Czyżby Władimir Putin miał problem z urzędnikami grającymi w Pokemon Go w godzinach pracy? A może jest to akcja moskiewskich taksówkarzy przeciw kierowcom Ubera? Ciężko jest spekulować, ale jedno jest pewne. Od pewnego czasu nie działają poprawnie w okolicach Moskiewskiego Kremlu aplikacje bazujące na sygnale GPS. Do tego, pokazywane tam koordynaty wskazują na lotnisko Moskwa-Wnukowo, które znajduje się 29 kilometrów dalej.
Doniesienia pochodzą głównie od graczy Pokemon Go, którzy mają problem w znajdywaniu oraz łapaniu stworków w okolicach Kremla. Narzekają również użytkownicy aplikacji Uber, ponieważ nie mogą skorzystać z opcji uberPOOL oraz zamówić przejazdu na podstawie swojej pozycji. Problemy zgłaszali także uczestnicy tegorocznego Maratonu Moskiewskiego, ponieważ nie mogli się pochwalić na Facebook’u wynikiem z Endomondo. Jeden z maratończyków zobaczył, że jego aplikacja treningowa zanotowała trasę dłuższą o 40 kilometrów, niż to miało miejsce w rzeczywistości.
Problemy z GPS-em zaczęły się w czerwcu, ale władze (oficjalnie) nic o tym nie wiedzą.
Grigory Bakunov — programista z firmy Yandex (jedno z największych rosyjskich przedsiębiorstw IT) — uważa, że władze celowo zakłócają sygnał systemu GPS w okolicach Kremlu. Podejrzewa on, że cała akcja ma na celu uniemożliwienia latania w tej okolicy dronami. Miałoby to sens, ponieważ sygnał GPS sugeruje, że dron znajduje się w okolicy lotniska, gdzie nie może latać. Jest to naturalne zachowanie większości systemów. Natomiast Dmitry Peskov — rzecznik prezydenta Władimira Putina — twierdzi, że nie zna przyczyny nieprawidłowego działania systemu GPS. Co ciekawe, sam niedawno doświadczył tego problemu na własnej skórze podczas jazdy samochodem. Ciekawe, czy kiedykolwiek poznamy prawdziwą przyczynę tego problemu. Wcale by mnie nie zdziwiło, gdyby po nagłośnieniu całej sprawy, system GPS działałby bez zarzutu w całej Moskwie.
[vlikebox]