Bardzo nie lubię telefonów na kartę. Nie jestem jakimś zbokiem, któremu wszystko się nie podoba.
Drażni mnie fakt, że trzeba to miesiąc w miesiąc doładowywać, a i zdarzy się niestety tak, że nagle środki z konta trafią … nie napiszę publicznie gdzie. Dlatego już jakiś czas temu zrezygnowałem z tej formy rozliczenia z moim operatorem i jestem szczęśliwym posiadaczem abonamentu. Jak się okazuje, tyle moje dobrego, bo przynajmniej nikt mnie nie okradnie z moich pieniędzy.
Zawsze zastanawiało mnie, co dzieje się ze środkami na karkach SIM, które zostają zdezaktywowane z jakiegoś powodu.
[vlikebox]
Dajmy na to przykład, że pani Grażyna ma ochotę wymienić numer i kupuje nową kartę SIM. Wymienia karty, ale na tej poprzedniej zostało jej kilka złotówek. Pani Grażynka się nie przejmuje, bo to tylko grosze. Jak takich “pań Grażynek” i “Januszy” jest więcej, to okazuje się, że sumarycznie mamy kawałek ładnej “kasiory”. Sprawa ta stała się interesująca nie tylko dla mnie, ale i dla Urzędu Ochrony Konsumenta i Konkurencji. Okazuje się, że w momencie, kiedy dopuścimy do utraty ważności konta na karcie SIM, to środki na niej pozostałe przechodzą na konto operatora. To było do przypuszczenia. Tak, jak wspomniałem wcześniej mimochodem — skala może być ogromna. To tak, jakbyście każdemu człowiekowi na ziemi ukradli po 1 złotówce. Tacy ludzie nie zbiednieją ani trochę, a wy będziecie obrzydliwie bogaci. To samo dzieje się z kontami SIM. Według szacunków Rzeczpospolitej może chodzić nawet o 100 milionów złotych rocznie na operatora. Nie ma niestety przepisów, które by to regulowały. Urzędu Ochrony Konsumenta i Konkurencji dopiero planuje to jakoś rozwiązać i zobowiązali się, że przepisy pojawią się do 2017 roku.
“Przyglądamy się, czy w związku ze świadczonymi przez przedsiębiorców telekomunikacyjnych usługami przedpłaconymi typu prepaid nie dochodzi do naruszenia prawa. Generalnie nie podoba nam się to, co się dzieje z niewykorzystaną kwotą doładowania po upływie ważności konta” – powiedziała Małgorzata Cieloch, rzeczniczka UOKiK.