Jeszcze do niedawna kosmiczny segment rynku telekomunikacyjnego kojarzył nam się z bardzo drogimi i niedostępnymi dla przeciętnego użytkownika rozwiązaniami. Jednak w niedalekiej przyszłości to się zmieni. Dlatego właśnie Microsoft wystartował z projektem nowych centr obliczeniowych chmury Azure. Już dziś zamierza z niego korzystać firma SpaceX, która cały czas rozwija sieć satelitarną Starlink.
Nic nie wskazuje na to, żeby radiokomunikacja satelitarna miała wyprzeć w niedalekiej przyszłości sieci komórkowe. Nawet jeśli Elon Musk zrealizuje swoje plany i Starlink zapewni dostęp do Internetu na całym globie, to niskoorbitujące satelity i tak będą w najlepszym przypadku uzupełnieniem tego, co zaoferują w najbliższych latach sieci 5G. Przy czym Internet satelitarny w wykonaniu firmy Starlink i tak znajdzie swoją niszę w postaci miejsc, gdzie operatorom stacjonarnym i mobilnym nie opłaca się budować szybkich sieci. Rozwiązanie to będzie również idealne dla mieszkańców tzw. białych plam, którzy są dziś odcięci od Internetu. Przy czym Microsoft nie ogranicza projektu Azure Space do współpracy ze SpaceX. Na liście partnerów znajdują się również SES, KSAT, Viasat, Kratos, AMERGINT, Kubos oraz US Electrodynamics.
Przeczytaj również: Terminal Starlink przypomina “UFO na patyku”
Być może Microsoft kiedyś wyśle serwery Azure w kosmos
Microsoft jest dumny ze swojej chmury obliczeniowej Azure. Rozwiązanie to jest znane w branży IT i zyskuje coraz to więcej klientów. Dlatego też gigant z Redmond prowadzi od kilku lat interesujące projekty, które polegają na uruchamianiu centrów obliczeniowych w dość nietypowych miejscach. Azure Modular Datacenter, bo o nim tutaj między innymi mowa, można przewieść ciężarówką i umieścić w dogodnej dla klienta lokalizacji. Dzięki temu możliwe jest przenoszenie do chmury aplikacji, które wymagają minimalnych opóźnień albo pracy w miejscach, gdzie trudno o dostęp do szybkiego łącza.
Oprócz tego Microsoft pracuje nad rozwiązaniami o zwiększonej niezawodności. Dobrym przykładem jest tutaj projekt Natick, który polegał na zamknięciu serwerowni w szczelnej kapsule i zanurzeniu jej u wybrzeży Orkadów. Eksperymentalne centrum danych znajdowało się pod wodą 2 lata. Przez ten czas awarii uległo jedynie 8 z 855 serwerów. Microsoft uznał to za dobry wynik. Pracownicy giganta stwierdzili, że zawdzięczają go m.in. stabilnemu środowisku pracy oraz braku ingerencji ze strony ludzi. Najwidoczniej to właśnie inżynierowie, którzy cały czas majstrują coś przy serwerach, odpowiadają za większość awarii.
Takie zapędy pokazują, że Microsoft na poważnie traktuje misję przesuwania aplikacji chmurowy na tzw. kraniec sieci. Oznacza to, że centra danych będą znajdować się coraz bliżej użytkowników. Obecnie w przypadku użytkowników Internetu satelitarnego mówi się o umieszczaniu ich w pobliżu węzłów naziemnych. Jednak być może za jakiś czas część serwerów powędruje w przestrzeń kosmiczną.