Jeszcze półtora roku temu Qualcomm chciał zniesienia sankcji nałożonych na Huawei. Było to zaledwie miesiąc po pierwszym zakazie, który wprowadził amerykański Departament Handlu. Jednak teraz sytuacja jest zupełnie inna. Cristiano Amon (przyszły CEO Qualcomma) stwierdził, że ograniczenie działalności Huawei przysłuży się całej branży. Jego argumentacja jest dość intrygująca.
Kwestie związane z sankcjami, które zostały nałożone na Huawei, należy rozpatrywać z wielu perspektyw. Amerykanie od dawna nie ufają chińskim koncernom i nie pozwalają operatorom na instalację ich sprzętu w ogólnokrajowych sieciach telekomunikacyjnych. W maju 2019 roku Departament Handlu zaczął zaostrzać tę politykę. Na początku urząd wprowadził zakaz współpracy amerykańskich firm z Huawei. Sprawa ta odbyła się dużym echem, ponieważ oznaczało to wycofanie usług i aplikacji Google ze smartfonów chińskiego giganta. Zaraz po tym dotarły do opinii publicznej głosy amerykańskich firm, które handlowały z Huawei. Dla nich wprowadzone sankcje oznaczały spadek obrotów. Wśród “protestujących” znalazł się również Qualcomm. Lobbyści amerykańskiego producenta układów mobilnych przekonywali wtedy polityków, że smartfony i smartwatche chińskiej firmy nie stwarzają zagrożenia dla bezpieczeństwa narodowego. Jednak wystarczyło półtora roku, żeby Qualcomm zmienił zdanie.
Qualcomm jest zadowolony z ograniczenia współpracy TSMC z Huawei
Aktualnie Qualcomm posiada częściową zgodę na handel z Huawei. Przy czym Departament Handlu wydał decyzję, która pozwala na sprzedaż jedynie układów obsługujących sieci 4G. Z kolei każdy nowy chipset amerykańskiego giganta jest projektowany z myślą o wsparciu technologii 5G. Z podobnymi ograniczeniami zmaga się TSMC, czyli dotychczasowy producent układów mobilnych Kirin. TSMC co prawda może współpracować z Huawei, ale jedynie w obszarze sprawdzonych (tj. przestarzałych) rozwiązań. W ten sposób Amerykanie nie pozwalają tajwańskim fabrykom na sprzedaż Huawei chipsetów, które mogłyby być użyte w urządzeniach 5G. Chodzi tutaj zarówno o stacje bazowe, jak i urządzenia mobilne.
Cristiano Amon, który w połowie tego roku zostanie CEO Qualcomma, uważa, że obecna sytuacja Huawei jest korzystna dla rynku. Aktualnie cała branża zmaga się z ogromnym deficytem urządzeń półprzewodnikowych. Jest to szczególnie widoczne na rynku kart graficznych oraz procesorów do komputerów osobistych. Jednak producenci smartfonów również muszą uważać na zachowanie ciągłości całego łańcucha dostaw. W całym tym procesie ogromną rolę odgrywa tajwańska firma TSMC, która posiada jedne z najbardziej zaawansowanych linii produkcyjnych na całym świecie. Dzięki temu, że nie może ona wytwarzać układów dla Huawei, a ze zwolnionych w ten sposób mocy produkcyjnych mogą skorzystać inne firmy. Na efekty tej strategii przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać. Przyjęcie każdego nowego zlecenia wymaga od TSMC dostosowania linii produkcyjnej pod konkretny układ. Całkiem możliwe, że usług tajwańskiej firmy skorzystają nie tylko producenci komponentów dla komputerów osobistych i smartfonów, ale również modułów używanych w branży motoryzacyjnej.