Najwyższa Izba Kontroli ma wątpliwości związane z ochroną Polaków przed nadmiernym poziomem promieniowania elektromagnetycznego. Obawy dotyczącą braku informacji na temat stacji bazowych oraz niskiej ilości punktów, w których na bieżąco monitoruje się poziom promieniowania. NIK prowadzi w tej sprawie konsultacje społeczne, w których uczestniczą specjaliści z różnych środowisk oraz operatorzy sieci komórkowych. W dyskusje zaangażowana jest również Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji.
Czy promieniowanie elektromagnetyczne jest szkodliwe dla zdrowia człowieka? Jest to proste pytanie. Jednak odpowiedź jest już skomplikowana. Często o tym zapominamy, ale w przyrodzie występują również naturalne źródła pola elektromagnetycznego. Jednak promieniują one niewielką dawkę energii. Zupełnie inaczej sprawa wygląda w przypadku promieniowania związanego z działalnością człowieka. Dlatego właśnie na całym świecie obowiązują normy, które określają dopuszczalny poziom natężenia pola elektromagnetycznego w miejscach dostępnych dla ludności. W Polsce jest to wartość 7 V/m, co przekłada się na gęstość mocy 0,1 W/m². Natomiast w większość krajów Unii Europejskiej dopuszczane są 100 razy większe wartości, tj. 10 W/m².
NIK ma obawy przed zbyt dużym natężeniem pola elektromagnetycznego
Pomimo tego, że operatorzy deklarują nieprzekraczanie obowiązujących w Polsce norm, a przeprowadzone do tej pory kontrole nie wykazały istotnych naruszeń przepisów, to NIK zamierza przyjrzeć się stosowanym procedurom. Jedną z poruszanych kwestii jest skuteczność obecnie używanej metody pomiarowej. Część ekspertów uważa, że stosowana metoda szerokopasmowa nie daje wiarygodnego obrazu rzeczywistego rozkładu natężenia PEM. Jednak PIIT (Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji) zaznacza, że nawet kilkukrotne przekroczenie obowiązujących norm nie stanowi zagrożenia dla zdrowia człowieka. Prawdą jest również to, że istnieją badania, które pokazują możliwy negatywny wpływ PEM na nasze zdrowie. Jednak mało kto zwraca uwagę na warunki, w jakich były przeprowadzone tego typu eksperymenty. Polegały one na długotrwałym narażeniu organizmów żywych (np. szczurów) na wysoki poziom promieniowania elektromagnetycznego. Z takimi warunkami nie mamy do czynienia w naszych mieszkaniach oraz innych dostępnych dla nas miejscach.
Kolejną kwestią jest ilość stacji bazowych objętych kontrolą. Pomiary realizowane przez akredytowane laboratoria przeprowadzane są przy uruchamianiu każdej stacji bazowej oraz po jej istotnej modyfikacji (np. po dodaniu dodatkowych sektorów, czy też pasm częstotliwości). Natomiast w wybranych punktach kontrolnych przeprowadzane są dodatkowe pomiary, które wchodzą w skład systemu nadzoru nad dotrzymywaniem odpowiednich poziomów PEM. Pojawiły się nawet głosy, że tego typu kontrolami powinny zostać objęte wszystkie stacje bazowe. Miałby on działać analogicznie do systemu monitorującego jakość powietrza. Jednak czy pojęcia smogu elektromagnetycznego stanowi tutaj właściwą analogię? Promieniowanie elektromagnetyczne rządzi się zupełnie innymi prawami i nie można go monitorować za pomocą niedrogich czujników rozmieszczonych na terenie całego miasta.
Źródło: Najwyższa Izba Kontroli