każdego. Ludzie są przekonani o szybkości swoich komputerów i nie zdają sobie sprawy, że niektóre operacje mogą trwać niezwykle długo pomimo ogromnej mocy obliczeniowej komputera.
Nie masz nerwów do Gentoo? Spróbuj Debiana.
Gentoo jest systemem dla nielicznych. Będąc bardziej precyzyjnym, jest to dystrybucja Linuxa przeznaczona do specyficznych zastosowań. Jeżeli komuś zależy na jak największej swobodzie konfiguracji oraz wydajności, to powinien wybrać Gentoo. Oczywiście najpierw trzeba wiedzieć jak osiągnąć pożądany efekt. Innym dobrym rozwiązaniem jest Debian. Jest to klasyczna dystrybucja Linuxa, która pozostawia użytkownikowi dość dużą swobodę. Większość rozwiązań nie jest narzuconych przez twórców dystrybucji. Co prawda dostępne paczki są w trochę starych wersjach, ale za to stabilnych. Oczywiście aktualizacje dotyczące bezpieczeństwa i poprawki znalezionych błędów są dostarczane na bieżąco. Jeżeli chodzi o zwykłych użytkowników domowych, to spokojnie mogą wybrać Ubuntu. Co prawda wiele osób uważa, że nazwa tej dystrybucji wzięła się od staroafrykańskiego słowa oznaczającego “nie potrafię skonfigurować Debiana”, ale nie ma co popadać w fanatyczne skrajności. Wiele osób korzystających z Linuxa w celach zawodowych używa właśnie Ubuntu lub inną pokrewną dystrybucję. Jest to po prostu wygodne. Jednak, jeżeli chcecie nauczyć się Linuxa, to wygodne user-friendly dystrybucje powinny pójść w odstawkę. Do tego celu, oprócz Debiana mogę polecić również Slackware, jednak stracił on na popularności ze względu na brak systemu zarządzania zależnościami.
Źródło: Sudo Satirical