Świętokrzyska Policja poinformowała o zatrzymaniu 33-latka z gminy Mniów, który według ustaleń śledczych podpalił 4 stacje bazowe. Aresztowanie nastąpiło kilka dni po zgłoszeniu przestępstwa. Nic nie wskazuje na to, żeby podpalenia te były bezpośrednio powiązane z atakami na stacje bazowe, o których było głośno w maju tego roku.
Na wiosnę tego roku, kiedy na całym świecie obserwowana była pierwsza fala epidemii COVID-19, pojawiły się doniesienia o atakach zarówno na stacje bazowe, jak i pracowników firm telekomunikacyjnych. Był to efekt fake newsa, który łączył epidemię koronawirusa z budową sieci 5G. Strach sprawił, że ludzie uwierzyli w mapki porównujące ogniska choroby z miejscami, w których uruchamiano nową technologię. Jednak osoby, które powielały te informacje, zapomnieli o prawdziwym czynniku korelującym wskazane miejsca. Jest nim oczywiście gęstość zaludnienia oraz liczba kontaktów międzyludzkich. Na szczęście coraz mniej osób wierzy w to, że koronawirus może mieć jakikolwiek związek z 5G. Jednak dalej ponad połowa mieszkańców Europy nie ma pewności co do wpływu sieci piątej generacji na środowisko oraz zdrowie.
Ataki na stacje bazowe nie ustały
Pierwszy atak na stację bazową w Polsce miał miejsce ponad rok temu. Grupa przeciwników sieci 5G zdecydowała się na samodzielną rozbiórkę nadajnika sieci T-Mobile w Krakowie. Jednak policja zatrzymała ich podczas próby wejścia do pomieszczania technicznego. Całe zajście było transmitowane za pośrednictwem sieci LTE. Z kolei w maju tego roku mieliśmy do czynienia z podpaleniem dwóch stacji bazowych w Łodzi. Kilka dni później mieszkaniec Chełma ponacinał metalowe elementy konstrukcji wieży przekaźnika telekomunikacyjnego. Tym razem mamy do czynienia z kolejnymi podpaleniami. Przy czym zatrzymany już mieszkaniec gminy Mniów nie podpalał samych masztów, a podłączone do nich urządzenia.
Zebrane przez śledczych ślady “wskazywały, że ktoś oblał skrzynkę łatwopalną substancją, a potem podłożył ogień”. Najprawdopodobniej chodzi tutaj o pomieszczenie techniczne lub też podłączony do niego sprzęt. Przy każdej stacji bazowej znajdują się urządzenia odpowiedzialne za przetwarzanie sygnałów (tzw. baseband nadajnika telefonii komórkowej) oraz urządzenia zarządzające i zapewniające łączność z resztą sieci. Policjanci ze strawczyńskiego komisariatu otrzymali łącznie 4 zgłoszenia, które dotyczyły zniszczenia nadajników telefonicznych. Podejrzenia padły na 33-letniego mieszkańca gminy Mniów, który był już wcześniej notowany za podobne przestępstwo. Straty oszacowano na 72 tysiące złotych. Sąd zdecydował, że zatrzymany spędzi najbliższe 3 miesiące w areszcie. Grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności, co odpowiada maksymalnemu wymiarowi kary za zniszczenie mienia. Gdyby czyn ten został zakwalifikowany jako zamach na urządzenia infrastruktury telekomunikacyjnej, to groziłoby mu 8 lat pozbawienia wolności.